Jurajscy goprowcy o swojej pracy i nowym sezonie

Ratownicy GOPR nawet w niewysokich górach mają ręce pełne roboty /INTERIA.PL/materiały prasowe
Reklama

Dla jurajskiego GOPR pracowity początek sezonu – sam długi majowy weekend to 5 akcji ratunkowych. Goprowcy nie mają wątpliwości: szykują się intensywne miesiące. Jak wygląda praca ratowników?

Liczne skałki, zachwycające jaskinie i zapierające dech w piersiach widoki - to wszystko od lat przyciąga na Jurę Krakowsko-Częstochowską tysiące turystów. To wyróżnienie, ale też spory obowiązek dla ratowników.

Ratowników nigdy za dużo

Do końca 2016 roku wszystkie grupy GOPR przeprowadziły ponad 1700 akcji ratunkowych. Grupa Jurajska tylko w pierwszym kwartale tego roku wykonała 15 takich akcji, w samą majówkę - 5. A przecież za każdą z nich stoi człowiek - jego zdrowie lub życie.

- Nasza działalność opiera się o pracę 80 ratowników, z czego tylko 12 jest ratownikami zawodowymi. W stosunku do potrzeb to skromna ilość, ale zawsze jesteśmy gotowi do akcji. Wezwanie może przyjść w każdej chwili - mówi Marcin Feliks, wiceprezes Grupy Jurajskiej GOPR. Gdy się pojawia, liczą się szybkie decyzje i wsparcie w postaci niezawodnego sprzętu.

Reklama

Technika pomaga

Czas reakcji, doświadczenie i wyszkolenie ratowników oraz właściwe dopasowanie wyposażenia do planowej akcji - to elementy, które mogą przesądzić o jej powodzeniu.

- Po otrzymaniu zgłoszenia musimy błyskawicznie zdecydować ilu ludzi potrzebujemy, jaki zabieramy sprzęt i z jakim typem zagrożenia mamy do czynienia - mówi Marcin Feliks. Jak dodaje, każda akcja jest inna - są takie, które potrafią trwać nawet kilkanaście godzin, a także toczyć się w zupełnych ciemnościach - na przykład gdy przychodzi interweniować w licznych na tym terenie jaskiniach.

- W ciemności bez źródła światła ratownicy praktycznie nie mają po co ruszać do akcji, ich przydatność drastycznie spada. W działaniach, które wymagają wykorzystania sztucznego oświetlenia wykorzystujemy m.in. oświetlenie polskiego Mactronica - mówi Marcin Feliks. Najaśnice, czy halogeny przymocowane do samochodów i quadów - ten sprzęt musi spełniać naprawdę restrykcyjne wymagania.

- Ratownicy zwracają uwagę, że przy ich specyficznej pracy największe znaczenie mają odporność na uderzenia i na wilgoć, długi czas działania oraz niewielka waga - mówi Damian Kempa, ekspert ds. oświetlenia przenośnego w Mactronic. Jak przypominają ratownicy, ważne jest, by mieć pełne zaufanie do sprzętu, gdy walczy się o czyjeś życie. Nie ma czasu, by myśleć, czy sprzęt wytrzyma nieopatrzne uderzenie lub czy przestanie działać w środku akcji.

Pracy nie brakuje

Choć Grupa Jurajska nie ma okazji uczestniczyć w akcjach "typowo" górskich jak pomoc narciarzom, czy ewakuacja kolejki górskiej, pracy nie brakuje.

- Ukształtowanie terenu Jury przekłada się na konkretne zagrożenia i wynikające z tego działania GOPR. W związku z dużym ruchem wspinaczkowym zabezpieczamy interwencje w wyniku wypadków wspinaczkowych, zdarzają się interwencje na szlakach, zagubienia oraz działania ratownicze w jaskiniach - mówi Marcin Feliks.

Tych ostatnich jest tu ponad 1800, przyciągają grotołazów o każdej porze dnia i nocy - niezależnie od pory, w środku jest tak samo ciemno i ekscytująco. Akcje w jaskiniach należą do najdłuższych i najtrudniejszych - przyznają goprowcy. W jaskiniach odbywa się wtedy walka w podwójnym wymiarze - o zdrowie i życie ratowanej osoby oraz z trudnościami, jakich dostarcza dane miejsce.

- Takie akcje potrafią trwać nawet kilkanaście godzin, mamy do czynienia z licznymi utrudnieniami podczas działań - zwężeniami, rozwinięciami pionowymi korytarzy, niską temperaturą. A przecież musimy dostać się tam często z noszami, zapewnić ratowanemu komfort i możliwie szybko doprowadzić do miejsca, gdzie otrzyma profesjonalną pomoc medyczną - mówi Marcin Feliks.

Niebezpieczne jaskinie

Niestety wciąż zdarza się, że do jaskini ratownicy ruszają już tylko po ciało. Po zimowym "wyciszeniu" sezon speleologiczny znów się zaczyna i potrwa do późnej jesieni. Dlatego ratownicy przestrzegają - przed wejściem do jaskini trzeba wyposażyć się m.in. w dobre oświetlenie i odpowiedni sprzęt pozwalający na bezpieczną eksplorację oraz poinformować kogoś znajomego gdzie się wyrusza i o której ma się zamiar ponowić kontakt. Jednak, jak przyznaje Marcin Feliks, wiedza na temat bezpieczeństwa wśród turystów odwiedzających Jurę, regularnie rośnie.

Sezon dopiero rusza

Jurajski GOPR działa na terenie nietypowym - przewyższenia nie są tu tak duże jak np. w Tatrach, ale nie brakuje typowych górskich atrakcji.

- Są tu świetne warunki na przykład do wspinaczki sportowej. Przybywa turystów, którzy mają coraz łatwiejszy dostęp do profesjonalnego sprzętu, który zapewnia minimum bezpieczeństwa - mówi Marcin Feliks, wiceprezes Grupy Jurajskiej GOPR. - Coraz więcej osób decyduje się przejść niezbędne szkolenia, a nie opierać swoje "doświadczenie" na przeczytaniu ulotki.

To cieszy, ale ratownicy nie mają wątpliwości: majówka to tylko zapowiedź ciężkiej pracy w kolejnych miesiącach. W końcu przed nimi wakacje i długie weekendy w czerwcu i sierpniu. A to oznacza kolejne wyzwania.


INTERIA.PL/materiały prasowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama