​Najstraszniejszy dom na Białorusi. "Sąsiadujemy z piekłem"

Sąsiedzi nie chcą przechodzić obok niej nawet w dzień. Czarne czaszki w zaprawie, wystające z murów ręce i diaboliczne postaci na dachu - jaką tajemnicę kryje niepokojąca białoruska budowla?

Ratomka leży niecałe pięć kilometrów od Mińska. W ciągu ostatnich kilku dni zdjęcia z tej z pozoru niczym niewyróżniającej się miejscowości obiegły sieć. Widoczny na nich dom wygląda dosłownie jak siedlisko zła!

Co ciekawe, okoliczni mieszkańcy nie uważają go za atrakcję mogącą ściągnąć turystów. Lokalni urzędnicy ciągle dostają pisma, w których proszą o rozbiórkę przerażającego budynku - nie chcą sąsiadować z piekłem. Nie chodzi tylko o najmłodszych - obok rezydencji z piekła rodem trudno zobaczyć nawet dorosłych.

Reklama

Przywodzące na myśl kult sił nieczystych  rzeźby i dekoracje są jeszcze straszniejsze nocą. Wtedy całość przypomina cmentarzysko złożonych w krwawej ofierze nieszczęśników.

Rezydent sąsiadującego z mroczną rezydencją domu powiedział reporterom lokalnej gazety, że jeden z metalowych diabłów na dachu wpatruje się dokładnie w jego okno.

Do kogo należy znienawidzonaprzez sąsiadów posesja? Jej właścicielem jest biznesmen z Ratomki, który wyjechał z miasta przed ukończeniem budowy.

Po ponad ośmiu latach wrócił do małej ojczyzny i nie wiedzieć czemu postanowił stać się wrogiem publicznym numer 1, zmieniając swoje włości w świątynię grozy.

W sieci nie brakuje także przychylnych komentarzy. Spora część internautów chwali "odważny" projekt domu, chociaż zaznaczają, że sami nigdy by w nim nie zamieszkali.

Mieszkańcy nie szczędzą starań, by zrównać prywatną wizję piekła z ziemią, ale nie zmieni to faktu, że właśnie dzięki niej Ratomka zaistniała w świadomości setek tysięcy ludzi. Tylko, czy jest to wystarczająca nagroda za sąsiadowanie z koszmarem?

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Białoruś
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy