Duży w Maluchu: Słoń

Wojciech Zawadzki, bardziej znany pod pseudonimem Słoń, wsiadł do białego Malucha Filipa Nowobilskiego. Zapraszamy na szczerą rozmowę o hip hopie, mediach i Polsce.

Filip Nowobilski: Co zrobisz, kiedy skończy się moda na hip hop? Przecież nic nie trwa wiecznie...

Słoń: Każdy robi to, co uważa za stosowne. Jedni się zabezpieczają, inni szastają pieniędzmi. Cieszę się, że nie odniosłem sukcesu w wieku 19 lat, bo pewnie całą kasę bym p************ i skończył na odwyku. Ważna jest kwestia tego, co do głowy wpoją rodzice. 

Nie należysz do najbardziej rozpoznawalnych raperów w kraju

- Nigdy nie chciałem pchać się do mediów, wolałem być niezależny.

Ale przełożyłoby się to na pieniądze, gdybyś był puszczany w radio

- Pewnie tak, ale sam bym się niezbyt dobrze z tym czuł.

Dlaczego? Nie chciałbyś grać też dla starszych osób, do których możesz dotrzeć tylko w ten sposób?

- Jest masa osób, które mają na karku kilkadziesiąt lat i usłyszały moje nagrania gdzieś u swoich wnuczków. To naprawdę ma miejsce. W mainstreamie znalazłbym pewnie swoją niszę, ale z drugiej strony brzydzą mnie historie showbiznesowe, to nieustanne parcie na popularność. Czy to, że twój kolejny singiel nie znalazł się na szczycie list przebojów sprawia, że jesteś gorszym człowiekiem?

Hip hop nie znajduje poparcia w mediach mainstreamowych...

- Więc po co mamy się tam pchać i dawać im na nas zarabiać? Nie lubię pośredników.

Reklama

Jak podchodzisz do kwestii praw autorskich? Czy wkurza cię, kiedy ktoś ściąga twoje utwory nielegalnie?

- Z jednej strony wkurza, ale z drugiej to także promocja. Ileś osób, które posłucha pirata i tak w końcu kupi oryginał, bo po prostu muzyka będzie im się podobać. Gówniana płyta i tak się nie sprzeda. Myślenie nad tym, ile dawniej sprzedawało się płyt jest bezcelowe. Teraz mamy sieć, to są zupełnie inne czasy. Mam gdzieś wywody osób o tym, które z rozrzewnieniem wspominają jak przewijały kasety na ołówku...

Ale to chyba nie do końca wina ludzi, bo mało kto ich uświadamia, że ściągając nielegalnie treści popełniają ogromny błąd...

- Miałem pomysł, aby zorganizować akcję, która zachęcałaby do kupowania legalnych rzeczy. Sam zawsze tak robię. Kupuję rzeczy innych raperów bezpośrednio od nich. Za tę kasę chłopaki pójdą na piwo, na pizzę - trafi ona bezpośrednio do nich.

To czemu tego nie zrobiłeś?

- Bo nie mam czasu. Niestety doba ma tylko 24 godziny, a tydzień tylko 7 dni. To wszystko strasznie zapieprza. Sam po napisaniu i nagraniu mojej płyty obudziłem się starszy o 1,5 roku.

To ile teraz masz mentalnie lat?

- Mentalnie? Tak z 25, z 27. W końcu masz tyle lat, na ile się czujesz.

Myślałem, że więcej. Tworzenie muzyki i ciągłe jeżdżenie po Polsce i dawanie koncertów musi męczyć...

- Pewnie, że męczy, ale ja to od zawsze chciałem robić. Inne dzieciaki chciały być piłkarzami, a ja miałem w pokoju powieszony plakat Phila Anselmo z zespołu Pantera i mówiłem, że chcę być taki jak on.

A dlaczego to akurat tobie się udało?

- Ludzie nie do końca wspierają swoje marzenia. Często mówi się im, żeby pochrzanili to, w czym są dobrzy, bo gdzieś dają pewne 1500 złotych na rękę. To często dzieje się już na poziomie małego dziecka. Ja już w podstawówce miałem problemy z nauką. Pamiętam jak mama wzięła mnie raz na bok i powiedziała: masz być dobry w tym, co robisz i kochaj to, co robisz. Jej nie interesowało to, kim będę. Też mam za sobą okres, w którym byłem sfrustrowany, bo pracowałem w jakichś gównianych miejscach, a rap był gdzieś z boku. Powinniśmy dziękować tym, którzy nam podkładają nogi, bo to dzięki nim wiele rzeczy sobie udowadniamy. Trzeba wierzyć w siebie.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy