Dawid Fazowski: Lubię wracać do Polski w jednym kawałku

Dawid Fazowski /Pzez świat na Fazie /archiwum prywatne
Reklama

Autostopem dotarł do Ameryki Południowej. Rok później tym samym środkiem lokomocji podróżował m.in. przez Iran, Pakistan, Indie. Przed nim podróż do Afryki, której obawia się najbardziej. Przez swoje niepopularne i nierzadko niepoprawne politycznie opinie na temat krajów, które przemierza, wzbudza ogromne emocje wśród internautów. Jak zawsze szczery i bezkompromisowy – Dawid Fazowski.

Nie obawiasz się, że zostaniesz starym kawalerem?

Dawid Fazowski: - Wręcz przeciwnie. Myślę, że skończę podróżować wcześniej, niż to się może wydawać, a wtedy dużo się u mnie zmieni. Chyba tylko w ten sposób można być naprawdę szczęśliwym człowiekiem. 

Ale to nadal tylko melodia przyszłości, bo ciebie cały czas nie ma w domu. Niewiele kobiet jest w stanie zaakceptować taką sytuację.

- Zgadza się. Natomiast aktualnie jestem wolny, więc nie ma tematu.

Z drugiej strony podróżowanie to twoja wielka pasja, więc chyba nie będzie łatwo z niej zrezygnować i założyć ciepłe kapcie?

Reklama

- Nie biorę pod uwagę całkowitego odcięcia się od podróży. Jakieś cykliczne, miesięczne wyprawy ze swoją kobietą wchodzą w grę. Kupimy busa i będziemy podróżować. Jeśli komuś odcina się cały tlen, to wiadomo, jak to się kończy. Ja zakładając rodzinę, po prostu będę zmniejszał dopływ tego tlenu, ale nigdy nie zakręcę kurka do końca.

Dziś Dawid Fazowski różni się Dawida, który podróżował po Ameryce i Azji?

- Trudne pytanie. Wydaje mi się, że te podróże trochę mnie zmieniły. Troszeczkę się ogarnąłem. Człowiek się zmienia, nabiera doświadczenia pod wpływem różnych sytuacji i wydarzeń. Tym bardziej, kiedy skazany jest wyłącznie na siebie.

W tym sensie, że bardziej dbasz o bezpieczeństwo, dokładniej planujesz, analizujesz?

- Z tym dbaniem o bezpieczeństwo to mówiąc delikatnie bywa u mnie różnie, o czym można się przekonać oglądając filmy z moich wypraw. Ale to nie jest odgrywana przeze mnie rola, nie próbuję na siłę pokazywać, że jakoś nie spinam się podczas tych wypraw. Ja po prostu taki jestem. W Ameryce Południowej czułem się bezpiecznie. W Azji już nie do końca. A czy planuję? Nadal do wypraw przygotowuję się spontanicznie. Podobnie jest podczas "tripu". Aczkolwiek podróżując po Afryce będę uważał, żeby podejmować rozsądne decyzje.

No właśnie, przed tobą misja Afryka. Rozumiem, że kolejny raz jedziesz sam?

- Zgadza się. Podróż zaczynam w połowie listopada.

Na kiedy planujesz powrót?

- Nie sprecyzowałem konkretnej daty. Wrócę w kwietniu lub w maju 2017.

Jakie masz założenia związane z tą wyprawą? Czy będzie się ona różniła od poprzednich?

- Różni się tym, że lecę do RPA, a wracam autostopem. Dotychczas ta kolejność była odwrotna. Ponadto biorę ze sobą lepszy sprzęt, więc jakość filmów powinna być zadowalająca. Planuję pewną niespodziankę dla moich widzów, więc na razie nie mogę nic zdradzić.

Doświadczenie z poprzednich wyjazdów procentuje lepszym przygotowaniem się do wyjazdu do Afryki?

- Każdy kontynent jest inny, więc nie można tego generalizować. Oczywiście w kwestii przygotowania jak zwykle zaspałem. Powoli kupuję sprzęt, ale to pierwsze kroki. Muszę się wreszcie zebrać w kupę i w ciągu miesiąca wszystko ogarnąć. Czasu coraz mniej. Ale przecież Faza zawsze ma farta, więc spokojnie, damy radę.

Dokonujesz specjalnej selekcji sprzętu, żeby wybrać ten wysokiej jakości? W Azji miałeś problem z plecakiem...

- Tak, w przypadku wyprawy do Afryki postawiłem na jakość. Nie chcę sytuacji, jaka miała miejsce w Azji, gdzie zerwało się ramiączko od plecaka. Zależy mi, żeby podróżując po Afryce czuć komfort. Dwa razy zastanawiam się, zanim dokonam wyboru chociażby małej latarki.

Możesz liczyć na wsparcie sponsorów?

-  Na wyjazd do Afryki nie mam sponsorów. Raczej będziemy bazować na dobrowolnych darowiznach widzów. W podzięce wysyłam im kartkę pocztową  z miejsca, w którym aktualnie jestem podczas podróży.

Po powrocie z Azji, kiedy twoja popularność była już bardzo duża, pojawiały się propozycje współpracy, sponsoringu?

- Oczywiście, pojawiały się takie propozycje. Natomiast na tę chwilę z nikim nie nawiązaliśmy współpracy.

Jaki jest twój budżet na podróż do Afryki?

- Nie mam określonego budżetu. Aktualnie mam uzbieraną taką sumę, która pozwala mi na zakup części sprzętu. Chwilę przed wyjazdem lub nawet w trakcie podróży okaże się, jakim budżetem dziennym będę dysponował. Mówię o pieniądzach, za które będę kupował jedzenie i ewentualnie płacił za noclegi.

Zabierasz ze sobą jakieś oryginalne "fanty"? Rozumiem, że twoja reklamówka jednego z dyskontów jedzie z tobą do Afryki?

- Bez tej reklamówki nigdzie się nie ruszam. Zabieram jednorazowe aparaty fotograficzne na klisze. Mam maszynę do wywoływania takich filmów, więc nastawiam się na fajny efekt starych zdjęć.


Boisz się tej podróży?

- Muszę szczerze przyznać, że tym razem naprawdę mam obawy. Wcześniej czułem się bardzo mocny i pewny. Teraz wygląda to nieco inaczej. Do Afryki muszę podejść z bardzo dużą pokorą. Mam nadzieję, że o tym nie zapomnę...

Dużo osób odradzało ci ten wyjazd?

- Ludzie, którzy nigdy w Afryce nie byli, oczywiście mówili, żebym nie jechał, że to niebezpieczne. Natomiast ci, którzy mieli okazję stanąć na Czarnym Lądzie, twierdzą, żebym nie rezygnował i jechał. Przekazują mi cenne wskazówki, jak zachowywać się w danej sytuacji.

Ustaliłeś jakiś plan związany z noclegami, czy będzie to czysta improwizacja?

- Kwestia nocowania to wyłącznie teoria, bo w praktyce zawsze wygląda to zupełnie inaczej. Jeśli będę w dużym mieście, to wykluczam nocowanie na ulicy, bo w najlepszym przypadku skończyłoby się to kradzieżą sprzętu. W wioskach będę pytał wodza o możliwość rozbicia namiotu. Słyszałem, że wodzowie najczęściej zgadzają się na takie rozwiązanie.

Jakbyś podsumował wyprawę do Azji? Jesteś z niej zadowolony?

- Jestem bardzo zadowolony z pierwszej części podróży po Azji. W Iranie, Turcji i Pakistanie czułem się bardzo szczęśliwy. Mam nadzieję, że właśnie taką energię będę posiadał w Afryce. Niestety zagubienie kart w Nepalu i ogólne wypalenie, które dopadło mnie w Indiach, skutkowały tym, że później nie cieszyłem się tym wszystkim tak jak na początku. To zresztą widać w filmach - nie byłem już sobą. Ja w ogóle chyba lepiej się czuję, kiedy jest totalny brak cywilizacji. Między innymi dlatego wybrałem teraz Afrykę.

Powiedziałeś szczerze, co sądzisz o Indiach i to nie spodobało się wielu osobom. Zaskoczyła się ta duża fala hejtu?

- Wiele osób, które styczność z Indiami miało wyłącznie poprzez książkę czy Internet - krytykowało mnie. Zaś spora część podróżników będących kiedyś w Indiach - stawało w mojej obronie. Oczywiście kiedy to wszystko pisałem i mówiłem, byłem cały w emocjach. Być może użyłem zbyt mocnych słów, które były dla niektórych krzywdzące. Dziś żałuję, że nie ochłonąłem, tylko z rozgrzaną głową wziąłem się za ocenę. To jednak nie oznacza, że jakoś diametralnie zmieniłem zdanie na temat Indii. Na tę chwilę nie chcę tam wracać. Co tu dużo mówić - zawiodłem się na tym kraju i narodzie.

Jesteś w trakcie pisania książki. O czym ona będzie?

- O moich przygodach w Ameryce Południowej. Opiszę tam sytuacje, których nie pokazałem w filmach. Myślę, że na podstawie książki będzie można dużo więcej się o mnie dowiedzieć. Trzeba zdawać sobie sprawę, że trwający kilkanaście minut materiał wideo to zaledwie urywek z tego, co dzieje się ze mną podczas wyprawy. Poza tym często bywa tak, że nie mogę wyciągać kamery i nagrywać. Wszystko to opiszę w swojej książce.

Kiedy książka pojawi się na półkach w księgarniach?

- Nigdy. Będzie dostępna wyłącznie w sprzedaży w Internecie. Premierę planujemy na grudzień.

Wiesz już, co będziesz robił po powrocie z Afryki?

- Jeszcze o tym nie myślę. Gdzieś tam w głowie są zalążki jakichś wyjazdów, może Korea Północna.

Wracając do początku naszej rozmowy - kiedy wreszcie założysz ciepłe kapcie i chociaż rok spędzisz w domu?

- Jeśli znajdzie się osoba, którą pokocham ze wzajemnością, to stanie się to bardzo szybko. Tak naprawdę wszystko zależy właśnie od tego.

Może właśnie w Afryce spotkasz tę jedyną?

- Kiedy jeszcze nie zwiedzałem świata, myślałem o naszych wschodnich sąsiadkach.  Ale jak już zacząłem jeździć, to zapragnąłem mieszkać w Polsce. Mamy cudowne dziewczyny. Są niesamowite mimo swoich wewnętrznych wad (śmiech). Nie powinniśmy na nie narzekać, lecz cieszyć się, że mamy w tym kraju takie fajne kobitki. Na 99,9 proc. będzie to Polka. Ale nigdy nie mów nigdy...

Więc jeśli już założysz rodzinę, to osiądziesz w swoim rodzinnym mieście, czy wybierzesz jakiś inny zakątek Polski?

- Moim marzeniem jest posiadanie ziemi w Beskidzie Śląskim, na której mógłbym otworzyć ośrodek wypoczynkowy. Mam już nawet nazwę - Fazolandia.

Czego ci życzyć na okoliczność wyjazdu do Afryki?

- Powrotu do Polski z jednym kawałku. Nie ma nic przyjemniejszego jak powrót do własnego domu z wielomiesięcznej wyprawy.

Łukasz Piątek

***Zobacz materiały o podobnej tematyce***

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama