Po czym rozpoznać przestępcę? Tajemnice zdradza ekspert

Daktyloskopia umożliwia zidentyfikowanie sprawcy na podstawie linii papilarnych. Przestępcę można rozpoznać nie tylko po odciskach palców, ale i po śladach ust, uszu i rękawiczek. "Nie ma przestępstwa doskonałego" - zapewnia ekspert, Ewa Rogoża.

Czym dokładnie zajmuje się daktyloskopia?

Ewa Rogoża: - Z łaciny "daktyl" to "palec". Na naszych dłoniach, palcach i stopach mamy linie papilarne. Są one niepowtarzalne dla każdego człowieka, niezniszczalne i niezmienne - od momentu życia płodowego do śmierci mają taki sam układ. Dzięki temu możemy osobę zidentyfikować. Jeśli mamy miejsce zdarzenia, a nie mamy podejrzanego, to mimo tego, że nie znamy jego danych osobowych, na podstawie śladów, które pozostawia na miejscu zdarzenia możemy go zidentyfikować.

Reklama

- Przestępca pozostawia swoiste wizytówki, np. w postaci linii papilarnych, które są ujawniane różnymi metodami. Technik na miejscu zdarzenia ma proszki daktyloskopijne - jest to szybka i łatwa metoda ujawniania śladów, natomiast nie zawsze bywa skuteczna. Jeśli ślady są kilku- czy kilkunastogodzinne, na tyle są one "świeże", że da się to ujawnić proszkami.

A jeśli ślady zaczynają się starzeć, co wtedy?

- Wtedy proszki są niewystarczające. Wówczas przedmioty zabezpieczone na miejscu zdarzenia trafiają do laboratorium, gdzie stosujemy różne metody ujawniania - fizyczne, chemiczne czy fizykochemiczne. W zależności od tego, z jakimi przedmiotami mamy do czynienia - szklanki, broń, amunicja, dokumenty - stosujemy odpowiednią sekwencję metod, która pozwala na ujawnienie śladów, które następnie kwalifikujemy - biegły uznaje, czy nadają ię one do identyfikacji, czy też nie.

Kiedy ślad nadaje się do identyfikacji?

- W polskim prawodawstwie jest przyjęte, że ślad nadaje się do identyfikacji, gdy znajdzie się na nim 12 cech szczególnych, np. rozwidlenie, złączenie czy tzw. podwójne oczko. Na takim śladzie dowodowym szukamy tych samych cech, w tym samym układzie, na odbitkach na kartach daktyloskopijnych. Biegły, mając ślad dowodowy, poszukuje na karcie daktyloskopijnej takiego samego układu cech.

- Jeśli znajdzie 12, to bezsprzecznie może powiedzieć, że ślad dowodowy pochodzi od przysłowiowego Jana Kowalskiego. To podejście nazywamy numerycznym. Podobne obowiązuje w Niemczech, w Belgii czy w Holandii.

Czy istnieją inne metody identyfikacji śladów daktyloskopijnych?

- Jest też podejście holistyczne, stosowane np. w Anglii czy w Stanach Zjednoczonych, gdzie nie jest ważne 12 cech, tylko to, czy dana cecha występuje w populacji rzadko czy często. Podobnie jest z grupą krwi - mówi się, że grupa B Rh- jest bardzo rzadką grupą. Tak samo spotkanie "podwójnego oczka" na śladzie jest bardzo rzadką cechą. Jeśli na śladzie możemy wyznaczyć np. siedem cech, ale jedna z nich jest rzadko spotykana, to biegły w Stanach czy w Anglii może przyznać, że ślad pochodzi np. od Johna Smitha.

Czy to znaczy, że metoda numeryczna jest dokładniejsza, że wyniki są pewniejsze?

-  Na pewno jest to bardziej bezpieczne, bo kolejny biegły może stwierdzić to samo nie popełniając błędu. Wynika to z wieloletniego doświadczenia ekspertów w tej dziedzinie. To daje stuprocentową pewność w przypadku daktyloskopii, że ślad rzeczywiście pochodzi od danej osoby.

- W podejściu holistycznym też są przeprowadzane badania statystyczne, ale zawsze jest trochę niepewności. Dla nas to bezpieczna sytuacja, że 12 cech daje komfort biegłemu i namacalny dowód, że jest tak, a nie inaczej.

Jak można badać ślady na miejscu zdarzenia, np. wypadku drogowego?

- Do tego służy specjalistyczny namiot, który przystosowujemy do warunków operacyjnych. Rozkłada się go w 5-10 minut. W środku znajdują się systemy operacyjne służące do tego, żeby stworzyć odpowiednie warunki reakcji, czyli odpowiednią temperaturę i wilgotność, żeby pary mogły się unieść do przestrzeni namiotu, a potem osiąść na śladach.

- Ofiara wypadku drogowego, która wpadła na szybę, pozostawia na niej swoje ślady. Wtedy, już na miejscu, taki samochód można wstawić do namiotu i zastosować metodę cyjanoakrylową. Potem, ponieważ pary cyjanoakrylowe są biało-szare i nie zawsze dobrze widoczne, dodatkowo można kontrastować proszkiem fluorescencyjnym lub barwnikami świecącymi i już na miejscu zdarzenia można poznać ślady podejrzanego.

A co w sytuacji, kiedy na miejscu zdarzenia biegli nie znajdą śladów palców?

- Może się też zdarzyć, że ofiara, padając na szybę, dotknęła ją ustami albo uchem - daktyloskopia też potrafi takie ślady zidentyfikować. Można próbować identyfikować osobę nawet po rękawiczkach.

- Jeśli przestępca napił się wody ze szklanki, pozostawił na niej ślady ust, to po tych śladach również możemy zidentyfikować osobę. Więc badaniom podlegają nie tylko linie papilarne, ale również usta i ich cechy, które też są charakterystyczne i niepowtarzalne.

- Można też zidentyfikować osobę po uchu. Czasami sprawca, przed wejściem do mieszkania, może przyłożyć ucho do drzwi, a technikowi uda się ujawnić ślad małżowiny usznej. Biegły wyznacza zespół cech szczególnych między odbitką dowodową a materiałem porównawczym i może też osobę zidentyfikować. Więc nie tylko linie papilarne na opuszkach palców.

- Mówi się, że nie ma przestępstwa doskonałego, są tylko niedoskonałe metody i techniki badania śladów...

Rozmawiała: Paulina Persa

-----

Ewa Rogoża - biegły z zakresu badań daktyloskopijnych z Zakładu Daktyloskopii Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji.

Więcej o pracy laboratorium kryminalistycznego możesz przeczytać w reportażu dziennikarza Interia.pl TUTAJ.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: ciekawostki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy