MITSUBISHI ASX

Mitsubishi ASX /INTERIA.PL
Reklama

Nie jest przeładowany niepotrzebnymi bajerami, ale też nie można powiedzieć, że jest prosty jak konstrukcja cepa. Ten samochód to złoty środek dla tych, którzy samochodu używają przede wszystkim jako sprawnego narzędzia. Przedstawiamy Mitsubishi ASX - niepozorny SUV, którego docenisz z każdym kolejnym kilometrem jazdy.

Kierowcy są różni, tak jak różne są gusta. Jedni nieustannie podążają za motoryzacyjnymi nowinkami, inni podchodzą do nich sceptycznie, są też tacy, którym wszystko jedno - byle samochód miał cztery koła i kierownicę. Dla tych pierwszych - ASX nie będzie wyzwaniem. Dla wszystkich pozostałych może okazać się dokładnie tym, czego szukają.

Na pierwszy rzut oka biały SUV od Mitsubishi nie wyróżnia się niczym szczególnym. Bryła, choć zwarta i zgrabna nie szokuje innowacyjnym wzornictwem. Nic w tym dziwnego - ta konstrukcja ma już ponad 6 lat. Ale mimo to, wciąż może konkurować w swojej branży pod wieloma względami.

Reklama

Tu nie ma co oglądać - tu trzeba wsiadać i jechać! Zajmujemy miejsce za kierownicą ASX-a i co widzimy? Dobrze zaprojektowane, solidnie wykonane wnętrze. Czytelne zegary, porządne przełączniki i japoński ład, a także... skromność.

Tak, skromność też może być cnotą: Mitsubishi odpalamy za pomocą tradycyjnego kluczyka, hamulec ręczny to wciąż stara, dobra wajcha, a do zmiany biegów służy nam najzwyczajniejszy lewarek manualnej skrzyni. Powiecie, że to nic nadzwyczajnego? Wielu producentów nie oferuje już w swoich samochodach tak prostych i skutecznych rozwiązań.

Silnik 1.6 GDI to naszym zdaniem odpowiednia jednostka do tego samochodu. Łączy w sobie kilka bardzo pożądanych cech - jest w miarę cicha, dynamiczna i ekonomiczna. Po "wjeżdżeniu się" w ASX-a i zapoznaniu z charakterystyką skrzyni, jesteśmy w stanie jeździć szybko, nie wydając przy tym fortuny na paliwo.

Skrzynia ma sześć biegów i warto o niej napisać, gdyż w dobie zalewających rynek wymyślnych automatów, można zapomnieć jaka to przyjemność powachlować sobie lewarkiem. W ASX-ie robi się to z przyjemnością. Przełożenia wchodzą z charakterystycznym "kliknięciem", a jej praca powinna zadowolić nawet tych bardziej wybrednych kierowców.

Co ciekawe, prowadząc Mitsubishi ASX mamy wrażenie, że jedziemy samochodem o rozmiar mniejszym. To duży plus, bo nie mamy wrażenia prowadzenia "napompowanego" pontonu, którego rozmiary ogarnia tylko wykwalifikowany bosman. Polskie drogi to świetny poligon dla zawieszenia SUV-a z Tokio rodem. Przez miejskie i pozamiejskie zasieki przemyka on sprawnie i bez zadyszki. Pochwalić trzeba tutaj producenta za dobór felg i ogumienia. Koło nie jest za duże, a profil nie jest za niski, dzięki czemu dziury, wyrwy, czy też krawężniki przelatujemy bez mrugnięcia okiem.

Walory użytkowe docenimy również po otwarciu klapy bagażnika. Przestrzeń ładunkowa jest całkiem spora - to 444 litry, a po rozłożeniu siedzeń powiększa się do naprawdę pokaźnych rozmiarów. Testy z cięższym bagażem nasz rekrut również przeszedł wzorowo. Bez zadyszki dowiózł worki z zaprawą murarską pod wskazany adres. Zdrowie na budowie!

W terenie ASX radzi sobie żwawo, ale trzeba pamiętać, że nie jest to typowa terenówka. Na co dzień wystarcza jej napęd na przód, a tylne koła dołączamy za pomocą małego przycisku "4WD" na tunelu środkowym. Offroadowego rajdu naszym Mitsubishi nie wygramy, ale wjedziemy tam, gdzie osobówki nie są w stanie wjechać. Weekend w domku w górach, wyprawa na ryby, szybki skrót drogą na przełaj - to okoliczności, w których docenimy zalety tego SUV-a.

Mitsubishi ASX nie jest owocem szalonego wyścigu technologii. Nie jest to jeżdżący eksperyment, czy laboratorium na czterech kołach. To pewny i sprawdzony pracownik, który sumiennie i z uśmiechem na ustach wykonuje swoją pracę. Wygląda niepozornie, działa niezawodnie. Czy polecamy? Bez dwóch zdań.

materiały prasowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy