Potężne przesłanie z Syrii: Życie silniejsze, niż śmierć

Syria - ten kraj od lat targany jest wojną. W wyniku militarnych działań wiele miast zostało doszczętnie zrujnowanych. Masowy eksodus ludności trwa, ale nie wszyscy uciekają. Niektórzy usiłują żyć tu na tyle normalnie, na ile się da. "Życie toczy się tu bezszelstnie i jest silniejsze niż śmierć" - przekonuje młody syryjski fotograf, Jafar Meray.

Syria - ten kraj od lat targany jest wojną. W wyniku militarnych działań wiele miast zostało doszczętnie zrujnowanych. Masowy eksodus ludności trwa, ale nie wszyscy uciekają. Niektórzy usiłują żyć tu na tyle normalnie, na ile się da. "Życie toczy się tu bezszelstnie i jest silniejsze niż śmierć" - przekonuje młody syryjski fotograf, Jafar Meray.


Hims - kiedyś trzecie co do wielkości miasto Syrii dziś jest naocznym dowodem na to, jakie skutki niesie za sobą wojna. Położone zaledwie sto kilometrów od stolicy - Damaszku, w 2011 roku stało się stolicą... rewolucji. Przez kilka lat działań wojennych wiele z istniejących budynków obróciło się w ruinę, która wyziera dziś niemal z każdego zakamarka. Na zdjęciu: Pomiędzy walącymi się budynkami wiszą rozpostarte płachty, ograniczające widoczność snajperom.

Pomimo ogromu zła, jakie wydarzyło się w Hims, wciąż mieszkają tu ludzie, którzy nie uciekli przed wojną. Którzy pośrodku piekła wciąż starają się żyć, tak normalnie, na ile to w ogóle możliwe.Kilka dni temu świat obiegły zdjęcia z sesji ślubnej pewnej syryjskiej  młodej pary. 27-letni Hassan Youssef poślubił 18-letnią Nadę Merhi. Fotografem był Jafar Meray, który postanowił uwiecznić nowożeńców na tle ruin miasta, aby wysłać światu potężne przesłanie.

Reklama


"Chciałem pokazać, że życie zawsze jest silniejsze, niż śmierć" - powiedział towarzyszącemu mu reporterowi francuskiej agencji AFP, Josephowi Eid.


To nie pierwszy raz, gdy Meray wykorzystuje jako scenerię zdewastowane bombami miasto. Kilka miesięcy temu również fotografował młodą parę pośród gruzów miasta Hims.

Zdjęcia ślubne innego fotografa zyskały również ogólnoświatową sławę po tym, jak latem uwiecznił ceremonię zaślubin odbywającą się w lokalnym centrum greckiego prawosławia - kościele Świętego Grzegorza, który w wyniku wojny stracił dach.

Choć na zdjęciach młodej pary widzimy radość, nadzieję, a nawet beztroskę, to rzeczywistość wcale nie jest tak kolorowa. Wojna domowa w Syrii trwa nadal, więc życie dalekie jest od normalności. Paradoksem całej sytuacji jest też fakt, że pan młody pozuje w mundurze syryjskiej armii. Tej samej, która przez wiele miesięcy walcząc z rebeliantami niszczyła Hims bombardowaniami i atakami z artylerii...









INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy