Onomichi: Tam używane dżinsy sprzedają drożej niż nowe

Dżinsy z drugiej ręki w Japonii potrafią kosztować niemałą sumkę /Onomichi Denim Project /materiały prasowe
Reklama

"Odzież używana" - to hasło kojarzy nam się przeważnie z tanimi zakupami w second-handach. Jednak jest miejsce, gdzie to zjawisko działa zupełnie na opak. W japońskim miasteczku Onomichi za noszone przez rok dżinsy zapłacimy nawet dwa razy drożej niż za nowe!

Przedsięwzięcie nazywa się Onomichi Denim Project i stoi za nim grupka miłośników denimu z miasta położonego w prefekturze Hiroszima. Do tutejszego butiku z całej Japonii przybywają ludzie, dla których dżinsowe spodnie to coś więcej niż tylko odzienie wierzchnie. W sklepie Onomichi sprzedaje się bowiem "sezonowane" dżinsy noszone wcześniej przynajmniej przez rok!

Idea narodziła się w 2013 roku, gdy lokalny projektant Yoshiyuki Hayashi - wraz z Yukinobu Danjo i organizacją Discoverlink Setouchi - założył minimalistyczny butik mający podkreślać lokalne rękodzieło i przyciągać do miasta dodatkowe rzesze turystów.

Reklama

Pomysł był ryzykowny, bo zakładał sprzedaż używanych dżinsów za dwukrotność ceny rynkowej, ale się przyjął! Dziś spodnie przygotowane z wielkim namaszczeniem przez Onomichi mają swoich wielu fanów nie tylko w Japonii.

Znawcy denimu wiedzą, że ten materiał trzeba odpowiednio "znosić" i rozchodzić zanim stanie się naszą drugą skórą.  Nie ma jednak idealnego przepisu na to, jak przygotować towar przed sprzedażą, co zainspirowało Japończyków do stworzenia autorskiej metody. Prostej, lecz wcale nie szybkiej w wykonaniu.

Przedstawiciele Onomichi wypożyczają swoje dżinsy przedstawicielom lokalnej społeczności na równy rok. Sugerują przy tym, by nosili spodnie codziennie, a raz na tydzień przynosili do prania według ściśle określonych procedur producenta.

Dzięki takim zabiegom każda para spodni od Onomichi jest wyjątkowo spersonalizowana i ma własną historię. Na przykłada; dżinsy noszone przez rybaka będą  znoszone, ale tylko do linii nieco poniżej kolan, gdyż reszta nogawki upychana jest w gumowcach. Dżinsy pracownika fabryki będą powycierane od opiłków metalu, a te, które nosił myśliwy, będą miały na sobie ślady krwi.


Na początku namówienie ludzi, by nosili jedną parę spodni przez cały rok, było trudne. Niektórzy odmawiali zakładania ich latem, inni nie wierzyli, że w ten sposób pomagają stworzyć wyjątkowy produkt z marki "premium" i nie stosowali się do zaleceń specjalistów z Onomichi. Ale stopniowo coraz więcej osób zaczęło dołączać do przedsięwzięcia i dziś interes idzie pełną parą.

Gdy zakończy się roczny okres noszenia danej pary, trafia ona do specjalnej pralni na obróbkę. Następnie, po wysuszeniu, spodnie trafiają do butiku, gdzie sprzedawane są w cenach od 25 do 48 tysięcy jenów (900 do 1700 zł).

Drogo? Nie da się ukryć. Lecz twórcy pomysłu zapewniają, że cena zapłacona za spodnie to nie tylko opłata za dżinsy, lecz także niezwykły proces dający finalny efekt w postaci "kulturowego artefaktu".

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama