Trampki za... 7 tys. złotych

Trampki za 7 tys. złotych, czy to nie przesada? "Dla prawdziwego Sneakerheada takie buty to gratka" - zapewnia Daniel Białoszewski, organizator Sneakerness Warsaw.

Czy trampki za 7 tys. złotych, to nie przesada?

- Wyprodukowano tylko 250 par tych butów. Powstały w kolaboracji z artystą o pseudonimie Parra, który w świecie urban artu jest bardzo wysoko postawiony, a jego prace są wystawiane w dużych galeriach europejskich. Pierwotna cena tych butów była dużo niższa, ale w momencie, gdy zostały wyprzedane, ich wartość znacznie wzrosła. Dla prawdziwego Sneakerheada, czyli kolekcjonera butów, to prawdziwa gratka - wyjaśnia Białoszewski.

- Ja mam w swojej kolekcji 95 par sneakersów, ale moi koledzy z zagranicy mogą pochwalić się 600 parami. Są tacy, którzy odkładają je na półkę i tylko na nie patrzą. Ja jednak uważam, że buty to sztuka użytkowa. Chodzi o to, żeby je wyprowadzić na spacer i pokazać na nogach, a nie tylko na półce - śmieje się kolekcjoner.

Reklama

W tym roku na Sneakerness Warsaw buty wystawiła również firma New Balance, która prezentuje modele z roku wydania.

- Najstarsza para jest z 1972 roku. To jest tzw. deadstock, czyli buty, których już się nie produkuje, a są w nienaruszonym stanie. Nie można ich kupić. Gdyby te buty trafiły na sprzedaż, byłyby warte minimum 1200 dolarów - wyjaśnia organizator Sneakerness Warsaw.

- Przechowywane są w klimatyzowanych specjalnie pomieszczeniach, żeby nie zachodziły żadne procesy gnilne. To jest archiwum, które New Balance będzie chciało utrzymać przez następnych 40 lat. Chodzi o to, żeby te buty przetrwały kolejne pokolenia sneakerheadów, którzy będą je kochać. Osobiście czekam na dzień, kiedy będę mógł na nie spojrzeć, jak będą miały 80 lat, bo na razie mają tylko 40 - opowiada Białoszewski.

Skąd wziął się pomysł na zorganizowanie Sneakerness?

- To jest koncept ogólnoeuropejski, został wymyślony 6 lat temu przez naszych przyjaciół ze Szwajcarii. Brakowało takiego eventu, który by gromadził kolekcjonerów butów - opowiada.

- Pomysł polegał na tym, że kolekcjonerzy mieli się spotykać w jednym miejscu, wymieniać, kupować i sprzedawać buty z prywatnych kolekcji. Pierwsze Sneakernessy organizowane były w Zurichu i Wiedniu, w tym momencie jest to również Amsterdam, Kolonia, Paryż oraz od zeszłego roku Warszawa. Z czasem zainteresowały się tym duże firmy takie jak Reebok i Adidas. Od 2 lat możemy oglądać to, co duże marki mają do zaproponowania najbardziej wymagającym klientom" - dodaje Białoszewski.

Sneakerness Warsaw 2014 odbył się w weekend w Domu Towarowym Jabłkowscy w Warszawie. Kolejna edycja planowana jest na przyszłą jesień, także w stolicy.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy