Żydzi masowo nie powrócą

Żeby zmienić religię, kraj, przyjaciół, całe życie - trzeba mieć bardzo dobry powód. Abstrakcyjna wiara nie wystarczy - mówi, w rozmowie z INTERIA.PL, Boaz Pash, izraelski rabin, od sierpnia 2006 Naczelny Rabin Krakowa.

Katarzyna Pruszkowska: Słyszałam o ludziach, którzy powracają do korzeni, interesują się judaizmem i konwersją. Jakie mogą być tego powody?

Boaz Pash:- Inicjatywa nigdy nie należy do Gminy czy rabina. Są ludzie, którzy wiele lat temu zerwali kontakty z judaizmem. Część z nich, ponieważ przez lata postępował proces asymilacji, naprawdę mały procent, może chcieć dowiedzieć się czegoś o religii czy kulturze Żydów. Nie jest jednak tak, że każdy, kto interesuje się judaizmem, chce się konwertować.

- Zdarza się tak, że ktoś dojdzie do wniosku, że judaizm jest religią dla niego, poczuje, że to dobra religia. Oczywiście fakt konwersji nie zmienia tego, że takie osoby nadal są Polakami, bo im chodzi o kulturę sferę wartości.

Reklama

W ostatnich latach dużo było takich powrotów?

- Dużo osób się interesowało judaizmem, ludzi, którzy decydowali się na konwersję - bardzo mało. To jest naturalne. W ciągu czterech lat mojego pobytu w Polsce przyszło do mnie tysiące ludzi, ale tylko kilkanaście z nich zdecydowało się ostatecznie zmienić religię.

Na czym polega konwersja?

- To skomplikowany proces.

- Definicja judaizmu nie obejmuje tylko wiary, jak w przypadku chrześcijaństwa, gdzie można wierzyć w Jezusa i przyjąć zasady Kościoła. U nas chodzi o dwa główne aspekty. Jeden nazwałbym "biologicznym", który skupia się na żydowskim pochodzeniu. Tradycyjnie żydowskość dziedziczy się po kobietach - mamach, babciach. Judaizm w założeniu nie jest religią otwartą, religią "dla wszystkich", a raczej - rodzinną. Nie nawracamy, nie mamy misji pozyskiwania nowych Żydów. Bardziej koncentrujemy się na tym, żeby zachować tych ludzi, którzy już są z nami. Oczywiście jeśli ktoś jest przekonany, że chce być Żydem, nie odrzucimy go.

- Drugi aspekt nazwałbym "praktycznym". Dla ludzi, którzy wychowywali się w chrześcijaństwie, trudno jest zrozumieć, jak ważna jest praktyka. Wiara jest oczywiście ważna, ale praktyka, czyli odwiedzanie synagogi, czytanie Tory, odpowiednie przyrządzanie posiłków, jest równie istotna. Dla wielu ludzi może to nie być jasne, ale zmiana religii to nie tylko zmiana tego, w co się wierzy. To także zmiana odwiedzanych miejsc, jedzenia, przyjaciół, organizacji domu, życia małżeńskiego. To zmiana całego życia.

Słyszałam, że rolą rabina jest jedną ręką przyciągać, a drugą odpychać potencjalnych konwertytów?

- Nie do końca. Są różne powody, dla których ludzie proszą o naukę. Pierwszym może być ciekawość, chęć dowiedzenia się czegoś więcej, uzupełnienia wiedzy. Drugim, który również się zdarza - chęć poznania po to, by zaatakować. Ale może być i trzeci powód - chęć poznania czegoś dla siebie, z potrzeby duszy. Ten rodzaj ciekawości może obejmować kulturę, sztukę, ale może także obejmować znajomość zasad religii, np. są ciekawi Starego Testamentu, który poprzedził Nowy. Według naszego prawa, halachy, pomagamy zdobyć wiedzę ludziom ciekawym i pragnącym wiedzy dla siebie. Oczywiście tym, którzy chcą poznać, by zaatakować, nie udzielamy nauk.

- My jesteśmy otwarci na nauki na poziomie intelektualnym, nie na praktycznym. Na tym drugim pozostajemy rejectable (ang. reject - odmowa). To znaczy chętnie zaspokajamy ciekawość wszystkich, ale są nauki zarezerwowane tylko dla Żydów lub osób poważnie myślących o konwersji.

- Osobiście wolałbym, żeby ktoś był dobrym nie-żydem, niż złym żydem.

Czy judaizm, podobnie jak chrześcijaństwo, również ma problem z ludźmi, którzy odchodzą?

- Na to pytanie próbują odpowiadać wszystkie religie, może prócz islamu, który chce wrócić do korzeni. Ale religie zachodnie - tak, ludzie uciekają. Ostatnio byłem w Portugalii, kraju bardzo katolickim i tradycyjnym, gdzie chrześcijaństwo wprowadzono o wiele wcześniej niż w Polsce, ale mimo to tam młodzież odrzuca religię. 80 proc. w ogóle nie chce słyszeć o religii.

- W tej sprawie nie ma wcale różnicy między innymi religiami, chociaż oczywiście się różnimy. U nas mała grupa, która opuszcza religię jest widoczna.

Jaki jest powód odchodzenia?

- Mówię tu w swoim imieniu. Uważam, że nie jest tak, że ludzie stają się coraz bardziej świeccy, nie mają wiary, nie uznają wartości. Myślę, że oni po prostu zamieniają zinstytucjonalizowaną religię na coś bardziej osobistego i indywidualnego. Ten proces dzieje się już od ponad 100 lat. Takich ludzi, którzy szukają indywidualnego doświadczenia, nazwałbym "antykopernikanami". Kopernik i Galileusz, dzięki swoim odkryciom, dowiedli, że to ziemia, a z nią człowiek, kręci się wokół słońca - to znaczy, że człowiek nie jest najważniejszy. A dziś znowu człowiek jest w centrum. Stąd "nowe religie", takie jak self-development (ang. rozwój osobisty), wiara w UFO.

- Wiara w UFO także może być rodzajem religii, kontaktu transcendentalnego. Użyłem słowa "religia", bo są tam wszystkie elementy - miejsce spotkań, ważne dokumenty, spotkania, a także mity i historyczne eposy. Ale także - wartości.

Może tradycyjne religie wymagały za wiele?

- Nie. To jest naturalny proces. To jest proces historyczny - ludzie, państwa, religie - przemijają, a na ich miejsce powstają nowe. Tak jak komórki naszego ciała, które umierają, by zrobić miejsca nowym. Podobnie jest z ideami. One umierają, ale czasami wracają. Przypomnijmy sobie filozofię grecką. Dziś trudno w to uwierzyć, ale ona umarła, nie było jej, nie była znana. Ale wróciła, zachowała się w średniowiecznych klasztorach. Religia jako instytucja może umrzeć, ale wiara nie. Dlatego dobra religia, mądra religia, będzie się zmieniać, dostosowywać do warunków.

Czy możliwy jest masowy powrót do korzeni?

- Nie przewiduję, że wiele osób wróci, nie spodziewam się masowych powrotów. To nie jest cały ruch, to są jednostki, indywidualne i osobiste historie. Normalnie, jeżeli warunki są niezmienne, ludzie nie zmieniają religii. Przyjmijmy, że człowiek żyje 70 - 80 lat. Może wiedzieć, że ma żydowskie korzenie, ale nie będzie z tym nic robić, bo to trzeba byłoby zmienić wiele rzeczy - żona, dzieci mogą być katolikami, on wie, że jego decyzja wpłynie także na nich. Żeby on zmienił religię, kraj, przyjaciół, całe życie - musi mieć bardzo dobry powód, żeby to zrobić. Abstrakcyjna wiara nie wystarczy.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: kryzys | żydzi | kosmici
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy