Juan Rekers: Masz go za zbira? Będziesz bardzo zaskoczony!

Juan Rekers /YouTube
Reklama

Wygląda jak napompowany, wydziarany Święty Mikołaj, który zszedł na złą drogę. Jednak tego gościa nie warto oceniać powierzchownie. Przed wami Juan Rekers, atleta, siłacz i niesamowity trener personalny.

Holendrem w ostatnich tygodniach zachwycił się cały świat. Nic dziwnego, bowiem już same zdjęcia, które publikuje na Instagramie robią ogromne wrażenie. Wielu porównuje go do Świętego Mikołaja, który zamiast rozwozić prezenty - ćwiczy na siłowni. Inni twierdzą, że tak wygląda wiking XXI-wieku. Jednak wszystko to jedynie pozory. Tak naprawdę Juan jest gościem o złotym sercu, który pomaga innym.

Opracowany przez niego zestaw treningów dedykowany jest bowiem osobom z zaburzeniami psychicznymi i emocjonalnymi. Rekers nazywa go przewrotnie FAT, który tym razem nie znaczy "gruby", lecz tłumaczy się jako "Fitness As Therapy", czyli fitness jako terapia.

"Moje narzędzie wprowadza dyscyplinę, determinację i równowagę ciała i duszy. Jest idealne, by zabić niepokój, czy też chaotyczne myśli" - tłumaczy Rekers.

Sam mówi o sobie, że buduje mosty do ukochanych przyjaciół z zaburzeniami umysłowymi, bowiem ci wyjątkowi i niezwykle wrażliwi ludzie wymagają szczególnego podejścia.

Brodaty siłacz w swoim przekazie i codziennym życiu dużo uwagi poświęca zjawisku autyzmu. Wtajemniczeni mówią, że to dlatego, że na autyzm cierpi jego dziecko. Stąd w Rekersie poczucie misji niesienia pomocy dotkniętym tą chorobą.

Sam przyznaje, że również nie jest wolny od zaburzeń. Jednak twierdzi, że jego ADHD jest jego błogosławieństwem i przyniosło mu wiele kreatywności, energii, przedsiębiorczości i wrażliwości. Wyznaje, że ma także osobowość typu borderline, jednak nie skarży się, za to podkreśla, że dzięki temu jego życie jest niczym roller-coaster. Brakuje w nim nudnych momentów.

Wszystkim, których zainteresowała postać Juana Rekersa, polecamy obserwowanie jego konta na Instagramie. To niesamowite, jak dużo ciepła, optymizmu i życzliwości może płynąć od wielkiego, brodatego gościa o aparycji zbira. Jeśli książkowy czuły barbarzyńca miałby istnieć naprawdę, to chyba już wiemy, kto jest jego wcieleniem...

Reklama


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy