Wojenna tajemnica więzienia w Rawiczu

Rawicz - miasto znane głównie z ciężkiego zakładu karnego. Bardzo rzadko to, co działo się za więziennym murem podczas wojny, przestaje być tajemnicą. Poniższy przypadek pokazuje, jak przez lata łańcuch ludzi dobrej woli zadbał o zachowanie pamięci dla potomnych. Pamięci o tych, którzy w Rawiczu stracili życie. W maju zdarzyło się, że dwoje dorosłych dzieci mogło po raz pierwszy stanąć przy mogile swojego ojca. Dokładnie w 69 lat po jego śmierci...

Pochodzący z Wąsowa pod Nowym Tomyślem Wiktor Pigla zawarł związek małżeński 27.01.1939 roku. Po ślubie zamieszkał w leżącym między Poznaniem a Wrześnią Kostrzynie Wielkopolskim. Stamtąd pochodziła żona Marianna. Nadszedł rok 1942 i sroga zima. W domu dwójka małych dzieci - dwuletni Tadzio i półroczna Ania. Wiktor i jego kolega zauważyli linię telegraficzną, po której pozostały stojące drewniane słupy. Uznali, że jest nieczynna.

Prosto z posterunku trafili do więzienia

Jeden słup ścieli, bo potrzebny był opał w domu. Ktoś jednak to zauważył i doniósł na miejscowy posterunek. Pigla i Koterba (choć to drugie nazwisko jest niepewne) musieli saniami - publicznie przy spędzonych przez Niemców dla pokazówki mieszkańcach Kostrzyna - odwieźć ścięty słup na swoje miejsce. Potem od razu ich zatrzymano. Całą sprawę Niemcy zakwalifikowali jako sabotaż, zaś Wiktor i kolega prosto z posterunku policji trafili do więzienia.

Nie było dokładnie wiadomo gdzie - najczęściej mówiło się o Rawiczu. Ktoś z licznej rodziny, bo Wiktor miał pięciu braci i dwie siostry, przebąkiwał o podpoznańskim Żabikowie, ktoś inny o obozie Gross Rosen. Brak było szczegółów. Wiktor nie przysyłał znikąd żadnych listów, rodzina także nie wiedziała, dokąd adresować jakąkolwiek przesyłkę. Tadeusz, syn Wiktora, pamięta jedynie, że matka po pewnym czasie otrzymała informację o śmierci męża. Nie było wiadomo kiedy i w jakich okolicznościach zmarł, a przede wszystkim, gdzie został pochowany. Matka nie miała żadnego "punktu zaczepienia", by dochodzić prawdy, więc dała spokój.

Reklama

Samotnie zajęła się wychowaniem dwójki małych dzieci. Mijały lata. Tadeusza coraz bardziej męczyła zagadka śmierci ojca, o którym nie wiedział prawie nic. W międzyczasie zmarła matka, więc odwiedzał jej grób, zapalał znicz. Wtedy myślami był także przy ojcu. Tylko myślami. Gdy zamieszkał w jednym z dolnośląskich miast, chodził na miejscowy cmentarz. Tam przy pomniku poświęconym Sybirakom, u stóp którego artysta-rzeźbiarz wkomponował kawałek szerokiego toru, też zapalał znicz i modlił się za duszę ojca.

Ojciec zmarł na Syberii

- Ale było to takie oszukiwanie i siebie, i historii - wyjaśnia - bo przecież wiedziałem, że mój ojciec nie został wywieziony i nie zmarł na Syberii. Kiedy Tadeusz Pigla kończył opowiadać tę przejmującą i nie mającą dotąd zakończenia rodzinną historię, niepewnie zapytał, czy mu pomogę w jej rozwikłaniu. - Pan przecież tyle pisze, to pewnie wie, jak podejść do takiej sprawy "po latach" - to zdanie Tadeusza, wypowiedziane przy pożegnaniu długo wisiało między nami. Było jak wyzwanie. Postanowiłem spróbować...

Dokumentów Wiktora Pigli nie było praktycznie żadnych. Zaledwie jedno grupowe zdjęcie ślubne i skrócony odpis aktu małżeństwa rodziców, który Tadeusz wydobył z USC w Kostrzynie na potrzeby naszych poszukiwań - to wszystko. Trochę mało, ale mieliśmy przynajmniej podstawowe informacje o ojcu: datę i miejsce urodzenia, imiona rodziców, datę ślubu. Wersja, że trafił do Rawicza wydawała się najbardziej prawdopodobna choć nadal niepewna. "W czasie okupacji Niemcy w rawickim więzieniu zamordowali około 1300 obywateli Polski. Rawicz wyzwoliły wojska radzieckie 22 stycznia 1945 roku" - tak brzmiała pierwsza informacja, którą "wygooglowałem" w internecie. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, jak tam trafiła.

"Niemiecki porządek"

W Muzeum Ziemi Rawickiej nie mieli żadnych wykazów więźniów. Trochę zdjęć i listów. Nazwisko "Pigla" nieznane. Może w zakładzie karnym mają wojenne archiwa? Kiedyś, w 1998 roku - z powodów rodzinnych - zainteresowałem się historią tego więzienia, byłem nawet w Rawiczu na III Zjeździe Więźniów Politycznych Okresu Stalinowskiego 1945-1956. Przez Rawicz przeszły tysiące młodych ludzi, w tym i mój ojciec.

Pamiętałem, ile lat i wysiłku zajęło mu gromadzenie i dokumentowanie swojej więziennej acz powojennej przeszłości. Ale przecież w przypadku Wiktora Pigli należało cofnąć się jeszcze o trzy-cztery lata, do 1942 roku. Może gdzieś są takie rejestry więźniów? Choć wiara w "niemiecki porządek" czyni cuda, jednak nie zawsze się sprawdza. Informacje były sprzeczne. Ponoć Niemcy zdążyli wywieźć stąd więzienną dokumentację do Berlina-Spandau. Inna mówiła, że w styczniu 1945 na krótko przed opuszczeniem Rawicza część więziennego archiwum zdążyli spalić. Komu wierzyć?

Z więzienia do obozów koncentracyjnych

Sekretarka dyrektora zakładu karnego już po kilku zdaniach, w których padła nazwa "Odkrywcy", od razu przełączyła mnie do właściwego człowieka. Był nim por. Piotr Bruder, kierownik działu organizacyjno-prawnego służby więziennej, przy tym - co dawało nadzieję - archiwista. A przede wszystkim historyk z zawodu. Po zapoznaniu się ze sprawą, zaczął szukać "swoimi kanałami", wykorzystując prywatne kontakty i wcześniej zgromadzone źródła. Na marginesie, dziś więzienne archiwa, w tym rawickie - to przede wszystkim tematy współczesne, tzw. archiwistyka bieżąca.

Normalnie nikt nie sięga w nich (bo i skąd?) aż do wojennej przeszłości. No, chyba że rozumie się szukającego śladów po swoim ojcu Tadeusza. Mieliśmy szczęście, bo Piotr Bruder rozumiał doskonale. I zrobił więcej niż musiał. Najpierw przeszukał skorowidze więźniów w poznańskim oddziale IPN-u. Także archiwa państwowe w Lesznie i Poznaniu. Należy pamiętać, że wojenni rawiccy więźniowie przekazywani byli do obozów koncentracyjnych - Mauthausen, Auschwitz, Gross Rosen, kobiety-więźniarki do Ravensbrück.

Groby więźniów

W Rawiczu podczas wojny siedzieli głównie Polacy z Kraju Warty (niem. Warthegau). Więzienie, przekształcono w tzw. Stammlager, gdzie przebywali jednolici narodowościowo (Polacy) skazani za Hochverrat, zbrodnię główną - a tak określano przestępstwa przeciwko III Rzeszy. Wyjątek - zresztą na krótko - stanowili osadzeni tu lotnicy RAF-u. Potem Bruder zweryfikował stare plany rawickiego cmentarza. Zgromadził je z kilku źródeł i żmudnie porównywał, czy nie są sprzeczne. Na początku jednym z istotnych (ale nie jedynym!) źródeł stała się parafialna strona internetowa: www.videa.com.pl/christerex Parafii Chrystusa Króla i Zwiastowania NMP w Rawiczu.

Jak powstała, wyjaśnił mi Janusz Hamielec, rawicki regionalista i badacz przeszłości. Sprawa grobów i pochówków więźniów rawickiego więzienia jest mu znana od początku lat 60. Był wtedy jeszcze dzieckiem, ale już w 1958 roku przekazywano mu pewne informacje na ten temat. W jego bliskiej rodzinie także był przypadek zmarłego w 1943 roku więźnia Rawicza. Na początku lat 70. zaczął gromadzić różne wiadomości o Rawiczu i okolicy, dokumentować je fotograficznie, m.in. groby więźniów.

Księga zmarłych

A były to czasy, kiedy jeszcze o kwaterze więziennej z lat 1945-1956 mówiono niechętnie albo wcale. Potem przyszedł okres przemian. Publikowano w różny sposób spisy zmarłych, wspomnienia tych co przeżyli, odbywały się kolejne zjazdy więźniów... Rozrastała się dokumentacja fotograficzna, powiększała biblioteczka z książkami dotyczącymi tematyki więziennej, zwiększała się ilość segregatorów z wycinkami prasowymi. Hamielec został strażnikiem pamięci. Po roku 2000 nawiązał ścisły kontakt z Janem Bonikowskim, działaczem harcerskim i społecznikiem, który - na swój użytek - także gromadził m.in. dane na temat pochówków więźniów.

Okazało się, że zgromadzone zbiory Bonikowskiego i Hamielca w sporej części uzupełniają się. Niestety, stan zdrowia Bonikowskiego nie pozwalał mu na intensywną działalność. Jan Bonikowski zdążył jeszcze napisać opracowanie "Groby więźniów 1939-1956 straconych, zamęczonych i zmarłych w Rawiczu, Miejskiej Górce i Żmigrodzie", niestety, dziś jest ono nieosiągalne. Choć bardzo zależało mu na opublikowaniu zgromadzonych danych w internecie, miał z tym, niestety, problem.

Wówczas Janusz Hamielec zobowiązał się przygotować materiały do publikacji. I tak się też stało. Krótko przed swoją śmiercią Jan Władysław Bonikowski przekazał Januszowi Hamielcowi swoje obszerne archiwum, dotyczące grobów więźniów na rawickim cmentarzu. Lista liczyła dokładnie 1324 polskie nazwiska. Pod pozycją 781 figurował - Wiktor Pigla, zmarły 13.05.1942 roku. Jak żmudna była to praca, niech świadczy fakt, że w archiwum parafialnym zapisu o Wiktorze Pigli w "Księdze zmarłych" nie ma, bo oficjalnie w 1942 roku informacji o zgonach więźniów do parafii nie przekazywano.

Nieludzkie warunki odbywania kary

Oficjalnie, bo Janusz Hamielec wskazuje na dość istotny, szerzej nieznany fakt. Podczas okupacji rawicki grabarz dokonywał potajemnie zapisków o chowanych przez siebie więźniach. Kiedy z więzienia przywożono oznakowane zwłoki, grabarz zaznaczał nazwisko i datę pochówku. Zdarzało się, że chowano kogoś jako N.N., bo z więzienia nie dostarczono żadnej informacji przy zwłokach. Notatki te szczęśliwie zachowały się w archiwum parafialnym. Dzięki temu wiemy, że 18.05.1942 odbyły dwa pochówki - Wiktora Pigli (piątego dnia po śmierci) i Mariana Szczeszaka. Kimkolwiek był ów grabarz, w łańcuchu strażników ludzkiej pamięci wykonał heroiczną pracę. Jak dotąd nie udało się ustalić jego nazwiska.

W więzieniu szerzyły się epidemie - dezynterii czy tyfusu. Piotr Bruder wskazuje na inne zachowane niemieckie źródła (m.in. "Jahresraport 1942") mówiące, że maju 1942 roku zanotowano wśród więźniów epidemię tyfusu plamistego. Jednocześnie zachorowało aż 35 więźniów. Czy był wśród nich Wiktor Pigla? Nieludzkie warunki odbywania kary, brak spacerów, nędzne wyżywienie, ciągłe bicie i znęcanie się nad więźniami powodowały bardzo wysoką śmiertelność. Odnotowano w 1942 roku - 428 zgonów, w 1943 - 411 zgonów a w 1944 - 183 zgony. Przed nadejściem Rosjan, w styczniu 1945 więzienie ewakuowano. 19 stycznia wyszło z Rawicza 1184 więźniów.

Popędzono ich przez Ścinawę, Głogów - w kierunku Saksonii. W czasie przemarszu umierali z zimna, głodu i wyczerpania. Ok. 800 więźniów straciło życie. Z biegiem czasu Janusz Hamielec uznał, że w internecie trzeba umieścić również inne dane (zdjęcia grobów, wykazy pochowanych w mogiłach zbiorowych itd.). Dzięki życzliwości Janusza Stankiewicza, administratora prywatnego portalu www.stankiewicze.com, do sieci co jakiś czas trafiają kolejne informacje o rawickich więźniach, które przygotowuje Hamielec.

Wielka ulga

Choć przypadek Wiktora Pigli nie jest odosobniony, bo zdarzyło się, że kilka rodzin wcześniej odnalazło swoich bliskich, jest jednak "najstarszym". 13 maja 2011 roku, dokładnie w 69-tą rocznicę śmierci, jego dzieci mogły po raz pierwszy stanąć przy grobie ojca. By było to możliwe, niezawodny Piotr Bruder porównał protokoły z ekshumacji przeprowadzonych w dniach 24 XI-1 XII 1958 roku, kiedy przeniesiono 521 pojedynczych mogił rawickich więźniów (w tym 424 rozpoznanych z nazwiska, wśród nich i Wiktora Piglę) do ośmiu mogił zbiorowych. Pigla spoczął w mogile nr I/63 wśród 75 współwięźniów.

Janusz Hamielec sugeruje, by zainteresowani rawickimi grobami kontaktowali się z biurem parafialnym Parafii pw. Chrystusa Króla i Zwiastowania NMP w Rawiczu. Oni pokierują dalej. Można zaglądać na podane strony internetowe www.videa.com.pl/christerex i późniejszą www.stankiewicze.com. Pomocą służy także Piotr Bruder z ZK w Rawiczu. Warto też poczynić kwerendę w rawickim USC. W przypadku Wiktora Pigli okazała się skuteczna. Zachował się tu akt zgonu (z dokładną datą 13.05.1942 a nawet godziną śmierci - 14) oraz przyczyną śmierci (otwarta gruźlica płuc - offene Lungentuberkulose).

Jego syn Tadeusz, który na grobie ojca był już kilkakrotnie, zawsze kiedy tylko przejeżdża przez Rawicz, czuje wielką ulgę. Nie oddadzą jej żadne słowa. On sam zdaje sobie sprawę, że mogą być jeszcze rodziny, które poszukują swych bliskich, którzy nie powrócili po wojnie, a mogli stać się ofiarami rawickiego więzienia. Niech przypadek jego ojca będzie dowodem, że nigdy nie należy tracić nadziei.

Janusz Skowroński

Specjalne podziękowania autor i rodzina śp. Wiktora Pigli kierują do pana dyrektora Bogdana Wojtala z Zakładu Karnego w Rawiczu za profesjonalną pomoc i życzliwość w skutecznym rozwiązaniu całej sprawy.

Śródtytuły pochodzą od redakcji portalu INTERIA.PL.

Odkrywca
Dowiedz się więcej na temat: więź | tajemnica | II wojna światowa | ZSRR | kara więzienia | Niemcy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy