Szukają wraku z ładunkiem wartym miliardy. "To morskie El Dorado"
23 września 1641 r. wraz ze statkiem Royal Merchant zatonął pokaźny skarb. Jednostka handlowa przewoziła bowiem tony złota i innych metali szlachetnych, pieniądze, oraz sporo cennych przedmiotów. Z tego względu wrak uznawany jest obecnie za jeden z najcenniejszych w historii. Wielokrotnie prowadzono jego poszukiwania - jednak bez rezultatów. Teraz dzięki nowym technologiom ma się to zmienić.
El Dorado, legendarnej krainy obfitującej w złoto, poszukiwano w wielu miejscach obu Ameryk - od dzisiejszych południowych stanów USA po najgłębsze zakątki Ameryki Południowej. Przez lata wypatrywano go tam zarówno na lądzie, jak i pod wodą, a dwiema najsłynniejszymi ekspedycjami poszukiwawczymi dowodził Anglik, sir Walter Raleigh.
Okazuje się, że gdyby pożył nieco dłużej, nie musiałby jechać tak daleko, bo swego rodzaju El Dorado ma także Wielka Brytania. U wybrzeży Kornwalii zatonął bowiem setki lat temu statek Royal Merchant, "królewski kupiec", który nazywany jest także właśnie "morskim El Dorado". Dlaczego? Ponieważ na jego pokładzie znajdowały się kosztowności, które według poszukiwaczy są dziś warte nawet ok. 4 miliardów funtów brytyjskich. Teraz, po latach nieudanych eskapad, mających na celu zlokalizowanie wraku, jest w końcu szansa na powodzenie takiej misji.
Statek pełen bogactw, który zatonął niemal 400 lat temu, może zostać w końcu odnaleziony. Ogrom kosztowności, które poszły na dno, był w tamtym czasie tak znaczący, że obrady Izby Gmin zostały wstrzymane, aby wysłuchać wiadomości o katastrofie, a król Karol I powiedział o tym wydarzeniu jako o "największej stracie statku, jaką kiedykolwiek poniesiono".
Teraz brytyjska firma Multibeam Services, która specjalizuje się w lokalizowaniu zaginionych wraków i zdecydowała się podjąć działania w kierunku odkrycia Royal Merchant jest przekonana, że uda jej się tego dokonać do końca 2024 roku. Aby ułatwić sobie zadanie odnalezienia wraku, który spoczął na dnie w trudnej do poszukiwań okolicy, wykorzystają specjalistyczny sprzęt.
W grę wchodzi użycie kilku bezzałogowych statków podwodnych o wartości 3,5 miliona każdy, zdolnych do zanurzenia na głębokość 6 tys. metrów - a to głębiej niż najgłębsza część obszaru poszukiwań. Do tego specjaliści posłużą się także nową technologię sonarową. Dlaczego przez tyle czasu, mimo wielu prób, nikomu wcześniej nie udało się natrafić na cenny wrak? Specjaliści z Multibeam Services wiedzą, co może być przyczyną.