Adrian Meronk: Studiowanie w USA to nie "American Pie"

Adrian Meronk to według statystyk najlepszy polski golfista-amator. Karierę sportową łączy ze studiami w USA. Czy życie na kampusie amerykańskiej uczelni choć trochę przypomina losy bohaterów z filmowej serii "American Pie"?

Na jakiej uczelni studiujesz? Jaki jest twój kierunek studiów?

Adrian Meronk: - Studiuję finanse na uczelni East Tennessee State University w Stanach Zjednoczonych. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, dyplom wyższej uczelni uzyskam w połowie 2016 roku. Obecnie, jestem objęty systemem stypendialnym dla najbardziej utalentowanych młodych golfistów na świecie i reprezentuję drużynę ETSU Buccaneers w rozgrywkach NCAA.

Jak udaje ci się łączyć studia z karierą golfową?

- Wbrew pozorom, nie jest to wcale łatwe. Wielu osobom wydaje się, że sportowcy studiują na innych prawach, a nauczyciele są w stosunku do nich mniej wymagający. Nic bardziej mylnego. Trenerzy przywiązują dużą wagę do naszych wyników w edukacji. Wszystkie egzaminy musimy zaliczać w terminie, a frekwencja na zajęciach jest równie ważna, co obecność na samych treningach.

- Na polu golfowym pojawiam się codziennie. Do tego dochodzą zajęcia na siłowni i trening mentalny. Z reguły, do południa mamy zajęcia na uczelni, a później skupiamy się na przygotowaniach do kolejnych turniejów.

Jak wygląda twój przeciętny dzień?

Reklama

- Najpierw nauka na zajęciach, które trwają przeważnie do godz. 13, później wspólny obiad z drużyną i zajęcia golfowe. Trenujemy sami lub ze szkoleniowcem do późnego popołudnia. Wieczór to czas na regenerację i naukę. Ponadto, dwa razy w tygodniu ćwiczymy z drużyną na siłowni i spotykamy się już o godz. 7 rano, jeszcze przed zajęciami. Zdarza się, że trenuję nawet siedem godzin dziennie.

Co najbardziej cię zaskoczyło, jeśli chodzi o życie na campusie amerykańskiej uczelni?
A.M.: Stany Zjednoczone to zupełnie inny świat. Przez pierwsze dwa miesiące przyzwyczajałem się do nowego miejsca, języka oraz jedzenia. Na uczelni jest wielu studentów z różnych krajów z całego świata, panuje wielokulturowość. Po czterech miesiącach, wszedłem już na właściwe tory, miałem grono zaufanych znajomych i odnalazłem się w zupełnie nowym dla mnie miejscu. Rok później dołączył do mnie mój przyjaciel Mateusz Gradecki, który wybrał podobną drogę do mojej. Gramy w jednej drużynie i wszystko układa się super.

Czy studiowanie na amerykańskiej uczelni choć trochę przypomina życie bohaterów z filmowej serii "American Pie"? Czy masz wiele okazji, by korzystać z życia?

- Wszystko zależy od tego, czy chcemy korzystać z tych uroków. Nie brakuje możliwości, aby dobrze się zabawić. Ja mam jednak inne priorytety i skupiam się przede wszystkim na golfie, wokół którego kręci się całe moje życie. Nie mogę pozwolić sobie na chwile zapomnienia, ponieważ plan zajęć oraz treningów jest bardzo napięty. Dużą uwagę przywiązuję do odnowy biologicznej, odpowiedniej regeneracji. Muszę dbać o dietę, zdrowie oraz formę.

- Wszystkie odstępstwa od reguły mogą przełożyć się na moją dyspozycję, a proszę mi wierzyć, że w drużynie panuje ogromna konkurencja. Gorsze występy w turniejach mogą przełożyć się na utratę zaufania trenera. Sport jest dla mnie najważniejszy. Mimo że jestem fanem serii "American Pie", nie mogę pozwolić sobie na prowadzenie typowego studenckiego życia ze wszystkimi jego pokusami i atrakcjami.


Czy należysz do któregoś ze studenckich bractw? Czy musiałeś przejść przez ceremonię inicjacji?

- Nie należę do żadnego z bractw. Otrzymałem kilka razy zaproszenie do dołączenia, ale niestety nie miałbym czasu, żeby pogodzić to ze szkołą i treningami.


Czy to, że jesteś odnoszącym sukcesy golfistą, pomaga ci w budowaniu mocnej pozycji w grupie rówieśników?

- Najważniejsza jest dla mnie pozycja w zespole. Od dwóch lat jestem liderem naszej drużyny ETSU Buccaneers, mogę liczyć na wsparcie trenera Freda Warrena, a co za tym idzie, czuję odpowiedni komfort i mogę skupić się na szlifowaniu własnych umiejętności. Rozwój jest dla mnie najważniejszy. Na pewno sportowcy, którzy osiągają sukcesy, zwracają na siebie uwagę pozostałych studentów, ale nie jest to najważniejsze. Osobiście, stawiam na relacje w oparciu o zaufanie, przyjaźń i wzajemną szczerość.

Czy poznałeś już uroki stanu Tennessee?

- W trakcie sezonu bardzo dużo podróżujemy po USA. Nie mamy jednak wiele czasu na zwiedzanie, ponieważ większość dni turniejowych spędzamy na polach golfowych. Turystyka golfowa ma swoje prawa, ale mimo wszystko daje możliwość poznawania nowych miejsc. Stan Tennessee jest bardzo urokliwy, lecz nie miałem zbyt wielu okazji, aby lepiej go poznać. Zwiedzałem natomiast bardziej znane miejsca, jak Nowy Jork czy Miami.

Co słychać w twoim golfowym życiu?

- Dzieje się naprawdę wiele. 2015 rok był dla mnie przełomowy. Wystąpiłem w wielu prestiżowych turniejach, gdzie reprezentowałem nie tylko swój klub, ale przede wszystkim nasz kraj. Jako pierwszy Polak zagrałem w Palmer Cup, czyli amatorskim odpowiedniku Pucharu Rydera, w którym golfiści z USA rywalizują z reprezentacją Europy. Ponadto, wygrałem w sumie cztery turnieje NCAA, awansowałem do rundy pucharowej U.S. Amateur, a także zająłem 5. miejsce w turnieju gwiazd ligi akademickiej - Western Refining. Przyszły rok to kolejne wyzwania. Już w lutym wezmę udział w Jones Cup, w którym zagrają najlepsi młodzi golfiści na świecie. Najważniejsza będzie jednak druga połowa roku.

Dlaczego?

- Po mistrzostwach świata w Meksyku, przechodzę na zawodowstwo. Mam nadzieję, że będzie to początek nowej drogi, która zaprowadzi mnie na golfowe szczyty. Jestem bardzo ambitny, ale mam świadomość, że tylko ciężka i konsekwentna praca może przełożyć się na wymierne efekty.
____________

Adrian Meronk - najlepszy polski golfista-amator wg rankingu Polskiego Związku Golfa, członek reprezentacji narodowej, zawodnik klubu Toya Golf & CC Wrocław oraz The Buccaneers Tennessee. Pochodzi z Wrocławia, ma 22 lata.

Andrzej Grabarczuk

PAP life
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy