Działa dobrze od 100 lat, ale samochody autonomiczne wszystko popsuły!
Wszyscy przez lata przyzwyczailiśmy się, że sygnalizacja świetlna zawiera zielone, pomarańczowe i czerwone światło drogowe, ale być może czeka nas rewolucja w tym zakresie. Nowe badania sugerują, że dodanie białego światła może przyspieszyć ruch i poprawi bezpieczeństwo zarówno samochodów, jak i pieszych.
Każde dziecko już w podstawówce, albo nawet i wcześniej, dobrze wie, że czerwone światło oznacza stój, zielone jedź, a pomarańczowe przygotowanie do zatrzymania/ruszenia. System ten obowiązuje od lat dwudziestych XX wieku, a nawet został skodyfikowany w międzynarodowym traktacie mającym na celu zapewnienie unifikacji sygnalizacji świetlnych na całym świecie, by uniknąć niepotrzebnych nieporozumień za granicą.
W ciągu ostatniego stulecia rozwiązanie to podlegało ciągłemu udoskonalaniu. Światła elektryczne zastąpiły semafory. Komputery umożliwiły połączenie wielu świateł, a czujniki umożliwiły analizę przepływu ruchu i dostosowanie czasu w celu uzyskania maksymalnej przepustowości. Opracowano systemy, dzięki którym światła sterujące dla całych miast i cyfrowe modele przepływu ruchu zostały dopracowane niemal do perfekcji.
Pojawienie się pojazdów autonomicznych (AV) wprowadziło jednak nagłą zmianę krajobrazu na drogach. Pojazdy AV mają nie tylko zdolność do samodzielnego prowadzenia, ale mogą także komunikować się między sobą, a także z centralnym systemem komputerowym ruchu drogowego. Oznacza to, że AV stają się częścią samego systemu sterowania ruchem i mogą współpracować w celu znacznej poprawy przepływu ruchu.
Zespół naukowców z Uniwersytetu Stanowego Karoliny Północnej zasugerował, że gdy krytyczna liczba pojazdów AV znajdzie się na drodze, do tradycyjnego trio trzeba będzie dodać czwartą, białą sygnalizację świetlną. Ich model komputerowy sprawdził się bardzo dobrze, przyspieszając poruszanie się po skrzyżowaniach, ale nadal można go ulepszyć.