Duży w Maluchu: Janusz Szydłowski

Na pewno znacie jego głos! Gościem najnowszego odcinka programu Duży w Maluchu jest lektor Janusz Szydłowski.

Filip Nowobilski: Chyba dawno pan Maluchem nie jechał?

Janusz Szydłowski: Bardzo dawno! Muszę się przyznać, że aż mam problem z manualną skrzynią biegów, bo przeszedłem na automat. Boję się, żeby to nie zgasło. Miałem Malucha, ale nie wspominam go dobrze. Miał jakąś wadę, na wolnych obrotach było w porządku, ale zdychał, jak tylko się dodawało gazu. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło - po prostu brał powietrze, pompa ciągle pracowała.

Były jakieś wpadki w czasie pana pracy jako lektora?

- Nie pamiętam ich specjalnie, bo to jest praca postprodukcyjna i to się poprawia. Ale pamiętam swoje początki radiowe. Wiele lat temu, bardzo wiele lat temu miałem powiedzieć "minęła 17" i pamiętam, że ze stresu chciałem umrzeć. Udało się to jednak zrobić bez wpadki.

Ma pan jakieś sposoby na to jak pracować nad swoim głosem i jak go pielęgnować?


- Gdybym startował w konkurencji lektorskiej z moim tatą, który był lekarzem weterynarii, to nie miałbym najmniejszych szans. Miał on w sposób naturalny wspaniały, ciepły baryton. Ale nie wykorzystywał tego. Chyba zadziała genetyka i część tego przeszła na mnie. Przypominam sobie natomiast, że ja od zawsze płynnie czytałem. Trzeba mieć predyspozycje. Nie wiem czy można się tego nauczyć. Uczyć to się można na uniwersytecie. Pytają mnie często koledzy "jak czytać lepiej?". Odpowiadam im: przeczytać tysiąc filmów. Wtedy na pewno będzie lepiej.

Jakie było pana największe rozczarowanie?

- Nie znajduję niczego takiego w pamięci. Szewc robi buty, lektor czyta filmy lub programy. Moją ambicją było i jest utrzymać rodzinę. To jest zadanie dla mężczyzny. Z czytania filmów udało mi się zbudować dom, więc nie jest chyba tak źle.

Przez pasję można dojść do własnych czterech kątów

- Skoro mówimy o pasjach, to ja jestem wielbicielem rozumu. Nie emocji. Rozum się przydaje i nie należy go zaniedbywać.

Miłość to emocja czy coś racjonalnego?

- Zdecydowanie emocja. Trzeba się zdać na intuicję.

A jak jest z tą miłością u pana?

Z moją żoną znamy się strasznie długo. Istnieje teoria klocków - albo one do siebie pasują, albo nie. Nasze klocki do siebie pasują. Mam niewielkie doświadczenie (śmiech).

Reklama

Zmorą moich czasów jest Facebook, Instagram, Snapchat. Nietrudno obecnie natrafić na kogoś innego...

- Kawa wypita z miłą i sympatyczną osobą to zawsze dobra rzecz, ale to rozum podpowie, czy warto niszczyć coś, co już mamy. Ja kawę chętnie wypiję, ale dalej się nie posunę - wszystko mam w domu.

Co robić, aby "wszystko mieć w domu"?

- Zapewnić dużo wolności i mieć dużo zaufania. Wtedy wszystko gra. A przynajmniej w moim przypadku. Intuicja kiedyś mi dobrze podpowiedziała...

Kurczę, inaczej brzmi pan w rzeczywistości, niż w telewizji

- Telewizja jest nieprawdziwa. Moja teściowa spojrzała kiedyś na jakieś zdjęcie i powiedziała, że wszystko jest ładne właśnie na zdjęciach i w telewizji, a w życiu jest normalnie. Ale mi się to życie podoba...

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy