Czytanie jest męskie: Wilq #22

Iron Man, Kapitan Ameryka, Hulk i reszta superbohaterskiej ferajny zupełnie cię nie kręcą? Wilq - heros z rodzimego Opola - sprawi, że odzyskasz wiarę w trykociarzy. O ile wcześniej nie umrzesz ze śmiechu.

Nadzieja Opolan nie jest tradycyjnym superbohaterem. Nie grzeszy wzrostem i kwiecistym językiem, a od ratowania ludzi z opresji zdecydowanie woli odpoczynek. Jednak nawet ten leń musi wziąć sprawy w swoje ręce, kiedy ważą się losy dobrego imienia "Wenecji Opolszczyzny".


"Gdyby mała foczka walczyła z małą pandą" to już 22 album z przygodami Wilq autorstwa prawdziwie niepokornych braci Minkiewiczów. Zmęczenie materiału? Odcinanie kuponów? W żadnym wypadku!

Ascetyczno-"amatorski" styl graficzny pozostał bez zmian, podobnie jak charakterystyczny humor napędzany absurdem, przekleństwami i przytykami w stronę polskich (i nie tylko) przywar. To wszystko skąpano w prawie niewyczuwalnym, ale jednocześnie prześmiewczym sosie superbohaterskim.

Najnowszy odcinek trzyma formę od pierwszej do ostatniej strony, chociaż fenomenalne "Kukułcze jądro" otwierające album zawiesza poprzeczkę tak wysoko, że pozostałe historie, choć bardzo dobre, po prostu nie mogą się z nim równać. Historii o heroicznej wyprawie Wilqa i jego nierozgarniętych towarzyszy do ziemi wieluńskiej nie da się przeczytać jednym tchem. Więcej, obcowanie z nią grozi hiperwentylacją, nie dającym się pohamować łzawieniem, a w skrajnych przypadkach nawet nietrzymaniem moczu. Naprawdę jest tak dobra.

Poza "tradycyjnymi" przygodami w wydawnictwie znalazło się również miejsce dla pojedynczych kadrów, którymi autorzy udowadniają, że wystarczy kilka kresek i słów, aby doprowadzić czytelnika do łez. Część z nich autorzy udostępnili wcześniej w internecie, jednak dobrze jest mieć je w formie papierowej.

Reklama

Gdyby jakimś cudem wieluńska wyprawa nie wywołała u was ataku śmiechu to z pewnością zrobi to zapis walki Wilqa z groźnym przestępcą Brutal Thruthem, rozdział "Prepajd, Tupak i Artu Ditu" będący przy okazji satyrą na stan polskiego dziennikarstwa lub też historia "Bon vivanci czasu" o lekkim zabarwieniu science-fiction.

Całość "połyka się" w jeden wieczór, chociaż jak wspomniałem nie obejdzie się bez kilku przerw na opanowanie ataków śmiechu. Żadna "piguła" nie poprawi ci humoru tak szybko, jak zrobi to Wilq #22. I to za mniej niż 16 zł.

MO

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: komiks
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama