EuroPride ma znaczenie symboliczne

- Chcemy pokazać jak wiele, jako największa polska mniejszość, wnosimy do kultury - mówią organizatorzy EuroPride 2010. Największa parada gejów i lesbijek w Europie odbędzie się w najbliższą sobotę w Warszawie. Jednak już teraz wzbudza fale sprzeciwu.

- EuroPride w Warszawie ma dla nas, gejów, lesbijek i osób transseksualnych, znaczenie symboliczne - mówi Adam Biskupiak z Fundacji Równości. - Jeszcze 5 lat temu parada równości w Warszawie została zakazana przez ówczesnego prezydenta miasta Lecha Kaczyńskiego. Teraz w Warszawie organizujemy największą europejską paradę, o organizację której walczy kilkanaście miast - dodaje.

Parada się opłaca...

W corocznej rywalizacji biorą udział kraje zrzeszone w EPOA (ang. European Pride Organizer's Association). Jak się okazuje, mają ku temu bardzo konkretne powody.

- Władze miast zgłaszają chęć organizacji EuroPride ponieważ jest to duża impreza, która zwyczajnie się miastom opłaca - tłumaczy Biskupiak. - Dwa lata temu EuroPride odbyła się w Sztokholmie. Według wyliczeń władz tego miasta w ciągu jednego weekendu Sztokholm zarobił 20 mln euro - wyjaśnia.

Reklama

...ale nie Warszawie

Na zachodzie władze miast, być może przez wzgląd na ogromne zarobki miast podczas imprezy, pomagają organizatorom EuroPride.

- Zagraniczne miasta wspierały paradę w różny sposób - mówi Yga Kostrzewa, działaczka społeczna związana z ruchami obrony praw osób ze środowisk LGBT (akronim od: lesbijki, geje, biseksualiści, transwestyci) - czasem były to bezpośrednie dotacje, czasem logo miasta pojawiało się na plakatach. Miasta promowały też wydarzenie za granicą.

Warszawa nie promuje wydarzenia, ponieważ, jak powiedziała Karolina Malczyk-Rokicińska, pełnomocniczka prezydenta stolicy ds. równego traktowania, za "promocję imprezy odpowiadają jej organizatorzy". Promocja EuroPride w Warszawie nie jest jednak jedyną kwestią sporną.

Spory na wysokim szczeblu

- Do tej pory urząd miasta nie zainwestował w EuroPride nawet złotówki, nie zaoferował pomocy w żadnym zakresie - mówi Biskupiak. - Słyszymy różne uzasadnienia tego stanu rzeczy, m.in. takie, że miasto nie musi dotować wszystkich odbywających się w mieście imprez - dodaje.

Zdanie to potwierdza Malczyk, twierdząc jednocześnie, że władze miasta nie odmówiły organizatorom pomocy.

- Organizacje pozarządowe mogą otrzymywać wsparcie w drodze otwartych konkursów dotacyjnych. Wynika to z uchwałą miasta stołecznego Warszawy dotyczącej współpracy NGO (organizacji pozarządowych - przyp. red.), z urzędem miasta - wyjaśnia pełnomocniczka prezydenta stolicy ds. równego traktowania. - Fundacja Równości nie przystąpiła do takich konkursów. Bez przejścia tej procedury nie można uzyskać wsparcia finansowego od miasta - uzupełnia.

Nie mogą czy nie chcą pomóc?

Z tym nie zgadzają się z kolei organizatorzy, którzy pokrywają część kosztów organizacji EuroPride zaciągając kredyty. Przekonują, że nie chodziło im tylko i wyłącznie o wsparcie finansowe, ale o jakąkolwiek formę pomocy.

- Poprosiliśmy o udostępnienie nam sceny, którą posiada i udostępnia urząd miasta. Również na to, jak się dowiedzieliśmy, miasto nie ma pieniędzy. Na samym końcu poprosiliśmy nie o pieniądze, nie o scenę, ale o honorowy patronat prezydent Warszawy nad festiwalem filmowym. Prośbę wysłaliśmy 10 czerwca i do dziś nie otrzymaliśmy odpowiedzi - mówi rozgoryczony Adam Biskupiak.

Karolina Malczyk potwierdza, że wniosek Fundacji o objęcie honorowym patronatem festiwalu filmowego wpłynął.

- Wniosek Fundacji jest w końcowej fazie procedowania. Pani prezydent podejmuje decyzję o objęciu patronatem w oparciu o wiele aspektów, min.: opinie biur merytorycznych czy ocenę współpracę z daną organizacją - wyjaśnia pełnomocniczka, która jest także osobą odpowiedzialną za kontakty magistratu z organizatorami EuroPride.

Problem w tym, że festiwal filmowy rozpoczął się na początku lipca.

Organizatorzy wyrazili też swoje zaniepokojenie związane z urlopem prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz, która miałby powitać gości z zagranicy.

- Jeśli merowie i burmistrzowie innych miast europejskich oficjalnie przyjadą na paradę zostaną oczywiście przywitani - uspokaja Malczyk. - Spotka się z nimi zastępca prezydenta miasta. Rozmawiałam o tym z Fundacją Równości - dodaje.

Kraków protestuje w Warszawie

17 lipca w Warszawie odbędzie się nie tylko parada równości, ale też kilka kontrmanifestacji. Tymczasem do warszawskiego ratusza spływają protesty w formie ulotek dostarczonych do Warszawy przez krakowskie Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. ks. Piotra Skargi, w których czytamy, że parada to "kolejna prowokacja homoseksualnych aktywistów, którzy promują obsceniczne zachowania i wzywają do nienawiści religijnej". W odpowiedzi na list Stowarzyszenia im. ks. Piotra Skargi Joanna Piwowar opublikowała na Facebooku list poparcia dla parady. Czytamy w nim, że "że nagonka środowisk ultraprawicowych i fundamentalistycznych wynika tylko i wyłącznie z radykalnych poglądów ich władz i przedstawicieli, a nie ma nic wspólnego z troską o dobro publiczne", więc autorka prosi o życzliwą współpracę (władz miasta - przyp. red), z organizatorami legalnej imprezy Europride". Wysłanie listu do władz Warszawy zadeklarowało już prawie 2 tys. osób.

Kto za a kto przeciw paradzie?

Przeciwnicy parady również założyli stronę internetową, na której swój sprzeciw wyraziło już ponad 8 tys. osób. Działaniami przeciwników nie martwi się jednak Adam Biskupiak.

- Dwa sondaże opinii publicznej, przeprowadzone przez OBOP dla Gazety Wyborczej i Newsweeka, potwierdziły, że ok. 7 proc. mieszkańców Warszawy wybiera się na paradę. To ok. 150 tys. osób - mówi Biskupiak. - Oczywiście nie wszyscy pójdą w paradzie, niektórzy będą się nam przyglądać. Ale sporo osób interesuje się tym, co robimy - wyjaśnia.

Parada bez seksu

Przeciwnicy parady często powołują się na to, że przemarsze homoseksualistów są obsceniczne i mogą gorszyć. Z takim zdaniem nie zgadza się Kostrzewa.

- Żeby ocenić to, czy parada jest obsceniczna czy nie, trzeba przede wszystkim na nią przyjść - przekonuje działaczka. - Nie można wyrabiać sobie zdania na podstawie kilku zdjęć z Berlina. W Polsce przez ostatnie 10 lat tego typu parad i marszów nie było golizny. Nikt nie chodzi w negliżu, nie epatuje seksem. No chyba że trzymające się za ręce pary męsko-męskie i damsko-damskie można uznać za obscenę - dowodzi Kostrzewa.

- Trzeba też pamiętać, że parady są organizowane zgodnie z prawem i my tego prawa przestrzegamy - podkreśla Biskupiak. - W regulaminie zaznaczyliśmy, że obnażanie jest według polskiego prawa karalne i uczestnicy o tym wiedzą - zastrzega organizator EuroPride 2010.

Według organizatorów 17 lipca do Warszawy może przyjechać ok. 30 - 50 tys. osób.

Katarzyna Pruszkowska

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: prezydent | równości | parada | Warszawa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy