To państwo jest jednym z najdroższych miejsc do wychowywania dziecka

Według nowych badań Chiny znalazły się w ścisłej czołówce państw na świecie, gdzie wychowanie dziecka do 18. roku życia jest najdroższe. Państwo Środka pod tym względem wyprzedza m.in. USA, czy Japonię. Jak plasuje się Polska na ich tle?

Wychowanie dziecka wiąże się z licznymi wydatkami takimi jak wyżywienie, zakup ubrań, podręczników do nauki (w tym urządzeń typu laptop), dalej są koszty korepetycji, czy wycieczek szkolnych. Wszystkie miesięczne sumy łączą się w całość do 18. roku życia, przez co powstaje całkowity koszt wychowania dziecka. Jak on się kształtuje w różnych krajach? 

Chiny stały się jednym z nadrożnych krajów do wychowywania dzieci

Opublikowany w ostatnią środę (22.02) raport, który został opracowany przez pekiński Instytut Badań nad Populacją YuWa, ujawnił, że Chiny stały się niezwykle drogie w kwestii wychowania dzieci w kategoriach względnych.

Reklama

Instytut wykazał, że średni koszt wychowania dziecka w Chinach do uzyskania pełnoletności, wynosi 538 000 juanów (jest to około 300 tys. zł) - jest to ponad 6,3 razy więcej niż PKB na mieszkańca. Jednakże jeśli weźmiemy koszt wychowania dzieci jedynie dla miast, to wzrośnie on już do 667 000 juanów (około 370 tys. zł).

Dla porównania w USA koszt wychowania dziecka jest o 4,11 razy większy niż PKB na mieszkańca, w Japonii 4,26 razy, z kolei w Polsce to około 3,95 razy (stan na 2022 rok). Natomiast w Niemczech to 3,64 razy, we Francji 2,24 razy, zaś w Australii to jedynie 2,08 razy.

W tym momencie Chiny pod względem kosztów wychowania dziecka plasują się na drugim miejscu na świecie. Wyprzedza je jedynie Korea Południowa (koszt wynosi 7,79 rocznego PKB na osobę), która ma najniższy na świecie współczynnik dzietności.

W raporcie poruszono także kwestię tzw. kosztów alternatywnych, które są ponoszone przede wszystkim przez matki. Jak wykazano, w latach 2010-2018 rodzice w ciągu tygodnia spędzali od 3,67 godziny do 5,88 godziny w pomaganiu dzieciom (w wieku szkolnym) w odrabianiu lekcji. Jednocześnie stwierdzono, że u matek zachodzi tendencja do utraty płatnych godzin pracy i czasu wolnego w wyniku wychowywania dzieci, zaś ojcowie tracą jedynie czas wolny.

"Z powodów takich jak wysokie koszty rodzenia dzieci i trudności kobiet w godzeniu życia rodzinnego i zawodowego, średnia gotowość Chińczyków do płodności ... jest prawie najniższa na świecie" - stwierdzili specjaliści. Jak tłumaczą, "gotowość do płodności" odnosi się do tego, co ludzie widzą jako "idealną liczbę dzieci" - w Chinach wynosi mniej niż dwoje.

W poprzednim roku inne badania wykazały, że populacja Chin skurczyła się drugi rok z rzędu. Spowodowało to wzrost obaw rządu dotyczących starzenia się społeczeństwa i coraz mniejszej liczby pracowników.

The Guardian dodaje, że wiele lokalnych samorządów w Chinach wprowadziło w ostatnim czasie wiele dodatkowych środków mających na celu zwiększenie liczby urodzeń - były to m.in. dotacje pieniężne, czy zniżki na zapłodnienie in vitro. Jednocześnie pojawiają się głosy, że nowy chiński rok (rok smoka), który rozpoczął się 10 lutego, może skutkować wzrostem liczby urodzeń, gdyż rodzice planują mieć "smocze dziecko".

W raporcie YuWa stwierdzono: "Spadający wskaźnik urodzeń będzie miał głęboki wpływ na potencjał wzrostu gospodarczego Chin, innowacyjność, wskaźnik szczęścia ludzi, a nawet odmłodzenie narodu... Podstawowym powodem, dla którego Chiny mają prawie najniższy współczynnik dzietności na świecie, jest to, że jest tu prawie najwyższy koszt płodności na świecie".

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Chiny | koszty życia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama