Duży w Maluchu: Izak

Izak w Maluchu /materiały prasowe
Reklama

Jesteś przedstawicielem branży e-sportowej. Co granie na komputerze ma wspólnego ze sportem?

Filip Nowobilski: Nie męczy cię popularność? Nie chciałeś uciec niczym Krzysiek Gonciarz gdzieś za granicę?

Piotr "Izak" Skowyrski: Właściwie to nie. Chociaż myślałem, aby na chwilę pomieszkać w Stanach. Miałem okazję tam pojechać i trochę czar prysł. Poza tym ważne są dla mnie Polska i Warszawa. Nie chciałbym zostawiać rodziny. Ciężko byłoby mi wyjeżdżać zostawiając ich tutaj...

Jak wytłumaczyłbyś laikowi czym jest e-sport?

- To trzeba po prostu obejrzeć. Wystarczy jeden mecz, aby to zrozumieć. Chodzi o rywalizację, emocje, lata przygotowań. W sporcie i e-sporcie jest tak samo. Zawodnicy e-sportowi poświęcali całe życie, aby stać się najlepszymi.

Niektórzy z prawdziwych sportowców poświęcali swoje normalne kariery w korporacjach na rzecz sportu...

- I w e-sporcie jest podobnie. Na początku sam starałem się łączyć te dwie ścieżki - fajnie mi się pracowało, ale nie miałem życia. Moja dziewczyna chciała, abym miał chociaż pół etatu, ale sama widziała, że nie mam dla niej czasu. Wracałem o 17-tej z pracy, potem komentowałem mecze e-sportowe, a koło 1-2 w nocy brałem się za ogarnianie innych spraw. To była pora, aby zrezygnować, zwłaszcza że pojawiły się dobre zarobki ze streamów.

Reklama

Kochasz to, co robisz?

- W 100 procentach, to jest pasja. Chociaż nie myślałem, że będzie to mój sposób na życie. Zacząłem grać w Counter Strike'a, ale po pewnym czasie musiałem zrezygnować. Chciałem być fair wobec kolegów z drużyny, a w ferworze dorosłego życia, przygotowań do ślubu nie mogłem trenować codzienne po 5 godzin, jak miało to miejsce. Odpuściłem z szacunku do siebie, żony, jak i samych zawodników. Ale nie chciałem odchodzić od e-sportu. Zacząłem komentować mecze. Było to jakieś siedem lat temu.

Tydzień temu zrobiłeś najdłuższego streama. 31 godzin non stop. Jak ty to zrobiłeś?


- 24-godzinnych streamów zrobiłem kilka. Były lepsze i gorsze. Podczas niektórych bałem się o zdrowie. 

Czujesz, że masz taki rząd dusz?

- Internet nie zapomina. Tak to trochę jest. Nie jestem bogiem. Nie lubię, kiedy dzieciaki zapatrują się w nas jak w obrazki. Twórcy muszą zdawać sobie sprawę z tej odpowiedzialności.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama