Miał być "Powrót do przyszłości", skończyło się zatrzymaniem przez policję

Nigel Mills i jego DeLorean, którego kupił za 22 tys. funtów /Brentwood Gazette/SWNS.com /materiały prasowe
Reklama

88 mil na godzinę. W kultowym filmie "Powrót do przyszłości" do takiej prędkości należało rozpędzić DeLoreana służącego za wehikuł czasu, aby przenieść się do przyszłości bądź przeszłości. Niestety, życie to nie film...

Przekonał się o tym 55-letni Nigel Mills, który postanowił przejechać się własnym DeLoreanem w okolicach wsi Margaretting leżącej około 43 kilometry na północ od Londynu. Była niedziela, godzina 11.

- Na drodze nie było nikogo, puściutka - wspomina. Dlatego też postanowił on wdepnąć mocniej pedał gazu. Na liczniku pojawiło się "magiczne" 88 mil na godzinę (140 km/h), za to w lusterku... policyjne koguty.

- Nie próbowałem przenosić się w czasie - tłumaczył się Mills.

- Jestem samochodowym entuzjastą i podobnie jak cała moja rodzina uwielbiam serię filmów "Powrót do przyszłości". Kiedy jadę gdzieś DeLoreanem kierowcy filmują mnie przez szyby swoich samochodów i cykają zdjęcia, kiedy podjeżdżam na stację benzynową.

Reklama

Dodał on również, że na przejażdżkę DeLoreanem wybiera się tylko kilka razy do roku "dla przyjemności".

Jaki finał ma ta historia? Nigel Mills stawił się w sądzie, aby poddać się karze. Na jego szczęście funkcjonariusze, którzy go zatrzymali nie stawili się na rozprawie, więc sprawa została umorzona.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: DeLorean
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy