Duma Rosji stała się... zabytkiem kulturowym Ukrainy
Krążownik Moskwa, główna jednostka odpowiedzialna za rosyjską kontrolę portu w Mariupolu został zatopiony. Teraz jego wrak przysłuży się przyszłym pokoleniom Ukrainy.
24 lutego Władimir Putin rozpoczął ofensywę zbrojną na Ukrainie. Wojska rosyjskie przeprowadziły atak drogą powietrzną, lądową i morską. Dziś, po niemal dwóch miesiącach walk, Ukraińcy nadal się bronią, a Rosjanie nie potrafią zdobyć kluczowych miast. Na początku inwazji mało kto przewidywał scenariusz, w którym Rosja pokaże swoją nieudolność, a Ukraińcy waleczność.
Rosja ma przewagę liczebną w każdym aspekcie. Armia Władimira Putina liczy sobie więcej żołnierzy, ma więcej czołgów, pojazdów opancerzonych, samolotów bojowych i okrętów. Choć rosyjskie wojsko ma problem z walką na lądzie, tak Ukraińcy obawiają się ich ataków powietrznych, a morze całkowicie należy do Rosjan. Dlatego też Ukraińcy świętują to "małe" zwycięstwo, które udało im się wywalczyć w tym miesiącu.
Jeden z najważniejszych okrętów floty na Morzu Czarnym został w połowie kwietnia poważnie uszkodzony. To właśnie Ukraińcom udało się trafić "Moskwę" dwukrotnie pociskami Neptun. Załoga maszyny została ewakuowana ze względu na pożar, który dostał się do składu amunicji, a wkrótce później duma rosyjskiej marynarki wojennej miała znaleźć się na dnie morza.
Krążownik Moskwa miał dla Rosjan kluczowe znaczenie strategiczne. Marynarka Władimira Putina używała go do kontroli portu w Mariupolu. Wcześniej został wykorzystany podczas sławnego już ataku na Wyspę Węży. Teraz "flagowy okręt Floty Czarnomorskiej" znajduje się na dnie Morza Czarnego.