Domowe stwory mogą czyhać na twoje życie

Yōkai mieszkają między innymi w domach /123RF/PICSEL
Reklama

Kultura japońska pełna jest potworów, duchów, fantastycznych istot i ponadnaturalnych zjawisk. Japończycy określają je wszystkie wspólną nazwą: yōkai. Stwory te mieszkają na pustkowiach, w wodzie, w lasach, na polach i łąkach, na wsiach i w miastach, ale żeby je spotkać, wcale nie musimy wybierać się w podróż: są również w naszych domach.

Przeczytaj fragment książki "Yōkai. Tajemnicze stwory w kulturze japońskiej" Michaela Dylana Fostera:

Te domowe (lecz nieudomowione) stworzenia są być może najbardziej przerażające ze wszystkich, bo - czy o tym wiemy, czy nie mieszkają razem z nami, w miejscach, które uważamy za własne i w których czujemy się najbezpieczniej. Są to yōkai bardzo blisko z nami związane. Pozostawione przez nie ślady  -  plamy na suficie, poduszka położona w niewłaściwym miejscu  -  przypominają nam, że nigdzie nie jesteśmy zupełnie sami i nigdy nie mamy wszystkiego pod kontrolą. Inny świat yōkai nakłada się na naszą rzeczywistość i może wkraczać do naszych snów. Yōkai wszędzie są z nami.

Reklama

Yanari - dźwięczący dom, domowi hałaśnicy lub poltergeist

Yanari to niewyjaśnione odgłosy w domu, czyli zjawisko, które dzisiaj często określa się mianem poltergeista. W starych japońskich domach yanari były słyszane jako postukiwanie przesuwanych ścian shoji i fusuma i jako inne tajemnicze nocne odgłosy.

Pierwsza znana nam wzmianka o yanari znajduje się w Gazu hyakki­yagyō (opublikowanym w 1776 r. katalogu zjaw, duchów i straszydeł autorstwa Sekiena Toriyamy - red.), gdzie Sekien narysował je jako małe, antropomorficzne, przypominające oni (japońskie demony - red.) postacie, pukające i drapiące w belki czy fundamenty starego drewnianego domu. Nie zamieszcza przy ilustracji komentarza ani opisu, lecz tylko podpis yanari (dosłownie "dźwięczący dom").

Ponieważ yanari pojawiają się w pierwszym kodeksie zawierającym w większości dobrze znane, tradycyjne yōkai, które nie potrzebowały objaśnień, możliwe, że Sekien zilustrował tu po prostu doskonale znane zjawisko poltergeista. Mógł być jednak pierwszą osobą, która powiązała z nim konkretne wizualne przedstawienie  -  małych demonicznych istot  -  przekształcając w rezultacie nieuchwytne doznania słuchowe w ucieleśnione żywe stwory.

Kasa-bake, kasa-obake lub karakasa-bake - parasolkowy potwór

Nie istnieją żadne znane nam opowieści ani ludowe wierzenia dotyczące konkretnie kasa-bake (zwanego również kasa-obake lub karakasa-bake), parasolkowego potwora, który stał się czymś w rodzaju znaku firmowego yōkai, pojawiającym się wszędzie: od gier z okresu Edo do współczesnych filmów aktorskich i anime.

Kasa-bake jest na ogół przedstawiany jako tradycyjny japoński parasol (z natłuszczanego papieru na bambusowym stelażu) z dwoma rękami, jednym okiem, długim językiem i  -  zamiast rączki  -  z jedną nogą obutą w sandał geta. Jest to zdecydowanie wizerunek lekki i zabawny, zwłaszcza w filmach, w których kasa-bake skacze wokół na jednej nodze.(...)

Warto również wspomnieć, że od okresu Edo niektóre parasole były znane jako ja-no-me-gasa, czyli "wężookie parasole", nie jest jednak jasne, czy istnieje związek między tym określeniem a kasa-bake. Prawdopodobnie nazwa ja-no-me-gasa wzięła się od kolorowego kółka malowanego wokół szpica parasola, tak że kiedy się go otwierało, wyglądał jak oko węża.

Mokumokuren - oczy wszędzie

Późnym popołudniem idziesz przez las. Dochodzisz do starego, opuszczonego domu, w którym możesz znaleźć schronienie na noc. Jesteś sam, ale masz nieodparte wrażenie, że coś lub ktoś cię obserwuje. To dziwne zjawisko  -  poczucie bycia obserwowanym  -  zostało przez Tori­yamę Sekiena narysowane w Konjaku hyakki shūi z roku 1781.

Yōkai, którego Sekien tam przedstawia, nazywa się mokumokuren, co można przetłumaczyć jako "oczy, oczy ciągle" albo "oczy wszędzie". Rysunek Sekiena ukazuje narożnik najwyraźniej opuszczonego domu, porośnięty chwastami. Ścianka shoji jest porwana i zniszczona, ale w każdym wyklejonym papierem segmencie znajduje się para oczu.

Kiedy przyglądamy się bliżej, zaczyna się nam wydawać, że oczy mają zagadkowy, niemal komiczny wyraz. Opis Sekiena również jest humorystyczny: "dom, w którym dawno temu ktoś mieszkał, ma wiele oczu. To musiał być dom kogoś, kto lubił grać w go". Gra słów polega tu na tym, że w grze go niezajęte pola otoczone przez kamienie tego samego koloru są nazywane "oczami".(...)

Mokomokuren wydaje się bardzo odpowiednim obrazem wszechobecnego w dzisiejszych czasach monitoringu. Oczy tkwiące w ścianach domu można uznać również za wizualizację kontroli społecznej - oczu wszystkich otaczających cię ludzi, obserwujących i oceniających twoje zachowanie. W języku japońskim istnieje nawet przysłowie: Kabe wa mimi ari, shōji wa me ari (Ściany mają uszy, a shoji mają oczy). W pewnym sensie zatem to społeczeństwo jest yōkai, który zawsze czujnie cię obserwuje, nawet kiedy myślisz, że jesteś sam.

Akaname - lizacz brudu

Yōkai ten pojawia się po raz pierwszy w Gazu hyakkiyagyō Sekiena, gdzie zostaje przedstawiony jako mały antropomorficzny stwór, drapiący się po głowie i  wysuwający język, skradający się za rogiem łaźni. Podobnie jak większość haseł w  tym kodeksie nie ma żadnego opisu. (...)

Wyraz aka oznacza brud, błoto, pot, a także osad gromadzący się na brzegach wanny. Niektórzy badacze uważają, że akaname Sekiena jest podobny do akaneburi (lub wręcz stworzony na jego wzór)  -  stwora, który pojawia się w Kokon hyaku-monogatari hyōban z roku 1686, gdzie opisane są yōkai i inne tajemnicze istoty. Akaneburi jest tam przedstawiony jako stwór uformowany z brudu i łajna, mieszkający w łaźni lub w niszczejącym domu.

Mizuki Shigeru wzoruje swoją ilustrację na rysunku Sekiena, z tym że pokazuje akaname liżącego drewnianą wannę. Zauważa również, że yōkai ten nie jest znany z niczego więcej jak tylko z wylizywania brudu z wanny, mimo to posiadanie w domu istoty tego rodzaju musi być dość nieprzyjemne, dlatego jest to dobry powód, aby dbać o utrzymywanie wanny w czystości. Mizuki sugeruje, że akaname to yōkai, który ma nas nauczyć higieny.(...)

Tenjōname - lizacz sufitu

Tenjōname, czyli dosłownie "lizacz sufitu", to wysoki, kościsty stwór z frędzlastymi włosami i niezwykle długim językiem. Pierwsza wzmianka o nim znajduje się w Hyakki tsurezure bukuro Toriyamy Sekiena z roku 1784, gdzie zostaje przedstawiony jakby zawieszony w powietrzu, gdy liże drewniany sufit. (...)

Możliwe, że yōkai ten istniał w folklorze, zanim trafił do katalogu Sekiena, nie ma jednak na to żadnych dowodów i wielu badaczy uważa, że Sekien po prostu go wymyślił. Wiele lat później tenjōname znalazł się w katalogach Mizukiego, w których został narysowany bardzo podobnie. Opis jednak, który tutaj następuje, jest zupełnie inny:
"To jest yōkai zwany ‘tenjōname’. Pewnie sądzisz, że jest bardzo pomocny - wylizuje do czysta sufit, który inaczej trudno byłoby wyczyścić. Tak jednak nie jest. Świetnie, że ten ‘lizacz sufitów’ liże sobie to, co lubi, ale tam, gdzie przesunie język, natychmiast pojawiają się ciemne plamy. Kiedy nikogo nie ma w starym domu, świątyni lub chramie, yōkai ten wychodzi i zabiera się do działania swoim długim ozorem. [...] W dawnych czasach, kiedy ludzie dostrzegali plamy na suficie, myśleli, że to dzieło tenjōname".(...)

Jeśli tenjōname rzeczywiście wymyślił Sekien, to nie wiadomo, czy dzieło jego wyobraźni zostało potem włączone do tradycji ustnej i wiejskiego folkloru, aby całe wieki później objawić się jako sposób na wyjaśnienie, skąd biorą się plamy na suficie. Czy może opowieść ta została zmyślona przez Mizukiego, który tym samym przekształcił wytwór wyobraźni artysty w ludowy produkt zbiorowej wyobraźni? (...)

Baku - tapir lub zjadacz snów

W kulturze japońskiej baku to na ogół życzliwy yōkai, który zjada nocne koszmary.

Stwór ten został opisany w Chinach już w roku 834 w zbiorze wierszy poety z okresu Tang, Bai Juyi (772-846). Zostaje tam przedstawiony jako mający trąbę słonia, oczy nosorożca, ogon wołu i łapy tygrysa. Tekst wyjaśnia dalej, że "jeśli rozłożysz skórę, gdy śpisz, unikniesz zarazy, a jeśli narysujesz wizerunek baku, unikniesz nieszczęścia. Ludzie, których gnębią bóle głowy, dla ochrony przed nimi, idąc spać, osłaniają głowy parawanikami z wizerunkiem baku".

Skojarzenie baku ze snem i zapobieganiem nieszczęściom przyjęło się w Japonii i w okresie Edo yōkai ten był już pełnowymiarowym pożeraczem koszmarów, strażnikiem ochraniającym śpiących podczas ich przebywania w sennych zaświatach. Dlatego też obrazki przedstawiające baku umieszczano w nocy przy poduszkach. Istniały nawet poduszki w kształcie baku.(...)

Jedna z teorii głosi, że baku jest wzorowany na tapirze - ssaku żyjącym w Ameryce Południowej i Środkowej oraz w Azji Południowo-Wschodniej, w języku japońskim nazywanym właśnie baku. (...)

Makura-gaeshi - przekładacz poduszki

Wyobraź sobie, że budzisz się rano i stwierdzasz, że poduszka pod twoją głową została w tajemniczy sposób przewrócona na drugą stronę, znalazła się w nogach łóżka czy gdzie indziej w pokoju. A może w ogóle całe posłanie jest inaczej ułożone, niż kiedy szedłeś spać. To robota yōkai przekładającego poduszki, czyli makura-gaeshi.

Pozbawiony opisu rysunek przedstawiający makura-gaeshi znajduje się w pierwszym katalogu Sekiena, możemy więc uznać, że był to yōkai dobrze znany w połowie okresu Edo. Obrazek Sekiena ukazuje samuraja, który budzi się i ze zdumieniem spogląda na leżącą u jego stóp poduszkę. Za nim w tle widnieje mały demoniczny stwór (podobny do tradycyjnych wyobrażeń boga błyskawic Raijina, a także do yanari z rysunku w tym samym katalogu)  -  to prawdopodobnie właśnie on przesunął poduszkę. Narysowana postać jest mglista i niejasna, tak jakby była wizją ze snu samuraja.(...)

Murakami pisze również, że sposób ułożenia poduszki uznawano za ważną kwestię już w późnym okresie Heian. Ciała zmarłych układano z głową (i poduszką) skierowaną na północ. Pojęcie kita-makura, czyli "północnej poduszki", powszechnie kojarzy się z wierzeniem, że Budda miał umrzeć, leżąc z głową skierowaną ku północy - ta strona świata zaczęła więc być łączona ze snem śmierci. Nawet dzisiaj w Japonii panuje zwyczaj, aby unikać spania z głową zwróconą na północ - ponieważ może tu zadziałać mechanizm magii sympatycznej: jeśli pozycja, w której śpisz, przypomina pozycję zmarłego, oznacza to, że kusisz śmierć. (...)

Związek między snem a śmiercią, między jaźnią a utratą świadomości podczas snu nie jest przypadkowy. Miyata Noboru wskazuje, że poduszka jest rodzajem progu, przez który człowiek przechodzi do innego świata. Kiedy umysł pogrąża się we śnie, duch zdaje się oddzielać od fizycznego ciała. Przed okresem nowoczesnym poduszki w Japonii były zazwyczaj twardymi, małymi klockami. Wewnątrz nich lub pod nimi często umieszczano kadzidło, którego zapach miał sprowadzać sen. Poduszki były więc rodzajem magicznych przedmiotów, które zabierały ludzi w podróż do innego świata. Należało zatem traktować je z szacunkiem; nie wolno było ich kopać ani rzucać. Możemy więc zrozumieć, dlaczego znalezienie po przebudzeniu poduszki w innym miejscu lub poduszki obróconej na drugą stronę mogło się wydawać tak przerażające: to tak, jakby cały świat zmienił miejsce.(...)

Doświadczenia snu i marzeń sennych wiążą się również z wierzeniem, że duch opuszcza wtedy ciało, z którym przez większość czasu jest związany. Zmieniając układ poduszki, makura-gaeshi może sprawić, że duch nie odnajdzie z powrotem drogi do ciała. (...)

Zashiki-warashi - duch domowy, skrzat lub chowaniec

Zashiki-warashi są związane z regionem Tohoku w północno-wschodniej Japonii, zwłaszcza z prefekturą Iwate. Dosłownie przetłumaczona nazwa to "bawialniane dziecko" lub "mały domowy chłopiec", miejscem bytowania zashiki-warashi jest zatem wnętrze domu. Stwory te wyglądem przypominają zwykle chłopców w wieku od trzech do trzynastu lat, istnieją jednak również żeńskie zashiki-warashi. Stwory te mają wiele nazw regionalnych i ich wariantów, na przykład zashiki-bokko, heya-bokko, kura-warashi czy kome-tsuki-warashi.

Nie każdy dom ma swoje zashiki-warashi, jeśli jednak stwory te zdecydują się u kogoś zamieszkać, podobno przyniosą rodzinie pomyślność. Jeżeli jednak opuszczą dom, fortuna się od niego odwróci. Zashiki-warashi na ogół nie pokazują się rodzinie, płatają jednak mnóstwo drobnych, złośliwych psot: odwracają poduszki śpiącym, szarpią za kołdry, hałasują po domu. Jeśli rezydujący w domu zashiki-warashi nagle komuś się pokaże, może to oznaczać, że właśnie zamierza opuścić dom i jest wróżbą nadchodzących kłopotów.

Zashiki-warashi zaobserwowany w prefekturze Aomori miał wyglądać jak mała dziewczynka ubrana w czerwone chanchanko (krótkie kimono bez rękawów); zajmował się przesuwaniem poduszek w łóżkach gości. Uważano go za "ducha opiekuńczego" (mamori-gami) ogniska domowego.(...)

Postać zashiki-warashi może być związana z praktyką mabiki, dzieciobójstwa, która była sposobem na regulowanie liczby ludności w wiejskich regionach Japonii jeszcze w wieku XVIII. Nowo narodzone dziecko nie było uważane za pełnoprawnego człowieka, zmarły noworodek nie mógł być zatem upamiętniony w ogólnie przyjęty sposób. Zamiast tego często grzebano jego zwłoki wewnątrz domu i zaczynano o nim myśleć jako o duchu opiekuńczym. Chociaż ta interpretacja zashiki-warashi jest wątpliwa, trzeba przyznać, że jedno dziecko mniej do wykarmienia oznaczało, iż rodzina będzie trochę bogatsza: w tym sensie zatem yōkai ten mógł, tak jak mu to przypisywano, przynosić pomyślność. (...)

Tsukumogami - duchy rzeczy lub yōkai przyborów kuchennych

Tsukumogami to ogólny termin oznaczający wszelkiego rodzaju sprzęty domowe, instrumenty muzyczne i inne rzeczy wykonane przez człowieka, które stały się yōkai. Tsukumogami-ki, opowieść otogizōshi z okresu Muromachi, wyjaśnia, że "kiedy rzecz osiągnie wiek stu lat, przechodzi przemianę, zyskuje swojego ducha [seirei] i zwodzi ludzkie serca; nazywa się to tsukumogami".

Zbiór szesnastowiecznych zwojów obrazkowych, będących w posiadaniu świątyni w prefekturze Gifu, zawiera następujące ostrzeżenie:
"Pewne narzędzia i inne rzeczy zmieniają się w duchy po upływie stu lat i często oszukują ludzi. Takie duchy nazywają się tsukumogami [...]. Pod koniec roku rodzina zbiera stare meble i narzędzia i wyrzuca je na stos przy drodze. W Nowy Rok  - kiedy roznieca się na nowo ogień w palenisku i czerpie świeżą wodę  -  ubrania, narzędzia i inne sprzęty zmieniają postać. Czują gniew skierowany przeciwko rozrzutności bogatych rodzin. Do tych tsukumogami należy podchodzić ostrożnie.

Zwoje te przedstawiają buddyjską drogę zbawienia, opowiadając historię wyrzuconych rzeczy, które zaczynają szukać zemsty na ludziach. Ostatecznie te zmutowane przedmioty nawracają się na drogę Buddy i na końcu osiągają wyzwolenie. (...)

Ten proces ożywania może stanowić odbicie poglądów animistycznych, według których wszystko, nawet przedmioty nieożywione, może mieć duszę. Transformacja rzeczy w yōkai wyraża istotę bycia bakemono - czymś, co się zmienia. Jak wskazuje Komatsu, jedną z ciekawych kwestii we wspominanych wcześniej zwojach obrazkowych jest to, że według nich ostatecznym celem wszelkich przemian jest transformacja każdej rzeczy w pełnowymiarowego oni. Zwoje ilustrują proces transformacji - przedstawiają rzeczy, w których pojawiają się twarze i którym wyrastają ręce i nogi.(...)

W kulturze popularnej idea żywych rzeczy nieożywionych stwarza okazję do budowania komizmu i przedstawiania komentarzy na temat kondycji społeczeństwa. Najbardziej znane wczesne obrazy tsukumogami pojawiają się w zabawnym Hyakkiyagyō emaki z okresu Muro­machi, jednak sam pomysł był wielokrotnie wykorzystywany w czasach nowożytnych. Jeden z utworów z początku XX wieku żartobliwie odzwierciedla niepokoje tamtej epoki: orszak tsukumogami złożony ze świec, lampionów i pochodni ucieka w popłochu przed nowym, potężnym yōkai w postaci żarówki. Bardzo łatwo byłoby sobie wyobrazić wersję tej ilustracji z XXI wieku, przedstawiającą wyrzucone komputery i  telefony komórkowe, ożywione i wpatrujące się w nas wielkimi oczami, nawiedzające nas na każdym kroku.

Fragment książki "Yōkai. Tajemnicze stwory w kulturze japońskiej" Michaela Dylana Fostera. Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Skróty pochodzą od redakcji.

INTERIA.PL/materiały prasowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy