Audiopill: Pigułka ekstazy, która rozsadzi cię od środka

To może być lepsze niż witamina C, Viagra i możliwe, że nawet słynna czerwona pigułka z Matriksa. Czeski artysta, Jan Poope XV opracował specjalną pastylkę, która po połknięciu... rozsadzi cię od środka muzyką!

Nazywa się "Audiopill" i przyjmowana jest doustnie. Dzięki niej w każdej chwili możesz wytworzyć wewnątrz własnego organizmu atmosferę sali koncertowej lub muzycznego festiwalu. Z jedną małą różnicą. Wszystko odbywa się wewnątrz ciebie - w kompletnej ciszy.

"Wyobraź sobie, że stoisz w warsztacie pełnym metalowych maszyn, a świdrujący dźwięk wwierca się w twój brzuch" - obrazowo opisuje jej działanie twórca pastylki, Czech, przedstawiający się jako Jan Poope IX. Artysta ujawnił ją światu za pośrednictwem crowdfundingowego serwisu Indiegogo, gdzie postanowił uzbierać pieniądze na seryjną produkcję swojego wynalazku.

Muzyczna piguła występuje w trzech wariantach o zróżnicowanym tempie uderzeń na minutę. Nazwa każdego inspirowana jest nazwą istniejącego. I tak pierwszy to 95 BPM (Grinderman - No Pussy Blues), drugi - 130 BPM (Die Antwoord - I Fink U freeky), a trzeci 143 BPM (M.I.A. - Bad Girls). Dostępne są także dwa kolory - przezroczysty "unisex" i soczysty róż "dla dziewczyn".

Jak tłumaczy twórca Audiopill, urządzenie zaczyna działać już godzinę po wprowadzeniu do organizmu, jak tylko pokona górne partie układu pokarmowego i trafi do żołądka. Wtedy zaczynają się fajerwerki. Najpierw odczuwalne po przyłożeniu dłoni do klatki piersiowej, a następnie rozchodzące się po całym ciele.

Reklama

Gdy tylko pigułka dostanie się w okolice miednicy, efekt robi się bardzo, bardzo efektowny. Mniej odporni na nagły atak basu mogą wtedy pożałować swojej odwagi do eksperymentów.

Pulsowanie trzewi to (według testerów Audiopill) dziwna mieszanka niepokoju, oszołomienia i euforii. Producent ostrzega, że jeśli nie jesteś w stanie wytrzymać do momentu wyładowania się baterii, wewnętrzny bas może doprowadzić cię do szaleństwa. Przez dziesięć godzin nie ma przed nim ucieczki. Pigułki nie da się bowiem wyłączyć zdalnie.

Pomysł Poope'a to absolutnie rewolucyjne podejście do tematu percepcji dźwięku. Dzięki czeskiej pigułce możemy ją odbierać z pominięciem uszu. Rytmiczne uderzenia poruszające ludzkie ciało od wewnątrz to coś w rodzaju nowego gatunku muzyki.

Istnieje także druga strona medalu - lekarze alarmują, żeby pod żadnym pozorem nie połykać basowej pigułki. Poope i jego testerzy robią to więc wyłącznie na własne ryzyko, godząc się na późniejsze ewentualne komplikacje. Jeśli urządzenie po połknięciu nie opuści organizmu dobrowolnie w czasie 48 godzin, konieczna będzie konsultacja u specjalisty.

Wokół Audiopill narosło już wiele kontrowersji, lecz rozgłos pomógł organizatorom uzbierać 148 ze 150 tysięcy euro, które konieczne były do rozpoczęcia produkcji. Obecnie na serwisie Indiegogo nie znajdziemy już informacji na temat pigułki - strona, na której zbierano fundusze została usunięta.

Co dalej z pigułką? Świat podzielił się na dwa obozy - jedni uważają, że to zupełnie niepotrzebne do niczego szaleństwo, a cała akcja to zwykła "podpucha" nastawiona na wyłudzenie pieniędzy. Inni zaś z niecierpliwością czekają na wdrożenie jej do produkcji, by przenieść się do świata niekończącej, muzycznej ekstazy.




INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy