Odkryli studnię z koszmaru. Zagadka okrutnego średniowiecznego mordu

Analiza DNA pozwoliła rozwikłać zagadkę tajemniczej angielskiej studni, na której dnie w 2004 roku podczas prac budowlanych odkryto ludzkie szczątki - w końcu dowiadujemy się, kto dopuścił się mordu na 17 osobach (6 dorosłych i 11 dzieci), dlaczego to zrobił i kim były ofiary.

Analiza DNA pozwoliła rozwikłać zagadkę tajemniczej angielskiej studni, na której dnie w 2004 roku podczas prac budowlanych odkryto ludzkie szczątki - w końcu dowiadujemy się, kto dopuścił się mordu na 17 osobach (6 dorosłych i 11 dzieci), dlaczego to zrobił i kim były ofiary.
Naukowcy rozwikłali zagadkę studni z koszmaru. Ile jeszcze ich znajdą? (zdj. poglądowe) /Pixabay.com

Archeolodzy od momentu wydobycia ciał głowili się nad tożsamością znalezionych osób, a także powodami ich spoczynku na dnie studni. W przeciwieństwie do innych masowych mordów, gdzie szkielety najczęściej ułożone są w określonym porządku, w tym przypadku mieliśmy bowiem do czynienia ze szczątkami wymieszanymi między sobą i znajdującymi się w bardzo dziwnych pozycjach - wyglądało to tak, jakby zaraz po śmieci zostały wrzucone do studni głową w dół.

Kim były ofiary ze studni?

Niestety dostępne krótko po odkryciu szczątków technologie sekwencjonowania DNA nie były jeszcze tak zaawansowane jak obecnie, więc nie udało się pozyskać materiału genetycznego, który mógłby przynieść jakieś odpowiedzi. Dzięki niedawnym postępom w tym zakresie sytuacja uległa jednak zmianie i naukowcy ostatecznie wyodrębnili szczegółowy materiał genetyczny zachowany w kościach. Udało się zrekonstruować genomy sześciu osób ze studni i jak się okazało, cztery z nich były spokrewnione, w tym trzy siostry, z których najmłodsza miała od 5 do 10 lat.

Reklama

Dalsza analiza materiału genetycznego wskazuje zaś, że cała szóstka to "prawie na pewno" Żydzi aszkenazyjscy, co rzuca nieco światła na możliwą przyczynę ich śmierci. Badacze wierzą, że wszyscy zginęli podczas jednego z aktów antysemickiej przemocy w ramach III wyprawy krzyżowej, która dotknęła miasto najprawdopodobniej w lutym 1190 roku, opisywanego przez średniowiecznego kronikarz - nie wiadomo, ile osób wtedy zginęło, ale należy się spodziewać, że takich "studni" może być dużo więcej.

Co prawda nie ma 100 proc. pewności, że osoby ze studni zginęły właśnie w tej konkretnej masakrze, ale datowanie radiowęglowe sugeruje, że ciała zostały wrzucone do studni między 1161 a 1216 rokiem, w czasie wielu udokumentowanych aktów agresji wobec Żydów, więc czas się zgadza.

Na co również zwracają uwagę autorzy analiz, to najprawdopodobniej pierwsze tak stare żydowskie DNA, jakie udało się kiedykolwiek zbadać, bo z powodu zakazu naruszania żydowskich grobów badacze nie prowadzą takich analiz - tu sytuacja była inna, bo tożsamość ofiar okazała się niespodzianką.

To pozwoliło zaś wypełnić pewne historyczne luki związane z powstaniem społeczności żydowskich i pochodzeniem niektórych zaburzeń genetycznych.

O co chodzi? Ze względu na długą praktyką zawierania małżeństw wewnątrz społeczności, Żydzi aszkenazyjscy często przenoszą rzadkie zaburzenia genetyczne, jak choćby choroba Taya-Sachsa - dzieci nią dotknięte początkowo rozwijają się normalnie, ale później postępuje u nich upośledzenie wzroku, słuchu i motoryki, pogłębiający się niedorozwój umysłowy, a ok. 3-4 roku życia dochodzi zwykle do śmierci.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Żydzi
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy