Nie marzył o Lamborghini. Po prostu je sobie zbudował

Marzenia kontra rzeczywistość - takie starcia czasem bywają brutalne. Niektórzy jednak zamiast marzyć, wolą działać. Ten kierowca postanowił nie czekać w nieskończoność na wymarzone Lamborghini Reventon. Zbudował je sobie sam.

Lwów - to tutaj mieszka Oleg Hrycak, który stoi za tym wyjątkowym w skali światowej projektem. Były pracownik jednej z ukraińskich fabryk autobusów jest autorem repliki produkowanego w latach 2008-2009 "lambo".

Wiedza, jaką nabył podczas pracy w przemyśle motoryzacyjnym pozwoliła naszemu bohaterowi pomyśleć o obejściu zapory, jaką była cena nowego reventona - dwa miliony dolarów. Sprytny konstruktor uznał, że równie dobrze podobne nadwozie może zbudować sobie sam i umieścić je na istniejącym pojeździe.

W roli dawcy podwozia, silnika i wielu podzespołów posłużyło stare Audi A8 z 4.2-litrowym silnikiem i dysponujące mocą 300 koni mechanicznych. Hrycak pozbył się zbędnych elementów blacharskich, przeniósł silnik na tył, a następnie zamontował wykonaną przez siebie karoserię z włókna szklanego.

Reklama

Oczywiście nie mogło zabraknąć najważniejszego - otwieranych do góry charakterystycznych dla Lamborghini drzwi. Całości dopełniają pięcioramienne felgi, trochę nie pasujące do reszty. Widnieje na nich bowiem logo Mercedesa.

Ukraiński Reventon nie jest dokładną kopią włoskiego oryginału. Z daleka można jeszcze dać się zwieść, ale po bliższym przyjrzeniu się projektowi, szybko wychodzi na jaw, że to falsyfikat.

Wnętrze auta nie pozostawia już żadnych złudzeń - bo w większości pochodzi z Audi A8. Mimo to właściciel jest bardzo zadowolony ze zrealizowania swojego projektu, który okupił wieloma poświęceniami i wyrzeczeniami.

"Przez ostatnie lata odmawiałem sobie i swojej rodzinie wielu rzeczy. Nie jeździliśmy na wakacje, nie kupowaliśmy mebli, czy innych drogich rzeczy. Rzuciłem też picie i palenie, aby oszczędzić więcej pieniędzy. Moja żona nie do końca rozumie moją pasję, ale teraz jest szczęśliwa, że wreszcie spełniłem marzenie" - mówi Oleg Hrycak.

Na razie swoje krwistoczerwone lambo doczekało się jedynie prezentacji na placu obok garażu, gdzie oglądają je ciekawscy, ale już wkrótce bolid ukraińskiego konstruktora wyjedzie na ulice Lwowa. Po dokończeniu procedury rejestracyjnej, Hrycak osobiście przekona się czy lambo jego projektu faktycznie "wyciągnie" 240 kilometrów na godzinę.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy