Sławomir Zagórski laureatem Buzdyganów 2015

Odkrywał przed czytelnikami dawne dzieje polskiego oręża - jak bitwa pod Horodyszczem, czy postacie – na przykład bsmt. Henryka Mazurka albo gen. Mikołaja Bołtucia. „Dzięki niemu zacząłem się interesować flotyllami rzecznymi”, „za rzetelność w pisaniu o wojskach specjalnych” – tak głosujący uzasadniali przyznanie Buzdygana Internautów red. Sławomirowi Zagórskiemu.

Uroczysta gala wręczenia statuetek Buzdygana odbyła się w piątek, 18 marca, wieczorem w Wojskowym Centrum Konferencyjnym.

- My, żołnierze, mamy cały katalog nagród, od orderów i odznaczeń poczynając. Skąd więc tyle wysiłku, żeby raz w swojej karierze Buzdygana zdobyć? - pytał otwierając uroczystą galę wręczenia Buzdyganów pułkownik Dariusz Kacperczyk, dyrektor Wojskowego Instytutu Wydawniczego, wydawcy miesięcznika "Polska Zbrojna". - To jest nagroda od żołnierzy dla żołnierzy. A to najtrudniejsza rzecz zyskać szacunek i uznanie ludzi ze swojego najbliższego zawodowego otoczenia - mówił dalej.

Reklama

Wśród laureatów znalazło się sześciu żołnierzy i cywil - dziennikarz portalu Interia.pl, Sławomir Zagórski.

W wielu przysłanych do redakcji miesięcznika "Polska Zbrojna" uzasadnieniach pojawiał się argument o odkrywaniu przez red. Zagórskiego nieznanych faktów historycznych. Czytelnicy tekstów Zagórskiego podkreślają, że to dzięki niemu po raz pierwszy zetknęli się z nieznanymi epizodami z historii polskiej wojskowości.

- Lubię czytać jego teksty, pamiętam szczególnie jeden, o gen. Pershingu. Zagórski krok po kroku rozprawiał się z plotkami, według których generał miał rozkazać strzelać do muzułmańskich terrorystów kulami zanurzonymi w świńskiej krwi - wspomina Dawid Karbowiak, felietonista portalu polska-zbrojna.pl.

- Zagórski dowodzi, że to internetowa legenda. W tekście widać, że każdy jej aspekt dokładnie sprawdził w kilku źródłach - dodaje.

Fascynacja historią

On sam przyznaje, że w historii lubi wyszukiwać tych, o których zapomniano, nie tylko bohaterów, lecz także postacie niejednoznaczne czy negatywne.

- Cisi bohaterowie powinni mieć swoje miejsce w historii. Podobnie jak mniej znani łotrzykowie. O nich z kolei warto pisać ku przestrodze - wyjaśnia Zagórski. - W podręcznikach do historii często zapomina się o bohaterach niewielkich w skali historycznej. A np. gdyby nie udana operacja pod Płockiem w 1920 roku, to bolszewicy mogliby wyjść na tyły wojsk polskich i stworzyć zagrożenie dla Warszawy. Wszyscy natomiast skupiają się na tzw. "Cudzie nad Wisła". Podobnie zapomina się o starciu pod Horodyszczem, a była to pierwsza bitwa polskiej marynarki wojennej po odzyskaniu niepodległości - mówi.

Współpracownicy i przełożeni Zagórskiego podkreślają, że to jeden z tych dziennikarzy, którzy do pisania artykułu przygotowują się bardzo rzetelnie.

- Sławek zanim zacznie pisać, spędza wiele czasu w archiwach. Czyta dokumenty źródłowe, bada archiwa nie tylko w Polsce, ale też za granicą - mówi Krzysztof Fijałek, dyrektor wydawniczy Interii.pl. - To dziennikarz, który pracę łączy z hobby. W tej małej posturze mieści się naprawdę wiele pasji - dodaje.

Jego teksty bywają kontrowersyjne i są szeroko komentowane w internecie. Czytelnicy nie zawsze zgadzają się z Zagórskim. Tak było, gdy na swoim facebookowym koncie zastanawiał się, czy na mundurze polskiego żołnierza powinna się znaleźć naszywka z napisem "Śmierć wrogom ojczyzny".

"Takie hasło przyświecało oddziałom Narodowego Zjednoczenia Wojskowego Romualda Rajsa, ps. »Bury«, które odpowiadają za zbrodnie przeciwko cywilom, w tym za mord w Puchałach Starych, zbrodnię w Zaleszanach czy pacyfikację wielu wsi na Podlasiu. W sumie jego oddział spalił przynajmniej siedem wsi i zamordował co najmniej 50 cywilów. Nawet według IPN zbrodnie te noszą znamiona ludobójstwa", pisał dziennikarz.

Ta wypowiedź odbiła się szerokim echem w środowisku wojskowym.

"Mundur oficera nie powinien budzić żadnych kontrowersji, a wśród wielu moich czytelników i znajomych żołnierzy ta naszywka je wzbudziła. Głównie ze względów historycznych", komentował na portalu polska-zbrojna.pl Zagórski.

Buzdygany 2015

Nagrodę odebrało sześciu wojskowych i cywil. Jednym z nagrodzonych jest lekarz, gen. bryg. prof. Grzegorz Gielerak, który kieruje Wojskowym Instytutem Medycznym przy ul. Szaserów w Warszawie. Żołnierze docenili dyrektora Gieleraka za wdrażanie wielu innowacyjnych programów zdrowotnych w wojskowej służbie zdrowia, m. in. badania rannych i poszkodowanych na misjach w ramach programu "Afgan", które przyczyniły się do zwiększenia odporności Rosomaków na wybuchy min pułapek.

Kolejnym laureatem został "Gałus" - komandos z Jednostki Wojskowej Komandosów z Lublińca, który Buzdygan dostał za wyjątkowe umiejętności w zakresie sztuki przetrwania w terenie. Jego umiejętności z zakresu SERE docenili m. in. Amerykanie, z którym szkolił się na elitarnych kursach.

Nagrodę odebrali również szkoleniowcy. St. chor. sztab. Andrzej Woltman, zastępca komendanta Szkoły Podoficerskiej Wojsk Lądowych w Poznaniu, został doceniony za rozwijanie sytemu szkolenia podoficerów według wzorców najlepszych armii państw zachodnich, a także za podnoszenie rangi korpusu podoficerskiego do poziomu elity wojska.

Z kolei ppłk Andrzej Demkowicz, kierownik Zespołu Rozpoznania i Dowodzenia w Instytucie Dowodzenia Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Lądowych we Wrocławiu, ale też ratownik GOPR, otrzymał wojskową nagrodę właśnie za pasję do gór. Demkowicz miłość do gór nie tylko popularyzuje wśród żołnierzy różnych formacji, ale też szkoli ich z technik alpinistycznych i narciarskich mających podnieść ich umiejętności działania w terenie górskim.

Mjr Marcin Matczak, oficer CIMIC (współpraca cywilno-wojskowa), który wielokrotnie uczestniczył w misjach zagranicznych, w tym w Syrii i Afganistanie, uznanie wojskowych zyskał propagując zrozumienie różnic międzykulturowych w działaniach wojskowych na misjach. Także szkolenia i doradztwo w tym zakresie, które poprawia skuteczność i bezpieczeństwo działań wojska na misjach zostały wysoko ocenione przez żołnierzy.

Nagrodę dostał też pilot F-16 ppłk Paweł Marcinkowski, jeden z najbardziej doświadczonych pilotów tych maszyn w Polsce, dowódca Grupy Działań Lotniczych 31 Bazy Lotnictwa Taktycznego w Poznaniu, który dziś z poświeceniem oddaje się szkoleniu swoich następców: pilotów, dowódców i instruktorów lotnictwa.

Podczas gali ppłk Paweł Marcinkowski zadedykował otrzymaną nagrodę byłemu dowódcy Sił Powietrznych, gen. Andrzejowi Błasikowi, który zginał w 2010 roku w katastrofie pod Smoleńskiem. Pilot wręczył otrzymaną nagrodę wdowie po generale - Ewie Błasik.

Wybitni laureaci

Co o nagrodzie mówią tegoroczni laureaci?

- Buzdygany powinny otrzymywać osoby, które swoimi działaniami i zaangażowaniem wykraczają poza zwykły zakres obowiązków. Powinni to być żołnierze i cywile, dla których wojsko to nie tylko praca, ale też pasja. Którzy całkowicie poświęcają się temu, co robią. W wojsku jest wiele osób, które swoją pracą pokazują, że spędzanie 8 godzin na służbie im nie wystarcza. Buzdygan powinien trafiać do osób, dla których wojsko to nie tylko praca, ale też hobby i pasja - ocenił Sławomir Zagórski.

Podobnego zdania są żołnierze.

- O wiele trudniej przyznawać tę nagrodę niż go otrzymywać. Wybrać osoby wyróżniające się spośród wielu znakomitości, to ogromne wyzwanie i odpowiedzialność. W nagradzanych musimy szukać przede wszystkim pasji - powiedział gen. bryg. Rajmund Andrzejczak.

Buzdygan to nagroda miesięcznika "Polska Zbrojna" nadawana od 1994 roku wyróżniającym się osobowościom Wojska Polskiego, żołnierzom, dziennikarzom, politykom. Jest to posrebrzana replika XVI-wiecznej oznaki godności rotmistrzowskiej. Można go otrzymać jedynie raz w życiu. Można zatem powiedzieć, że jest cenniejszy od Oskara.

Wśród laureatów znalazły się takie wybitne osoby jak Bogusław Wołoszański (1994), gen. w st. spocz. Mieczysław Bieniek (1997), Waldemar Milewicz (1999), gen bryg. Piotr Patalong (1999), gen. dyw. rez. Roman Polko (2000), Bronisław Komorowski (2001), gen. broni rez. Waldemar Skrzypczak (2007), czy obecny Dowódca Generalny Rodzajów Sił Zbrojnych gen. broni. Mirosław Różański.

Buzdygan Sławomira Zagórskiego jest trzecim jaki trafił do Interii - w 2013 roku Buzdygana otrzymał Marcin Ogdowski, wydawca portali, autor bloga ZAfganistanu.pl oraz pisarz. W 2015 roku Buzdygana odebrał publikujący na stronach Interii fotograf lotniczy Bartosz Bera.

TUTAJ MOŻNA ZNALEŹĆ ARTYKUŁY LAUREATA BUZDYGANA 2015

Polska Zbrojna
Dowiedz się więcej na temat: Wojsko Polskie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy