Niesamowite, co Rosjanie zrobili ze swoimi potężnymi okrętami

Rosyjska Flota Czarnomorska tak bardzo obawia się ataków nowych ukraińskich dronów, że dowództwo postanowiło spróbować w bardzo dziwny sposób ukryć okręty przed Siłami Zbrojnymi Ukrainy.

Rosyjska Flota Czarnomorska tak bardzo obawia się ataków nowych ukraińskich dronów, że dowództwo postanowiło spróbować w bardzo dziwny sposób ukryć okręty przed Siłami Zbrojnymi Ukrainy.
Potężne rosyjskie okręty dostały kamuflaż przeciw morskim dronom /123RF/PICSEL

Eksperci z serwisu Naval News donoszą, że na rosyjskiej fregacie Admiral Essen dopatrzono się zastosowania zwodniczego kamuflażu. Celem takiego zabiegu jest oszukanie operatorów ukraińskich dronów morskich lub systemów kamer, które automatycznie naprowadzają bezzałogowce morskie na cel.

Pierwszy taki dziwny kamuflaż pojawił się na fregacie rakietowej Admiral Essen, rosyjskiej marynarki wojennej klasy Admirał Grigorowicz, nazwanej na cześć admirała Nikołaja Ottowicza von Essen. To ta jednostka często atakuje ukraińskie miasta za pomocą pocisków 3M-54 KalibrKamuflaż polega na przemalowaniu na ciemny kolor części przedniej i tylnej okrętu.

Reklama

Dziwne kamuflaże pojawiają się na rosyjskich okrętach

Jak tłumaczą specjaliści militarni, operator drona morskiego lub system naprowadzania mogą zostać zmyleni tym kamuflażem i nie trafić w okręt. Przynajmniej tak zakładają Rosjanie. Jako że najczęściej morskie drony atakują dziób oraz rufę, to właśnie tam zastosowano kamuflaż. Dzięki niemu ma powstać złudzenie optyczne, jakby część okrętu znajdowała się w tym miejscu, a w rzeczywistości jej tam nie było.

Wielkie zmiany pojawiają się również w rosyjskich bazach w Arktyce. Od kilku miesięcy trwają tam gorączkowe przygotowania do nowej rzeczywistości wojennej. Bazy zabezpieczono specjalnymi pływającymi barierami o długości nawet 560 metrów. Mają one za zadanie powstrzymać wszelkiej maści morskie drony przed zbliżeniem się do szpiegowskich okrętów podwodnych. Kreml modernizuje swoje bazy również z myślą o kontratakach NATO.

Rosjanie bardzo obawiają się ukraińskich morskich dronów

Rosjanie bardzo obawiają się nowych dronów morskich, które budowane są obecnie przez Siły Zbrojne Ukrainy. Pod koniec kwietnia pokazano morski dron, który działa jak mały okręt podwodny i torpeda w jednym. Nazywa się Toloka TLK-150 i jest znacznie mniejszy niż poprzednie ukraińskie jednostki tego typu. Prawdopodobnie ma znacznie krótszy zasięg i mniejszą prędkość, ale powinien to nadrobić, będąc bardziej nieuchwytnym dla rosyjskiego okupanta.

TLK-150 to pierwszy ujawniony podwodny dron z rodziny UUV. Na pierwszy rzut oka, jego projekt jest nieszablonowy. Mierzy 2,5 metra długości, oferuje zasięg do 100 kilometrów i może zabrać na pokład od 20 do 50 kg ładunków wybuchowych. Urządzenie posiada większe stabilizatory niż inne UUV oraz znacznie szersze przestrzenie pędników. Ta mała broń stanowi uzupełnienie słynnych obecnie bezzałogowych okrętów nawodnych (USV), które już zagrażają rosyjskiej marynarce wojennej w jej głównej bazie w Sewastopolu.

SZU poinformowały też o budowie większych morskich dronów. TLK-400 jest ponad dwukrotnie dłuższy i ma 4-6 metrów. Ma również korpus o znacznie większej średnicy, co oznacza większy zasięg i ładowność. Tymczasem TLK-1000 byłby jeszcze większy, do 12 metrów długości i wyposażony w cztery silniki. Nie jest jasne, czy te większe projekty zostały zbudowane czy jednak są w fazie rozwoju. Tak czy inaczej, niebawem powinniśmy częściej słyszeć o atakach na rosyjską Flotę Czarnomorską, nowymi ukraińskimi dronami morskimi.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama