Duży w Maluchu: Peja (cz.2)

Peja w Maluchu /materiały prasowe
Reklama

Prezentujemy wam drugą część wywiadu z Peją. Tym razem znany raper odpowie opowie o tym, dlaczego

Filip Nowobilski: Jesteś chyba jedyną osobą, która ma tak długi staż na rodzimej scenie hip-hopowej. Co roku widzimy, ile osób odpada z gry, a ty trwasz.

Peja: Jest parę osób z mojego rocznika. Stara gwardia chyba mimo wszystko nadaje ton tej scenie. Są młode koty, które osiągają komercyjne sukcesy, sprzedają płyty i mają swoje grupy docelowe. Ale stare roczniki - końcówka lat 70. i początek 80. - mają się nieźle i wciąż mamy sporo do powiedzenia. Także w biznesie, bo wielu z nas rozwija się na innych płaszczyznach. Dla mnie na razie najważniejszy jest rozwój osobisty. Mam to szczęście, że mogę utrzymywać się z grania muzyki. Nie muszę wszędzie świecić mordą.

A dostajesz propozycje reklamowe?

- Tak, są rozmowy, ale nic z nich nie wynika. Dałem się odebrać jako człowiek "niesprzedajny". Nie wypowiadałem się pochlebnie o projektach, które przynosiły szybki zarobek i wzrost popularności.

Taniec z Gwiazdami?

Niefajnie jest kiedy zespół odnosi spektakularny sukces, a za rok jest twarzą banku. Ludzie, którzy spektakularnie debiutują od razu pakują się w to gówno, zamiast poczekać parę lat i zrobić zamiast tego coś fajnego. Tak, to można działać na starość.

Ale kiedyś te 5 minut minie...

- Ja nigdy nie zamierzałem definiować siebie jako gościa, który czeka na te 5 minut. Robię ten szajs przez dwie dekady i mam tak mocne zaplecze, że mogę jeszcze trochę podziałać. Najważniejsi są fani. To w nich tkwi nasza siła. Oni są ze mną nie bez powodu. Podobno bije ode mnie autentyczność i przekaz. Oni we mnie wierzą, a ja staram się nie zawieść ich oczekiwań. Nie każdemu dogodzę, ale staram się. Czasami nawet widzę, że przychodzą na moje koncerty całe rodziny. To jest siła. Sam obserwuje starszych artystów i widzę, że tak wykreowali swoją markę. Jednocześnie pracują, ale i realizują swoją pasję. Sam nie otwieram jakichś biznesów na szeroką skalę.

Reklama

- Może nie mam też potencjału? To dlatego, że nie jestem komercyjny, bo nie o to chodziło w hip-hopie. Muzyka to moje jedyne źródło dochodu. Każdy ma swoje słabości, etap "sodówy" mam za sobą. Jestem w porządku w stosunku do siebie, jak i do słuchacza. Czegóż chcieć więcej? To dla mnie jest recepta na sukces.

Życzę ci, abyś był taki, jaki jesteś teraz. Widzę, że dostałeś w kość od życia i wyciągnąłeś z tego wnioski.

- Nie jestem młodzieniaszkiem. Na pewne rzeczy będę reagował mniej spontanicznie. Są rzeczy, które już przestały robić na mnie wrażenie. Jako wydawca muzyczny też spotkałem się z różnymi zachowaniami młodych artystów. Jedni znoszą szajbę lepiej, inni gorzej. Fajnie byłoby mieć 20 lat i tę głowę co teraz. Niestety, młodzi ludzie są zdeterminowali tym pędem.

- A to trzeba przerobić w swoim czasie i wyciągnąć wnioski. Życie masz tylko jedno. Trzeba żyć, a nie patrzeć się za siebie. Nie ma też co wybiegać w przyszłość. Trzeba też żyć jak człowiek. Odróżnić życie Rycha od życia Peji. Nie chcę być tylko raperem.

A jakie rady dałbyś młodym wilkom? Jeden z nich śpiewa, że każdy chce być gwiazdą rocka...

Ludzie chcą tak żyć. Latanie samolotem, koka, striptizerki i fanatyzm imponują. Głowa to musi przerobić i to w odpowiedni sposób. Kiedy światła gasną trzeba wrócić do rzeczywistości, w której często brakuje kolorów. I nie wszyscy dają sobie z tym rady. Wtedy często wchodzą do użycia substancje pomocnicze. A te już niejednego ściągnęły na dno. Przestrzegam przed ostrym, szybkim stylem życia. Ci, którzy mają talent często nie doceniają swojego daru. Nagrają jedną przełomową rzecz, a potem siedzą w barach. Trzeba otaczać się odpowiednimi ludźmi, będąc na prochach łatwo się tobą manipuluje. Pojawia się poczucie winy i krzywdy.

- Pamiętajcie, czytajcie umowy przed podpisaniem. Słuchajcie doradców i swojego najbliższego otoczenia, nie kolegów poznanych na melanżu. Nauczcie się, że większość osób będzie od was czegoś chcieć, pożyczyć kasę, wypłynąć na tobie. W zagubieniu poszukujesz atencji i przyjaźni - otrzymasz je od rodziny. Pojawią się też dziewczyny, zgrabniejsze i młodsze, z większymi cyckami. A często kończy się smutno - bez kasy, bez rodziny, a z problemami. A chcieliście tylko robić muzykę, czy uprawiać sport... Nie zapominajcie o tym, co jest najważniejsze. Trzeźwy umysł jest gwarancją sukcesu.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy