Stworzył legendarny plakat, którego znienawidził

Andrzej Pągowski stworzył wiele plakatów, lecz kojarzony jest głównie z jednym swoim dziełem... /East News
Reklama

Hasło "Papierosy są do dupy" jest na wizytówce i stało się wizytówką Andrzeja Pągowskiego. Choć jak przyznaje to nie jest jego ulubiona praca, bo w jego dorobku tych wartych zapamiętania jest więcej.

W tym roku Andrzej Pągowski świętuje 40-lecie swojej pracy artystycznej. Ten piękny jubileusz był okazją do zaprezentowania i przypomnienia najsłynniejszych prac artysty w trakcie Festiwalu Gwiazd w Międzyzdrojach. Jego wizytówką stał się słynny plakat "Papierosy są do dupy", jak zdradził sam artysta, ta niezwykle popularna praca jest najmniej przez niego lubiana.

"Papierosy są do dupy - to był czwarty czy piąty plakat. To był plakat, którego nienawidziłem. Najpierw były hasła skierowane do mężczyzn: Zgaś zanim sam zgaśniesz, następne były do kobiet: Do niej się już nie palę. Pozostało jeszcze hasło skierowane do dzieci. Moja żona widząc co się dzieje, jak się miotam z tym projektem powiedziała: +napisz, że papierosy są do dupy+ i tyle. Wziąłem zdjęcie mojego syna, szybko je przerobiłem. Zawiozłem do Ministerstwa, z myślą, że go odrzucą, a oni przyjęli ten projekt" - opowiada Pągowski.

Wspomina, że sukces wynikał z tego, że dorośli zaczęli ten plakat tępić, a młodzież zaczęła go zabierać. Do dziś słyszę wspomnienia dziś dorosłych już ludzi, że plakaty wisiały w ubikacji, robiliśmy dyżury, broniliśmy tego. Przez to, że ten plakat stała się zakazany, to stał się tak popularny.

Reklama

"Kiedyś Andrzej Wajda powiedział mi: Andrzej słuchaj, ja też zrobiłem wiele filmów, a wszyscy ciągle pytają o +Popiół i diament+. Także pokochałem i ten plakat" - dodaje.


Pierwszy plakat? Trudno go nie pamiętać, przyznaje Pągowski - to chyba jedna z jego najbardziej ulubionych, darzonych największym sentymentem prac.

"Jako student Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych zostałem odkryty przez ówczesnego managera Teatru Narodowego w Warszawie. Pierwszy plakat powstał dla Adama Hanuszkiewicza. Zaczęło się to na aukcji plakatów w Poznaniu na rynku, gdzie my jako studenci staraliśmy się poruszać wśród grona kolekcjonerów. Pojawił się tam Władysław Serwatowski. Zobaczył pracę, która nazywała się +Mąż i żona+ i to był melonik z pupą. Spytał, czy nie przerobiłbym tego na cylinder z myślą o fredrowskim spektaklu Hanuszkiewicza w Narodowym +Mąż i żona+. W kilka dni zrobiłem ten plakat. Pamiętam Adam Hanuszkiewicz obejrzał ten plakat, i wyszedł z nim, później wrócił i poprosił, żebym usunął Teatr Narodowy" - wspomina.

"Hanuszkiewicz bardzo cenił sobie zespół, więc wziął ten plakat i biegał z nim po teatrze, prosząc wszystkich o opinie. Spotkał Gustawa Holoubka, który zapytał: +Adamie, dupa w Narodowym?+ No, to Hanuszkiewicz kazał usunąć Narodowy" - dodaje.

M. Dzwonnik

PAP life
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy