"Pan od muzyki"

Film "Pan od muzyki", reżyserski debiut Christophe'a Barratiera, to ponadczasowa historia niezwykłego dzieciństwa. Bezrobotny nauczyciel muzyki, Clément Mathieu (w tej roli Gérard Jugnot) znajduje pracę jako wychowawca w domu poprawczym dla nieletnich.

Oszołomiony nieprzyjazną atmosferą, a zwłaszcza nieudolnymi próbami zaprowadzenia żelaznej dyscypliny przez dyrektora, postanawia zmienić życie wychowanków wprowadzając ich w czarodziejski świat muzyki. We Francji film obejrzało już ponad 8 milionów widzów, co czyni go wielkim rywalem słynnej "Amelii" w walce o tytuł największego przeboju kina francuskiego ostatnich lat. Tytuł, zakupiony do dystrybucji w USA przez wytwórnię Miramax, został francuskim kandydatem do Oscara w kategorii "Najlepszy film obcojęzyczny".

"Pan od muzyki" trafił na ekrany polskich kin 22 października 2004 roku. O pracy nad filmem opowiadają reżyser Christophe Barratier i odtwórca tytułowej roli Gérard Jugnot.

Reklama

Dlaczego pana film opowiada o dzieciństwie?

Christophe Barratier: Bo jest to temat uniwersalny. Spojrzenie na siebie przez pryzmat przeszłości pozwala uciec od bieżących spraw i skoncentrować się na tym, co jest wspólne dla wszystkich ludzi na świecie: poczucie niesprawiedliwości i odrzucenia, które odczuwa dziecko, gdy rodzice je porzucili lub umarli, bunt i zahamowania, które z tego wynikają. Bez względu na pochodzenie społeczne, dzieci nękają te same lęki, pragnienia i smutki.

Skąd pomysł na taki właśnie pełnometrażowy debiut reżyserski?

Christophe Barratier: Długo szukałem tematu na film pełnometrażowy. Notatki, jakie robiłem, związane były z moim wczesnym dzieciństwem, emocjami, jakie przeżywałem w wieku 4-8 lat. Marzyłem również, biorąc pod uwagę moje muzyczne wykształcenie, aby temat filmu miał związek z muzyką. Połączenie muzyki i dzieciństwa zawiodło mnie do filmu "La Cage aux rossignols" ("Słowicza klatka") Jeana Dreville'a z 1945 roku. Widziałem ten film w telewizji mając 7 czy 8 lat, w 1970 czy 1971 roku. Niesłychanie mnie wzruszył, choć teraz jest praktycznie zapomniany. W mojej pamięci pozostały dwie rzeczy: emocje związane z głosami dzieci i postać niespełnionego muzyka, który próbuje zmienić otaczający go świat i ludzi.

To, co wywiera na mnie największe wrażenie w filmach, to jednostka starająca się uczynić świat lepszym. Być może mój film zachęci innych do podejmowania takich prób. Nauczanie Clementa Mathieu nie ogranicza się do lekcji muzyki, on daje lekcje życia. Mój film ma trzy wątki: wczesne dzieciństwo, muzykę i przekazywanie pasji.

Nie kusiło pana, by przenieść akcję do współczesności?

Christophe Barratier: Nie. Z prostego powodu. Współczesna historia o człowieku, który uczy dzieci śpiewać, musiałaby opisywać współczesne dzieciaki.

więcej >>

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy