Bogusław Linda: Sceny erotyczne są przyjemne tylko na ekranie

Sceny erotyczne są przyjemne tylko na ekranie; mniej przyjemnie się je tworzy - przyznał aktor Bogusław Linda.

Dyżurny twardziel polskiego kina ma na swoim koncie kilka występów w "rozbieranych" filmach. Zarzeka się jednak, że nie ogląda produkcji ze swoim udziałem.

Aktor przyznał, że sceny łóżkowe bywają wyczerpujące i stresujące, nie mają wiele wspólnego z intymnością.

- Kobieta leży, ja leżę uniesiony na łokciach nad nią. Staram się jej nie przygnieść, bo leżę nad nią przez dwie godziny. Ustawiane są światła. Ona poprawia piersi, bo chce, by dobrze wyglądały. Rekwizytorka szczypie ją w sutki, żeby sterczały. Lewa pierś jej opada, więc błaga operatora, żeby przestawił kamerę. A ja na tych łokciach wiszę... - relacjonuje kulisy kręcenia intymnych scen.

Reklama

Bogusław Linda wystąpił m.in. w skandalizującym filmie Andrzeja Żuławskiego "Szamanka". Jak stwierdza, praca przy tym obrazie była "obrzydliwa".

- Nastąpiła pewna chemia między reżyserem a mną. Zaczęło się od szantażów erotycznych a skończyło na tym, że oświadczyłem, że wszystko mam gdzieś i nie będę się rozbierał - powiedział.

Co ciekawe, Bogusław Linda nie ma zwyczaju oglądania filmów z własnym udziałem. Ostatni raz widzi je na premierze, na które chodzi, by sprawdzić reakcje publiczności.

W opinii Lindy aktorstwo jest zawodem bardzo narcystycznym, dużo łatwiejszym dla kobiet, które z natury chcą się podobać.

- Aktorki właśnie dlatego zakochują się w operatorach, bo dla nich najważniejsze jest jak wyglądają. Pierwsze pytanie jakie pada na planie filmowym to właśnie: jak ja wyglądam? - stwierdził popularny aktor.

PAP life
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy