Tęczowa swastyka. To już zaszło za daleko...

Kontrowersyjna oferta KA Design /materiały prasowe
Reklama

Marki odzieżowe lubią uciekać się do prowokacji pod hasłem "przesuwania artystycznych granic w modzie". Tym razem jednak granice zostały przesunięte za daleko. Pewna firma postanowiła wskrzesić swastykę i promować ją na odzieży jako symbol miłości i szczęścia.

Odwaga w łamaniu barier, czy głupota? To niech każdy oceni już sam. Faktem jest, że wokół firmy KA Design rozpętała się potężna burza po tym, jak do sprzedaży trafiły okraszone logiem swastyki w tęczowych kolorach i hipisowskiej stylistyce.

Projektanci firmy ulokowanej jak sami twierdzą "gdzieś w Europie", stworzyli również film promujący odzież, w ich mniemaniu wyjaśniający całą filozofię, kryjącą się za nową linią odzieżową.

"Oto swastyka, ma 5000 lat. Jest symbolem pokoju, miłości, szczęścia, wieczności i życia.

Jednak pewnego dnia Naziści zabrali swastykę, obrócili ją o 45 stopni i zamienili ją w nienawiść, zamienili w strach, zamienili w wojnę, zamienili w rasizm, zamienili we władzę.

Napiętnowali swastykę. Na zawsze. Wygrali. Ograniczyli naszą wolność. A może nie? Swastyka powraca. Razem z pokojem, miłością, szacunkiem, wolnością. Prezentujemy nową swastykę. Noś wolność!".

Jak można było przypuszczać, zamiast owacji, zebrali burzę, gdyż swastyka nie należy do symboli o najlżejszym ciężarze gatunkowym. Protestowały zwłaszcza środowiska i organizacje żydowskie, które zażądały natychmiastowego wstrzymania sprzedaży.

Reklama

"Jestem przerażony i zszokowany tym, że ktoś szuka zysku w taki sposób. Swastyka nie reprezentuje środowisk LGBT. Co więcej - członkowie tych społeczności byli ofiarami reżimu Hitlera i swastyka nie może być zmieniona ot tak w symbol pokoju. To naiwne i w wielu wymiarach egoistyczne podejście, pokazujące brak szacunku do tych, którzy przetrwali holokaust i tych, których rodziny straciły krewnych w wyniku zbrodniczych działań Trzeciej Rzeszy" - podkreśla Dr Dvir Abramovich z australijskiej Ligi Antydefamacyjnej.

Protestowali także użytkownicy mediów społecznościowych, którzy nie zostawili na KA Design suchej nitki.

"Jedyny powód dla komercyjnego wskrzeszenia symbolu jest oparty na złej sławie i kontrowersji, jakie za sobą niesie (...) Ale jak to mówią - kazda reklama jest dobra. Gratuluję sukcesu odniesionego na ciałach 50 milionów pomordowanych" - pisze Illya Barboi.

"Swastyka jest płonącym symbolem jednej rzeczy. I nie jest to miłość" - przypomina Christian Frake.

"Mogliście wykorzystać tyle rzeczy, symboli, a wychodzicie ze swastyką? Nie wiem, co chcecie przekazać, ale reprezentując miłość, pokój, szacunek, postawiliście na złego konia. Przesuwanie granic? To, co robicie, to kreowanie chaosu przez próbę zarobienia na czymś, co zrobiło dla świata tyle złego" - dodaje Cesar Rodriguez-Carré.

Platforma "Teespring", umożliwiająca początkującym projektantom promocję i sprzedaż swoich produktów zareagowała momentalnie, wycofując cały asortyment swastyk i publikując oświadczenie. "Żadna bluza ze swastyką nie została sprzedana" - czytamy w nim.

Magazyn "Dazed" przeprowadził wywiad z przedstawicielem KA Design,  z którego dowiadujemy się, że za marką nie stoją zawodowi projektanci mody, lecz raczej artyści i "wolnomyśliciele".

"Szanujemy opinię każdego, nie chcemy być hipokrytami. Wolność to najwyższa wartość ludzka i powinna być dzielona równo. Patrząc na reakcje ludzi, widzimy, żę czują się niepewni, a niektórzy nawet są obrażeni naszymi produktami. Rozumiemy każdego z nich. Nie chcą przerwać silnej więzi między symbolem, a powiązaniami z nazizmem. Myślą za to, że my chcemy wymazać całkiem haniebne fakty z pamięci ludzkości, ale tak naprawdę tak nie jest. Walczymy po tej samej stronie o te same ideały. Chcemy promować miłość i pokój, a nie kazać zapominać o przeszłości" - tłumaczy się jeden z członków zespołu KA Design.

W wywiadzie dodaje też, że mimo kontrowersji związanych z ostatnim projektem, przygotowane są kolejne wzory i motywy kolorystyczne. Firma nadal zamierza brnąć w ślepą uliczkę mody, nie zmieniając naiwnych, idealistycznych haseł.

"Naszym marzeniem jest wolne korzystanie z tego symbolu, bez żadnych ograniczeń. Jednocześnie zaoferujemy klientom coś, co nie zawiera symboli swastyki, ani niczego podobnego".

Pytanie tylko - czy na takie przedsięwzięcie w ogóle znajdą się jacyś klienci...

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy