Obrońcy zabytków - żołnierze, obrońcy sztuki

Pod koniec II wojny powstał w armii amerykańskiej cywilny oddział mający odnaleźć i uratować zagrabione przez nazistów dzieła sztuki.

W trakcie II wojny światowej, wbrew międzynarodowym umowom, które nakazywały chronić zabytki, zarówno Niemcy, jak i Rosjanie prowadzili systematyczną i zorganizowaną politykę zagarniania i niszczenia dóbr kultury.

Pod koniec wojny tropem nazistowskich rabusiów dzieł sztuki ruszył, złożony z cywilów, amerykański oddział. Po raz pierwszy armia prowadząca wojnę starała się zmniejszyć zniszczenia dóbr kultury - kościołów, muzeów i innych ważnych zabytków.

Sekcja Zabytków, Dzieł Sztuki i Archiwów powstała pod koniec 1943 roku jako wspólna inicjatywa USA i Wielkiej Brytanii. Jej członków nazywano obrońcami zabytków, bo mieli odnaleźć zrabowane przez Niemców dzieła, odzyskać je i zwrócić prawowitym właścicielom. Nie było to łatwe, bo dziesiątki tysięcy zagrabionych eksponatów - jak choćby bezcenne obrazy Leonarda da Vinci, Jana Vermeera i Rembrandta, czy rzeźby Michała Anioła i Donatella - ukryto w najbardziej nieprawdopodobnych miejscach.

Reklama

Do służby w Sekcji Zabytków, Dzieł Sztuki i Archiwów zaciągnęło się ok. 350 mężczyzn i kobiet z 12 krajów. Byli kustoszami, dyrektorami muzeów, naukowcami, nauczycielami, architektami czy archiwistami. Dostali mundury i musieli sobie radzić. Sami organizowali transport na front - przyłączali się jako doradcy do jednostek, których dowódcy wyrazili na to zgodę.

Na Stary Kontynent wysłano kilkunastoosobową ekipę, w której skład weszli między innymi: por. George Stout (prowadził dział renowacji zabytków w muzeum Fogg, potem został dyrektorem Worcester Art Museum i Isabella Stewart Gardner Museum w Bostonie), ppor. James J. Rorimer (po wojnie kierował nowojorskim muzeum Metropolitan), kpt. Walter Hankock (znany rzeźbiarz), kpt. Robert Posey (architekt, konsultant 3 Armii generała Pattona), Lincoln Kirstein (późniejszy współzałożyciel New York City Ballet), szer. Harry Ettlinger (niemiecki Żyd, który przyjechał do Stanów w przededniu wybuchu II wojny światowej; był kierowcą i tłumaczem sekcji).

Działali oni na wielu odcinkach frontu. Starali się chronić cenne budowle, co nie było łatwe. Jak pisze Robert M. Edsel w książce "Obrońcy skarbów", "choć wydaje się to niemożliwe, mieli za zadanie odwiedzić i ochronić każdy ważniejszy zabytek, jaki napotkali na swej drodze między kanałem La Manche a Berlinem".

Dowódcy nie rozumieli, dlaczego ci cywile zakazują im ostrzeliwania starych kościołów, skoro z wieży oddaje ogień snajper. Tłumaczenia, że chcą ocalić znajdujące się w nich rzeźby czy witraże, nie wszystkich przekonywały.

"Nie należy bombardować miejsc ważnych z artystycznego i historycznego punktu widzenia" - pisał w rozkazie gen. Dwight D. Eisenhower. Dopuszczał jednak wyjątki: "Jeśli musicie wybierać między zniszczeniem słynnej budowli a poświęceniem ludzi, to życie naszych żołnierzy jest bezwzględnie cenniejsze".

Grabież nazistów

W czerwcu 1939 roku, w rozkazie skierowanym do SS, Hitler zażądał, aby zbadano, gdzie znajdują się najcenniejsze europejskie dzieła sztuki. Było to zadanie łatwe, bo już od 1933 roku uczeni służący w SS sporządzali listy arcydzieł. Przed wybuchem wojny wiedzieli, gdzie znajduje się 90% cennych eksponatów. Pod koniec 1939 roku zagrabili pierwsze dwa arcydzieła z Polski: "Damę z gronostajem" Leonarda da Vinci i ołtarz mariacki Wita Stwosza.

W czerwcu 1940 roku Adolf Hitler zarządził konfiskatę dóbr należących do Żydów. Przejmowaniem ich zbiorów zajęła się specjalna komórka - Einstazstab Reichsleiter Rosenberg, którą kierował Alfred Rosenberg. Najcenniejsze eksponaty miały trafić do muzeum w austriackim Linzu.

Hitler, który uważał się za miłośnika sztuki (dwukrotnie bez powodzenia zdawał na malarstwo do wiedeńskiej Akademii Sztuk Pięknych), pragnął otworzyć tam muzeum, które miało przyćmić Luwr, Tate, Metropolitan czy Uffizi. Zadanie zebrania największych dzieł sztuki powierzył marszałkowi III Rzeszy Hermannowi Göringowi (ten nie czuł się rabusiem, podczas procesu w Norymberdze powiedział: "ze wszystkich zarzutów, jakie mi postawiono, najbardziej bolesny jest ten o tak zwanym rabunku dzieł sztuki".)

Szczególnym obiektem pożądania Hitlera był ołtarz z katedry świętego Bawona w Gandawie oraz Madonna z Brugii dłuta Michała Anioła. Były to najbardziej znane i najcenniejsze dwa dzieła zagrabione przez nazistów. Ogółem w czasie II wojny światowej naziści na rozkaz Hitlera zrabowali, skonfiskowali lub kupili po zaniżonych cenach w Europie 5 mln dzieł sztuki.

Wydrążony skarbiec

Ich odnalezienie nie było łatwe. Obrońcy zabytków podążający za alianckimi wojskami przeglądali dokumentację w muzeach, składali w całość strzępy informacji, szukali świadków, którzy widzieli, jak uciekający przed zbliżającym się frontem Niemcy wywozili zrabowane skarby, pokazywali mieszkańcom albumy z reprodukcjami.

Sekcji obrońców zabytków pomagała Rose Valland, historyk sztuki, członkini francuskiego ruchu oporu i pracowniczka paryskiego muzeum Jeu de Paume, w którym Niemcy magazynowali większość zrabowanych dzieł. Odnotowywała każdy eksponat, który przeszedł przez muzeum. Dzięki jej zapiskom obrońcy zabytków dowiedzieli się, że 20 tys. zrabowanych we Francji dzieł sztuki trafiło do zamku Neuschwanstein.

Gdy w maju 1945 roku do tej położonej wysoko w bawarskich Alpach budowli wkroczyli amerykańscy żołnierze, w każdym z pokojów stały pudła z eksponatami, skrzynie z gobelinami, zastawami, książkami oraz obrazy ciasno upchnięte na półkach. Ich opróżnienie zajęło im sześć tygodni.

Czasem musieli bezsilnie patrzeć, jak alianckie bomby obracają w ruinę zabytkowe miasta. Po miesiącu zaciętych walk w gruzach legło tysiącletnie Aachen (Akwizgran), miejsce pochówku Karola Wielkiego, założyciela I Rzeszy. Gdy zakończył się szturm amerykańskiej 12 Armii, stosy gruzów wznosiły się na 6 m. Katedra ocalała, ale po kościelnych skarbach (m.in. gotyckich relikwiarzach, pozłacanym popiersiu Karola Wielkiego z fragmentem jego czaszki) nie pozostał żaden ślad.

Alianci wiedzieli, że w ostatnich miesiącach wojny Niemcy stworzyli sieć podziemnych magazynów w kopalniach, klasztorach i zamkowych piwnicach. Ale gdzie? Na trop zaprowadził ich wygrzebany z ruin muzealny katalog. Skarby z Akwizgranu odnaleziono w kopalni soli w Siegen. W innej kopalni, w oddalonym o 200 km na wschód Merkels, znaleziono skład eksponatów z niemieckich muzeów państwowych oraz skarbiec III Rzeszy. Obrazy, meble, dywany, zastawy, rzeźby ukryto głęboko - 1000-1500 m pod powierzchnią ziemi, w wilgoci, w oparach miedzi, soli i metanu.

"Brodzimy po kostki w wodzie, bo żołnierze zmywali sól ze złota za pomocą szlauchów", relacjonował por. George Stout gen. Dwightowi Eisenhowerowi. "Znaleźliśmy ponad 8 tys. sztab złota, ponad 700 worków pełnych amerykańskich złotych dwudziestodolarówek, 1300 worków ze złotem w innych walutach oraz 2,76 mld marek, a także 393 obrazy, 2091 pudeł ze sztychami, 1214 skrzyń z innymi dziełami sztuki".

Nadal jednak nie było wiadomo, gdzie zostały ukryte najcenniejsze dzieła zrabowane przez nazistów. Na ich trop wpadł kpt. Robert Posey, konsultant 3 Armii gen. Pattona, która 20 marca 1945 roku dotarła do Trewiru. Pomógł... bolący ząb. Dentysta, do którego udał się kapitan, opowiedział mu o swoim szwagrze naukowcu. Okazał się nim Hermann Bunjes, oficer SS, bliski współpracownik Hermanna Göringa. Niemiec, licząc na łagodne potraktowanie przez aliantów, pokazał na mapie miejsce, gdzie miał się znajdować skarbiec Führera - kopalnię soli w Altaussee w austriackich Alpach.

Do odpornej na bombardowania kopalni, wydrążonej we wnętrzu potężnej góry, trafiły najcenniejsze dzieła: ponad 6,5 tys. obrazów, 230 akwarel, 137 rzeźb, 122 arrasy i ponad 1,5 tys. książek. Tam odnaleziono ołtarz mariacki, "Autoportret" Rembrandta, dzieła Rubensa, Donatella, Caravaggia. W jednej z komór na podłodze leżała rzeźba Michała Anioła, okryta materiałem i obwiązana pasami, w innej stały oparte o ścianę skrzydła ołtarza gandawskiego.

W marcu 1945 roku Hitler wydał rozkaz o "spalonej ziemi", na którego mocy naziści mieli unicestwić wszystko, co ukradli. Oddział szturmowy SS zdążył zniszczyć osobistą kolekcję szefa SS Heinricha Himmlera. Kopalnia w Altaussee w zamieszaniu schyłkowych dni wojny szczęśliwie ocalała, mimo że 10 kwietnia 1945 roku ostatnim transportem przywieziono do niej osiem skrzyń z dynamitem (odnaleziono je z uciętymi lontami). W maju 1945 roku na dworcu w Berchtesgaden alianci zatrzymali dwa pociągi wypełnione po brzegi dziełami sztuki zrabowanymi na polecenie Göringa.

Powrót do domu

Koniec wojny był początkiem akcji zwrotu zagrabionych dzieł. Zgromadzono je w Monachium, gdzie mieściła się amerykańska placówka Central Collecting Point. Trafiły tam eksponaty przeznaczone do planowanego przez Hitlera muzeum sztuki w Linzu, zbiory marszałka Rzeszy Hermanna Göringa i innych hitlerowskich dygnitarzy.

Do 1950 roku do właścicieli i ich spadkobierców wróciło 2,5 mln przedmiotów. Pozostałe zbiory Amerykanie przekazali władzom Bawarii, które oddały je niemieckiemu ministerstwu spraw zagranicznych w Bonn. W 1966 roku Bundestag postanowił, że te dzieła sztuki, których właścicieli nie odnaleziono, trafią do niemieckich muzeów, rządowych rezydencji i ambasad.

Mimo upływu 70 lat problem nazistowskich grabieży w Europie pozostaje aktualny. Niemieckie władze federalne mają listę około 20 tys. obrazów, książek, monet i mebli, pochodzących z niewyjaśnionych źródeł. Z drugiej strony na odnalezienie czeka między innymi "Portret młodzieńca" Rafaela, skradziony z Muzeum Czartoryskich w Krakowie, o którym wiadomo, że był w posiadaniu nazistowskiego gubernatora Hansa Franka. Poszukiwania trwają.

Małgorzata Schwarzgruber

Polska Zbrojna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy