Będzie chciał penisa z powrotem?

Valee Pancharoen patrzyła z boku na to, jak jej syn zaczął w okresie dojrzewania przechodzić transformację: najpierw malował paznokcie, później zaczął chodzić w peruce, a w końcu przestał się kryć z sukienkami.

Teraz 18-letni już Ponchalearm wygląda prawie jak kobieta. Zmiany są szczególnie widoczne, gdy siedzi w swojej białej, atłasowej bluzce z czarnymi koronkami naprzeciw atletycznie zbudowanego brata bliźniaka. Jego ciotka z roztargnienia przeczesuje palcami jego długie do pasa, kasztanowe, przeszczepione włosy. Właśnie decyduje się los młodzieńca. Rodzina zebrała się, by w ciszy i spokoju przedyskutować, czy jest już gotowy do operacji zmiany płci.

Moda na kastrację?

- To moje życie i to ja zdecydowałem, że muszę zrobić to jeszcze przed pójściem na uniwersytet - mówi Ponchalearm. - Czuję się szczęśliwy, to fajna zabawa i mogę wyrazić siebie tak, jak chcę. Mam szczęście, że spotkałem przyjaciół, którzy mnie rozumieją - dodaje.

Reklama

Gdy tak mówi, matka przerywa mu, by wyrazić swoją obawę, że jest jeszcze za młody, by zrozumieć długoterminowe konsekwencje jego decyzji. - Chciałabym, żebyś jeszcze trochę dorosnął - mówi.

Ponchalearm o operacji marzy od dwóch lat. Teraz osiągnął wiek, w którym wedle nowego prawa może samodzielnie podjąć taką decyzję.

Nowe regulacje zostały wprowadzone w życie w kwietniu po tym, jak krajowe autorytety w sprawach zdrowotnych alarmowały, że młodzi chłopcy pochopnie i masowo poddają się kastracji - zabiegowi, który jest pierwszym krokiem do chirurgicznej zmiany płci.

Niektórzy aktywiści gejowscy i rodzice chłopców niepokoją się potencjalnymi efektami takiego zabiegu na wciąż rosnące, młode ciało. Proponują, by granicę wieku podwyższyć tak, aby można było podjąć decyzję o zmianie płci dopiero po ukończeniu dwudziestego roku życia.

- Starają się zrobić wszystko, by upodobnić się do prawdziwej kobiety. Nie potrafią zadowolić się przebierankami i podejmują często pochopne decyzje pod wpływem mody - opowiada Nathee Teerarojanapong, przewodniczący Politycznego Stowarzyszenia Gejów Tajlandii.

Tajlandia ma jedną z największych populacji transseksualistów. Oficjalnie podaje się liczbę 10 tysięcy takich osób, choć niektórzy badacze twierdzą, że może ich być nawet 10 razy więcej.

Operacja usunięcia jąder wiąże się z bardzo niskim ryzykiem fizycznych powikłań. Uboczne skutki terapii hormonowej są już bardziej widoczne: gorące wypieki, przybranie na wadze, zanik mięśni, spadek libido, ogólne zmęczenie - to niektóre z nich.

"Doktorze, chcę mojego penisa z powrotem"

Dyskusja w Tajlandii jest naprawdę gorąca. Wielu ekspertów twierdzi, że jakiekolwiek doniesienia o negatywnych skutkach operacji są mocno przesadzone. - Nie ma poważnych efektów ubocznych - mówi Thep Vechavisit, znany chirurg specjalizujący się w operacji zmiany płci. - Ludzie są po prostu głupi i wypowiadają opinie na tematy, o których nie mają pojęcia. Aktywiści walczący o podniesienie granicy wieku krzywdzą transseksualną społeczność - stwierdza.

Dzisiejsze obostrzenia są, jego zdaniem, zupełnie wystarczające. Każdy mężczyzna chcący zostać kobietą musi przejść roczną kwarantannę na wykonanie zabiegu (liczoną od daty oficjalnie podjętej decyzji) i wykonać serię testów psychologicznych sprawdzających, czy jest psychicznie i mentalnie gotowy..

- Zwykle taką decyzję podejmuje się w młodym wieku. Po prostu te osoby czują, że coś z nimi jest nie tak - opowiada Thep. - W trakcie 20 lat mojej praktyki miałem tylko jednego pacjenta, który przyszedł do mnie i powiedział: "Doktorze, chcę mojego penisa z powrotem".

Ale niektórzy transseksualiści na fali ogólnonarodowej dyskusji obawiają się teraz wpływu operacji na ich dalsze życie.

Chatpakorn "Belle" Chotiem, tancerka kabaretowa z Pattayi, opowiada o tym, jak dała się wykastrować, gdy miała 14 lat. - Zdecydowałam się, kiedy jedna z moich przyjaciółek to zrobiła. Wyglądała tak pięknie i myślałam, że na mnie ta zmiana też tak wpłynie i tez będę taka piękna - mówi. - Teraz nie wiem, co o tym myśleć, bo martwię się, jak to będzie ze mną w przyszłości - stwierdza.

Około 50 podobnie myślących chłopców

Matka Ponchalearma nie chce, by jej syn znalazł się w podobnej sytuacji. Pogodziła się już z decyzja syna, gdy w popularnym programie telewizyjnym zobaczyła lekarza, który mówił o konieczności zakazania kastracji przez nieletnich. I ona teraz też nie wie, co o tym myśleć.

Jednak jeśli jej syn postawi na swoim, to ona zapłaci za jego operację w szanowanej klinice, żeby uniknąć sytuacji, w której syn skorzysta z kastracyjnego podziemia. - Kimkolwiek będzie, to w końcu mój syn - mówi.

Chociaż Ponchalearm mówi, że od zawsze chciał być dziewczynką, na serio o operacji zaczął myśleć w szkole średniej, gdzie spotkał "około 50 podobnie myślących chłopców" i po raz pierwszy w życiu, jak twierdzi, znalazł się w grupie rozumiejącej jego pragnienia i potrzeby.

Żaden z jego uprawiających cross-dressing przyjaciół nie przeszedł jeszcze operacji, ale niektórzy są na rocznej liście oczekiwania.

Przyznaje, że boi się operacji. Głównie ze względu na to, ze panicznie lęka się widoku krwi. - Ale wiem, że muszę to zrobić - mówi. Dla jego matki nie jest to takie proste. - Moim marzeniem jest, żeby syn był taki jak inni. Urodził się mężczyzną i powinien zostać mężczyzną - mówi.

Elizabeth Gibson, tłum i opr. ML

INTERIA.PL/AFP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy