Jan Nowicki: Wiem, gdzie są takie laski, że łeb odpada...

Jan Nowicki, gwiazda takich produkcji jak "Noce i dnie", "Sztos" czy "Młode wilki", dał zaprosić się na przejażdżkę maluchem Filipa Nowobilskiego. Zapraszamy do zapoznania się z najnowszym odcinkiem programu "Duży w Maluchu", w którym nie brakuje szczerych wyznań tego charyzmatycznego aktora.

Dlaczego ludzie w ogóle wchodzą w związki małżeńskie?

Po pierwsze tradycja, po drugie wiara, a po trzecie... chyba nikt nie wymyślił nic lepszego niż rodzina. Małżeństwo to jedna z niewielu rzeczy, która ma trochę sensu. Trochę powiadam.

To nie mężczyzna natrafia na baby, tylko baby trafiają na mężczyzn. My tylko pozornie je wybieramy.

Czy inne rzeczy mają sens?

Wyrwał mnie pan [na wywiad - dop. red.] sprzed telewizora. Rzeczy, które w nim słyszę to bełkot. Na przykład o tej wolności prasy. Ci, którzy podsłuchują, ci co mówią, ci co podsłuchują - to wszystko jest hołota.

Co sądzi Pan o wejściu ABW do redakcji tygodnika "Wprost"?

Tygodnik "Wprost" robiąc miny rozpaczliwe mówiąc o walce o wolność prasy, tak naprawdę zaciera ręce.

To są mocne nazwiska, jeszcze mocniejsze niż wcześniej, chociażby Latkowski...

Proszę Pana, mocne nazwisko, to jest Chopin, a nie jakiś tam Latkowski.

Czy uważa więc Pan, że opinia publiczna nie powinna mieć dostępu do takich nagrań?

Powinna mieć dostęp, ale z drugiej strony... mam to w dupie. To do niczego nie jest mi potrzebne. 

Reklama

Pan ma swój świat, ale proza życia szarego człowieka jest inna...

Jak ktoś nie ma swojego świata, to niech sobie jak najszybciej w łeb strzeli, bo po co on w ogóle na tym świecie żyje?

Nie ma szarej codzienności, są tylko szarzy ludzie, którzy w szary sposób odbierają świat. Nawet ta gówniana rzeczywistość z tymi podsłuchami jest interesująca. Ale dajcie mi spokój z wyborami. Nie czuję się obywatelem

Nie interesuje mnie to, co teraz mnie otacza. Wiem za to, że wszystko wcześniej było ciekawsze, serdeczniejsze i milsze. Na przykład sztuka miewała się lepiej w komunizmie. To był fenomenalny okres. Sztuka wymaga zniewolenia.

Może to dlatego, że ludzie bardziej się kochają w czasie zniewolenia. A Polacy najbardziej kochają się wtedy jak jest wojna. To wynika z naszej bylejakości. Tacy jesteśmy, tacy zawsze będziemy.

Da się jakoś zmienić tę mentalność?

Nie da się. Mówiąc o tak zwanej opinii publicznej myślimy o społeczeństwie, a ze społeczeństwem polskim jest tak, jak mawiał Norwid: "słońce wschodzi, jak widzi naród polski, a zachodzi, kiedy spostrzega społeczeństwo". Jest okropne. Dokonuje głupich, płytkich wyborów. Zwłaszcza jeśli chodzi o polityków.

Kocha Pan ten kraj?

Pewnie, że kocham.

A co by Pan poprawił?

Przede wszystkim piłkę nożną. Niech nie wmawiają nam, że to sport narodowy. UEFA, FIFA - to gangsterskie instytucje, które rzuciły opium na cały świat, w tym Polskę."Taki naród, jaką ma piłkę".

Czy mundial jest ustawiany?

Pierwsze mecze na pewno. Odpadnięcie Brazylii w pierwszej fazie miałoby ogromne konsekwencje. Tamtejsi kibice obraziliby się i przestali chodzić na mecze. Ci gangsterzy o tym wiedzą. A sędzia Japończyk nie miał prawa podyktować tej "jedenastki"...

Co Pan sądzi o tych - słynnych już - brazylijskich prostytutkach, które wspomaga tamtejszy rząd?

Był Pan w Brazylii? Tam są takie laski, że łeb odpada i one cały czas są w sambie...

Pan mówi o tym otwarcie, a inne osoby w podobnym wieku... no tylko udają, że wciąż mogą...

Ja nie udaję. Ja dalej mogę. Przy okazji mam okazję do żartów...

Czy będzie Pan jeszcze grał w jakichś filmach?

Będę. W najbliższej przyszłości u Jerzego Skolimowskiego. Zdjęcia ruszają w lipcu. Mam grać postać, która nazywać się będzie... "Postać". Skolimowski powiedział mi, że to Pan Bóg.

Czyli gra Pan Boga...

A co? Nie przypominam go?

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: aktor
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy