Czy tanie linie serio są tanie? Dodatkowe opłaty przerażają
Kupowanie tanich biletów lotniczych to sposób na niedrogie podróżowanie. Czy jednak na pewno korzystanie z tanich linii lotniczych pozwala zaoszczędzić sporo pieniędzy? Okazuje się, że za niskimi cenami biletów stoją opłaty, które mogą znacząco przewyższać koszt miejsca w samolocie.
Podczas korzystania z wyszukiwarek tanich lotów bardzo często możemy natknąć się na niezwykle atrakcyjne oferty. Bywa, że nawet kilkadziesiąt złotych pozwoli nam wybrać się w zagraniczną podróż z lotniska. Świetna oferta kusi, ale budzi też wątpliwości. Na czym zarabiają linie lotnicze, skoro koszt biletu jest tak niski?
Odpowiedź tkwi w szczegółach, a konkretniej w opłatach dodatkowych. W rzeczy samej możemy zakupić niedrogi bilet i wybrać się na wyprawę. Sęk w tym, że oferty linii lotniczych są wypełnione po brzegi dodatkowymi opcjami czy pułapkami, przez które będziemy musieli sięgnąć do portfela nieco głębiej.
Pierwszą z rzeczy, która przychodzi na myśl, jest bagaż. Lata temu minęły czasy, w których pasażerowie mogli wnosić na pokład Ryanair i Wizzair niewielką walizkę w cenie biletu. Dziś bagaż podręczny w tanich liniach to niewielki plecak lub torebka. A co z walizkami? To opcje dodatkowo płatne, niekiedy nawet krocie.
Wszystko zależy od tego, jakiego rodzaju bagaż chcemy dokupić. Tańsza będzie walizka kabinowa, jednak w niej zabierzemy maksymalnie 8 kilogramów bagażu. Więcej zapłacimy za walizkę rejestrowaną. Co istotne, nieuważni pasażerowie narażą się na koszta. Każdy kilogram nadbagażu wiązać się będzie z dopłatą, podobnie jak niewymiarowa walizka czy torba.
Kolejny płatny dodatek to wybór miejsca w samolocie i pierwszeństwo wejścia na pokład. Samo wejście do samolotu w pierwszej kolejności nie zawsze ma sens - czasem i tak wszyscy kotłują się w lotniskowym busie, a kolejność się miesza. Siedzenie w wybranym przez siebie miejscu jest jednak kuszącą ofertą. Tym bardziej, gdy podróżujemy z kimś i nie chcemy rozdzielać się na czas lotu.
Dodatkowo płatna opcja pozwala wybrać miejsce w samolocie. Im lepsze, tym zapłacimy więcej - na przykład za dodatkową przestrzeń na nogi. Wielu z nas nie korzysta z tej opcji, bo ich zdaniem to strata pieniędzy - tak się przynajmniej może wydawać. W rzeczywistości, opcja ta cieszy się niesamowitym wzięciem, czego przykładem jest Ryanair. Irlandzki przewoźnik zarobił dzięki temu miliardy.
Ciekawą sprawą jest odprawianie się na samolot tanich linii lotniczych. Darmowa odprawa jest oczywiście dostępna, jednak tylko online i w określonym czasie. Może to być np. w ciągu 24 godzin od wylotu. Jeżeli zapomnimy o dokonaniu odprawy, to czeka nas niemiła niespodzianka.
Wówczas należy skorzystać ze stanowiska odprawy na lotnisku, a za tę przyjemność trzeba już zapłacić. Nie jest to koszt symobliczny, bo linie często wołają sobie nawet kilkadziesiąt euro za odprawienie jednego pasażera na lot w danym kierunku.
Statystyki jasno wskazują, że budżetowi przewoźnicy zarabiają krocie na dodatkowych opłatach. W przypadku linii Ryanair średnia cena biletu wynosi 21,50 euro, jednak pasażerowie często wydają na podróż nawet kilkukrotnie więcej. Dokupują bagaże, wybierają miejsca w samolocie, a niektórzy z nich zapominają o darmowej odprawie. Dodajmy do tego usługi na pokładzie (np. loterie czy przekąski) i mamy świetny model biznesowy, któremu ciężko się oprzeć.
Zobacz też: Tego nie pakuj do bagażu podręcznego
Czy można uznać taką praktykę za coś złego? Absolutnie nie, wszak przewoźnik udostępnia jedynie możliwości, a to pasażerowie decydują o ewentualnych dodatkowych zakupach. Jak widać, większość podróżnych korzysta z nich bardzo chętnie. Średni koszt pasażera Ryanair to 344% bazowej ceny biletu, a w liniach Wizzair wynosi on 272%.