Nasi użytkownicy o odkurzaczu Philips Performer Pro

Co o odkurzaczu Philips Performer Pro sądzą laureaci naszego konkursu? Poznajcie ich opinie.

Dariusz Kowalski

Mój poprzedni odkurzacz od Philipsa Performera Pro FC9197/91 dzieli, krótko mówiąc, przepaść. A mówiąc długo dzieli to wszystko, o czym poniżej. To tak jakbym z wysłużonego kilkunastoletniego malucha przesiadła się do ekskluzywnego auta - różnica daje do myślenia, i oczywiście sprawia, że powrót do poprzednika wydaje się kompletną abstrakcją. Co zatem zastałem po drugiej stronie przepaści?

Philips PerformerPro już na wstępie ma ten zasadniczy atut, że wygląda. Że nie opadają nam na jego widok bezradnie ręce, buntując się przeciw wchodzeniu z nim we współpracę. Tu ręce się wręcz rwą. Są chętne do podjęcia sprzątania, bo odkurzacz nie odstrasza - on wywołuje entuzjazm, co przecież w kontekście sprzątania jest zjawiskiem raczej dziwnym. A jednak! Duży więc plus za design - nie jest tajemnicą, że przyjemniej korzysta się ze sprzętów wyglądających dobrze, ze sprzętów estetycznych i przemyślanych pod każdym względem. Jednak design to oczywiście dopiero wstęp, bo przecież odkurzacz poza wyglądaniem musi robić coś więcej. I... ten faktycznie robi.

Reklama

Mój poprzedni sprzęt, którego nazwy już nawet nie pamiętam, bo chyba chciałem go jak najszybciej wymazać ze swojej pamięci, przede wszystkim rzęził / wył i wydalał nieprzyjemną woń. Wspomnień z jego użytkowaniem nie mam zbyt dobrych, dlatego tym mocniej doceniam to, w jaki sposób tę samą czynność potrafi wykonać Performer Pro. Imponuje mi przede wszystkim jego cicha praca (głośność zależy od mocy ssania, jaką akurat ustawimy - do jej regulacji służy bardzo wygodne pokrętło na grzbiecie urządzenia). Odkurzanie wreszcie przestało być dla mnie jednoznaczne z hałasem zagłuszającym myśli, za co stawiam przy nim kolejny spory plus.

Do odkurzacza dołączone są trzy różne końcówki, przy czym podstawowa posiada dwie pozycje, które przystosowane są do odkurzania paneli lub wykładzin - bardzo rozsądne wyjście, jeśli ktoś w mieszkaniu posiada oba rodzaje podłóg. Wystarczy jednym ruchem przesunąć mały element i uzyskujemy nasadkę przystosowaną do porządnej powierzchni. Swoją drogą podstawowa nasadka jest naprawdę spora i rewelacyjnie się sprawdza w większych pokojach - odkurzanie idzie sprawniej i wygodniej. Dwie pozostałe są zdecydowanie mniejsze i sprawdzą się w zupełnie innych sytuacjach,  na przykład przy sprzątaniu wąskich przestrzeni między szafkami, czy czyszczeniu foteli albo łóżek.

Ze względu na to, że jestem alergikiem, bardzo doceniam także zastosowany w tym odkurzaczu filtr HEPA (plus dodatkowe uszczelnienie AirSeal). Nie trzeba chyba od razu mieć alergii na roztocza, by móc dostrzec różnicę między urządzeniem które taki filtr posiada, a tym, który go nie ma, ale ja prawdopodobnie odczuwam ją jeszcze intensywniej. Wcześniej miałem wrażenie, że po odkurzaniu powietrze jest aż ciężkie od kurzu. Że połowa tego, co było na podłodze, trafiła do worka, a druga połowa radośnie fruwa po mieszkaniu. Teraz takiego uczucia nie mam. Czyste są zarówno powierzchnie odkurzane, jak i powietrze - to bardzo duży atut.

Wspomnę jeszcze tylko krótko o tym, że odkurzacz swoją wygodę użytkowania zawdzięcza przede wszystkim długiemu uchwytowi i długiemu kablowi. Do tej pory musiałem odkurzanie planować logistycznie, analizując zasięg od danego gniazdka, więc cieszę się, że tutaj jest to już zbędne. Podsumowując więc pozostaje mi powiedzieć, że z tym urządzeniem odkurzam po prostu szybciej, sprawniej, chętniej i bez obaw o zmysł słuchu, czy węchu. Performer Pro odczarował mi zły urok odkurzania, którego szczerze nienawidziłem jeszcze do niedawna. Teraz sytuacja uległa drastycznej zmianie - okazuje się, że odkurzanie wcale nie musi być uciążliwe. A przy okazji, że powietrze nie musi być ciężkie od drobinek kurzu! Polecam bez mrugnięcia okiem.

Małgorzata Plezia

No i nadeszła "godzina próby" dla odkurzacza Philips Performer Pro FC9197/91 - a właściwie dwa tygodnie prób złożonych z serii testów, które miały teoretycznie wykazać wyższość nowego nad starym, gdyż wszystkie testy były wykonywane w porównaniu z moim obecnie posiadanym urządzeniem, którego nazwy z uwagi na reklamę (lub antyreklamę) nie wymienię. Napiszę tylko, że odkurza i jest zielony :)

Oczywiście, aby żaden Pan - czytelnik facet.interia - nie poczuł się urażony tym, że to kobieta została testerem, mój mąż także wyrazi swoją opinię po każdym przeprowadzonym teście (zapewne będzie rzeczowo, krótko i zwięźle czyli ....nudy, nudy, nudy :)

P.S. Mąż prosi, abym dodała jeszcze kilka technicznych szczegółów na temat porównywanych odkurzaczy - nie wiem po co :) - no ale jak prosi... :

Nowy odkurzacz (Philips Performer Pro) - moc 650W, zasięg pracy 11m, waga 5kg, poziom hałasu 75db, w zestawie trzy końcówki : do szczelin, wąska końcówka ze zdejmowaną szczoteczką, szeroka końcówka z możliwością włączenia/wyłączenia szczotek.

Stary odkurzacz (odkurza i jest zielony) - moc 1400W, zasięg pracy 8m, waga 4.9kg, poziom hałasu 80db, w zestawie cztery końcówki : do szczelin, wąska końcówka bez szczoteczki, okrągła końcówka wyposażona w szczotkę po obwodzie , szeroka końcówka bez szczotek - odkurzacz używany 4 lata.

Test nr 1 - TEST MOCY

Nowy odkurzacz posiada trójstopniową regulację mocy ssania :

- Bieg pierwszy dedykowany dla mebli typu kanapa, fotel - delikatne zasysanie, pracuje cichutko "jak myszka".

- Bieg drugi przeznaczony do dywanów - ssanie już silniejsze, pracuje trochę głośniej powiedzmy, że 40% głośniej (to już taka "wielka mysz" :)

- Bieg trzeci do parkietów, płytek - ssanie bardzo mocne (nie odrywa co prawda płytek :), ale trzeba trochę pociągnąć, aby oderwać szczotkę od podłogi). Na tym poziomie chyba wytwarza te 75db, ale nie jest tak strasznie.

Stary odkurzacz bez regulacji mocy - bębenki "pękają" zarówno przy odkurzaniu kanapy jak i paneli podłogowych.

Do testu przygotowałam dwa welurowe dywaniki samochodowe. Na jednym i drugim wysypałam taką samą ilość wilgotnego piasku ( piasek "pożyczony" z osiedlowe piaskownicy - na szczęście nie trafiłam na żadne "kocie bonusy") oraz wtarłam około garści psiej sierści (oczywiście, kiedy potrzeba mój labrador nie chce współpracować i dobrowolnie powycierać się o te dywaniki, więc musiałam go wyczesać, zebrać ze szczotki sierść i ręcznie wetrzeć w welur :(

Odkurzanie polegało na czterech ruchach szczotki (wybrałam szerokie końcówki i mocno przyciskałam je do dywanika, nowy odkurzacz ustawiłam na maksymalną moc do parkietów).

Na zdjęciu nr 1 stan dywaników przed testem. Na zdjęciu nr 2 dywanik odkurzany  Philips Performer Pro, na zdjęciu nr 3 dywanik  odkurzany starym odkurzaczem.


Moja opinia:

Na lewym dywaniku zostało jeszcze trochę piasku, sierść prawie cała usunięta. Na prawym został prawie cały piasek i sierść. Jak dla mnie Philips Performer Pro to REWELACJA! -  odkurzanie tych dywaników to był dla mnie zawsze istny koszmar! - dlatego tym zajmował się mój mąż :) (ja wolałabym już wykonać depilację brazylijską niż odkurzać to "dziadostwo" - a teraz spokojnie mogę się tym zajmować). Można powiedzieć, że ssie aż miło :)! Oczywiście na końcu musiałam je odkurzyć do czysta (mąż by mnie "udusił" jakbym tego nie zrobiła - teraz to dla mnie bułka z masłem :)

Opinia męża:

Philips Performer Pro - bardzo dobry efekt przy zaledwie kilku (czterech) ruchach szczotką. Dzięki końcówce ze szczotką w połączeniu z dużą mocą ssania usunięto większość piasku i sierści.

Stary odkurzacz z końcówką nie posiadającą szczotki, pomimo podobnej mocy ssącej jest znacznie mniej efektywny.

Test nr 2 - TEST ERGONOMII 

(tzw. test klubu fitness, czyli czy po odkurzaniu jestem tak zmachana jak po 30min. w siłowni)

Moja opinia:

Ciężar - jak dla mnie oba odkurzacze są ciężkie, powiedziałabym nawet, że Performer Pro jest cięższy za sprawą metalowych teleskopowych rur i masywnej szerokiej końcówki. Stary odkurzacz ma plastikowe rury i lekką szeroką końcówkę, dzięki temu mam wrażenie, że całość waży mniej.

Jednak Performer Pro jest bardzo zwrotny, kółka powleczone cienką warstwą gumy sprawiają, że wystarczy leciutko pociągnąć odkurzacz za sobą, by ten płynnie za mną jechał (kółka w starym odkurzaczu są plastikowe i raczej ślizgają się po podłodze, więc muszę go "wlec" za sobą). Plusem w Performer Pro  jest lokalizacja rączki do przenoszenia (chwytam ją z góry) , stary odkurzacz posiada uchwyt na przodzie co jest mniej wygodne przy przenoszeniu. Biorąc powyższe "za"  i "przeciw" ogłaszam remis.

Rury teleskopowe i elastyczny wąż - no cóż tutaj znowu remis. Plusem w Performer Pro jest rura teleskopowa, ale za to jest cięższa od starej plastikowej, składanej z dwóch części. Elastyczna rura karbowana jest tak samo "giętka" w jednym i drugim modelu, i robi takie same problemy przy próbie upychania jej do mojej "mini komody" . Teoretycznie, by schować odkurzacz muszę odpiąć elastyczny wąż, "zwinąć" go w miarę możliwości i szybko zamknąć drzwi komody, by rura się nie rozwinęła. Praktycznie wygląda to w ten sposób : odpinam elastyczny wąż, "zwijam go w miarę możliwości i zanim zamknę drzwiczki komody dostaje rurą z reguły w okolice twarzy (a w pracy nikt nie chce uwierzyć, że to odkurzacz mnie tak "urządził" ;) Obecnie na zbyt "elastycznego węża" znalazłam genialny sposób z gumką, którą związuję rurę powstrzymując jej rozwijanie  (oczywiście gumka kupiona w pasmanterii, żeby nie było niedomówień ;). Producenci mogliby dodać jakąś tasiemkę z rzepem, bo ta biała gumka z pasmanterii nie wygląda zbyt estetycznie.

Końcówki dołączone w komplecie - szeroka końcówka Performer Pro wyposażona w szczotkę bardzo dobrze zbiera sierść (stara nie ma szczotki, ale z drugiej strony jest lżejsza i posiada dodatkowe mini kółka, dzięki którym nie drapie po podłodze). Na wąską końcówkę Performer Pro możemy założyć szczotkę, dzięki temu uzyskujemy efekt "dwa w jednym". Stary odkurzacz nie posiada wbudowanego schowka na końcówki i za każdym razem muszę biegać do komody, kiedy jest potrzeba wymiany. Nowy odkurzacz jest wyposażony w uchwyty na końcówki, dzięki czemu w czasie odkurzania zawsze mam je pod ręką. Zaletą  Performer Pro są uchwyty na odstawienie rury w czasie odkurzania (jeden uchwyt jest dostępny kiedy odkurzacz "leży" , drugi uchwyt jest dostępny kiedy odkurzacz postawimy w pionie). Reasumując, więcej plusów wyszło po stronie nasadek  Performer Pro.

Kabel zasilający - dzięki tym 11m mogę odkurzyć całe mieszkanie bez potrzeby przekładania kabla z gniazdka do gniazdka. Stary odkurzacz nie "sięgał" do łazienki - brakowało około 1m przewodu.

Zapewne przy większym mieszkaniu przekładanie kabla jest nieuniknione, w moim przypadku jest idealnie.

Opinia męża:

Ciężar - porównywalny w obu modelach.

Rury teleskopowe i elastyczny wąż - rura teleskopowa Performer Pro jest bardziej praktyczna od starej składanej z dwóch części. Rura elastyczna w jednym i drugim modelu posiada jednakowe cechy.

Końcówki dołączone w komplecie - zaletą Performer Pro jest końcówka z wbudowaną szczotką (można ją włączyć/wyłączyć), która bardzo dobrze zbiera sierść. Przy odkurzaniu przydatny jest uchwyt na końcówki, nakładany na rurę elastyczną. Brak pojemnika na nasadki w starym odkurzaczu jest dość uciążliwy.

Kabel zasilający - zasięg odkurzania Performer Pro jest większy niż w starym odkurzaczu. Dla mnie nie robi to jedna różnicy - mogę przekładać z gniazdka do gniazdka.

Test nr 3 - TEST HAŁASU

(tzw. test drażnienia sąsiada, czyli czy sąsiad przy moim odkurzaniu np.: o 7 rano w sobotę będzie chciał mnie zabić?)

Moja opinia:

Pozytywnym zaskoczeniem w  Performer Pro jest naprawdę cichutka praca na pierwszym biegu (myślę, że sąsiad nie odnotuje mojego odkurzania nawet o 7 rano w sobotę :) Na trzecim biegu już jest głośniej, ale nie jest to dźwięk bardzo drażniący. Porównanie ze starym odkurzaczem mogę sobie darować - odkurzanie nim to koszmar dla uszu nie tylko moich, ale i mieszkańców okolicznych bloków! :) Stary wyje jak odrzutowiec, ale może to wina wysłużonych lat.

Opinia męża:

Stary odkurzacz w chwili kupna był trochę bardziej cichy niż teraz, jednak Performer Pro jeśli chodzi o wytwarzany poziom hałasu i tak wysuwa się na prowadzenie. Pozostałe plusy Performer Pro to łagodny rozruch silnika, różny poziom dźwięku na poszczególnych trybach pracy. Minus to brak dodatkowych mini kółek na szerokiej końcówce, która przy schowanych szczotkach "szoruje" po podłodze.

Test nr 4 - TEST EKONOMICZNOŚCI

(tzw. test nowych butów, czyli po jakim czasie używania odkurzacza zaoszczędzę tyle, żeby kupić sobie nowe buty:)

Warunki podczas testu : wszystkie urządzenia wyłączone z gniazdek - nawet lodówka. Mam zamiar standardowo odkurzyć mieszkanie, tak jak robię to zawsze bez dodatkowych utrudnień (mieszkanie 38m2, jeden średni dywan, reszta podłogi to panele i płytki, w domu pies labrador). Pierwszego dnia odkurzam  Performer Pro , po trzech dniach powtarzam czynność odkurzania moim starym odkurzaczem.

Wyniki dla Performer Pro:

Czas odkurzania mieszkania 12 minut. Stan licznika przed odkurzaniem 20157,4 kWh po odkurzaniu 20157,5 kWh. Zużycie na 1 odkurzanie 0,1 kWh.

Wyniki dla starego odkurzacza:

Czas odkurzania mieszkania 18 minut (więcej czasu zajęło mi odkurzanie dywanu z sierści - a i tak musiałam go doczyścić "ręcznie" szczotką).

Stan licznika przed odkurzaniem 20162,3 kWh  po odkurzaniu 20162,6 kWh . Zużycie na 1 odkurzanie 0,3kWh.

Zgodnie z fakturą za energię 1kWh kosztuje 0,61zł z VAT (nie wliczam opłaty przesyłowej stałej, opłaty abonamentowej i opłaty przejściowej).

Używając Performer Pro zaoszczędzam 0,2kWh na jednym odkurzaniu, czyli około 0,12zł.

Odkurzam średnio 3 razy w tygodniu, czyli około 12 razy w miesiącu, co daje jakieś 144 odkurzań w ciągu roku. Zgodnie z powyższym, w ciągu roku zaoszczędzę około 144 x 0,12zł = 17,28zł.

Moje "upatrzone" buty kosztują 200zł, więc będę mogła je kupić za ponad.......... 11lat !!!! - ooo nieeee!!!

Moja opinia:

Jestem trochę zawiedziona, że na nowe buty musiałabym czekać ponad 11 lat. Ewentualnie po pół roku, mogłabym "wyszarpać" jakąś elegancką parę obuwia w sklepie "Wszystko za 5zł" :)

No ale jeśli mogę zatrzymać ten odkurzacz to zaoszczędziłam właśnie około 650zł, więc to już są 3 pary :)!!! JESTEM BARDZO ZADOWOLONA :)

Opinia męża:

Oszczędność 17,28zł w ciągu roku nie wpływa znacząco na nasz budżet domowy - rachunki będą mniejsze, ale minimalnie. Większe oszczędności byłyby w mieszkaniu o większym metrażu lub gdyby w mieszkaniu znajdowało się więcej np.: dywanów - one są przy odkurzaniu najbardziej czasochłonne. Ogólnie jednak odkurzacz rzeczywiście zużył mniej prądu niż stary.

Reasumując powyższe, odkurzacz Philips Performer Pro przeszedł testy na ludziach z wynikiem bardzo dobrym!

Wnioski:

Dla nas największym zaskoczeniem i jednocześnie największą zaletą tego urządzenia jest bardzo duża siła zasysania w stosunku do malutkiej mocy silnika (koniec z przekleństwami podczas ręcznego wyczesywania dywanu z sierści). Oczywiście takie drobne udogodnienia jak uchwyty na końcówki, długi kabel zasilający, regulacja mocy ssania itp. okazały się bardzo przydatne podczas odkurzania. Nie wiem jak sprawdził się filtr HEPA, gdyż z mężem nie jesteśmy alergikami, mogę jedynie powiedzieć, że podczas odkurzania z urządzenia nie wydzielał się żaden nieprzyjemny zapach (podobno w niektórych nowych odkurzaczach tak się dzieję).

Dziękuję Interii za możliwość przetestowania tego odkurzacza .......... no i za nowe buty :)

Pozdrawiam,

Małgorzata Plezia z mężem

Magda Bączkowska

Muszę przyznać uczciwie, że nie oczekiwałam "cudów" po tym odkurzaczu. Z racji tego, że synek ma alergię na kurz, przetestowałam (czytaj:kupiłam;)) kilka odkurzaczy, jednak żaden nie spełniał moich oczekiwań. Ciekawa jestem jak poradzi sobie Philips FC9197/91.

Pierwsze przyjemne zaskoczenie - włączam odkurzacz oczekując hałasu i... cichy, przyjazny dla ucha szum, zwiększam obroty, i nadal żadnego buczenia! Super!

Drugi plus - długi kabel, nareszcie nie będę muszę zmieniać gniazdka w trakcie odkurzania.

A teraz najważniejsze! Jak radzi sobie z kurzem i pyłem? Dosłownie WYMIATA! Podłoga czyściutka, bez jednego pyłku! Jestem naprawdę mile zaskoczona! I co dla mnie bardzo ważne: po odkurzaniu nie unoszą się w powietrzu żadne drobinki kurzu. Synek może od razu bawić się w pokoju świeżo odkurzonym, nareszcie nie ma kaszlu i załzawionych oczu, i nie słyszę ani jednego "a psik!" To mi się podoba!

Podsumowując, znalazłam swój IDEAŁ odkurzacza. Bardzo łatwo się go prowadzi, duża siła ssąca sprawia, że nie trzeba odkurzać po kilka razy tych samych miejsc, bardzo skuteczny w usuwaniu kurzu. Polecam wszystkim, a szczególnie rodzicom małych alergików!

Łukasz Baranowski

Wypadałoby zacząć od wyglądu odkurzacza. Urządzenie sprawia bardzo dobre pierwsze wrażenie. Jest elegancki, smukły, zgrabny. Wszystkie akcesoria dobrze ze sobą współgrają, łatwo się montują. Wydaje się, że osoba projektująca urządzenie miała na niego dobry pomysł. Brak tu zbędnych ozdobników.

Nie miałem żadnego problemu ze złożeniem odkurzacza i jego włączeniem. Wszystko jest bardzo intuicyjne. Jako zaletę na pewno można wskazać bardzo długi przewód, który pozwala uniknąć przełączania go do innych kontaktów w trakcie odkurzania dużych powierzchni. Podoba mi się także obrotowe złącze i teleskopowa rura, umożliwiająca dostosowanie jej wysokości do aktualnych potrzeb sprzątającego.

Co do samej pracy odkurzacza, urządzenie jest zaskakująco ciche. To cudo ma kilka trybów ssania, jednakże nawet na największej mocy, jego praca nie była zbyt hałaśliwa. Miałem możliwość sprawdzenia jak sprzęt poradzi sobie w warunkach ekstremalnych - pomagał mi w czasie remontu kuchni. Nie było żadnego problemu z wciąganiem pyłu podczas wiercenia dziur w ścianach, z odkurzaniem wąskich przestrzeni. Generalnie nie było tak jak w przypadku jego poprzednika, który już wylądował w moim garażu i będzie służył do odkurzania samochodu za to, że jednym wlotem wciągał nieczystości, a drugim je wydmuchiwał, nie zatrzymując nic dla siebie

Philips FC9197/91 nie zawodzi, sprawdza się na piątkę. Na specjalną uwagę zasługuje jeszcze główna końcówka czyszcząca. Jest innowacyjna, posiada dodatkowe szczotki po obu bokach, co pozwala na dokładne wyczyszczenie zakamarków. Nie bez znaczenia jest również małe zużycie prądu przez urządzenie. Jeśli  ktoś ma duży dom i lubi mieć zawsze czysto, ta okoliczność może mieć niemałe znaczenie. Trzeba też podkreślić, że dobrym pomysłem było zamontowanie w odkurzaczu ogumionych kółek. Jeśli ktoś ma w domu drewniany parkiet na wysoki połysk, nie musi się obawiać o ślady i zarysowania.

Przyznaję odkurzaczowi zasłużoną, najwyższą ocenę. Na tę chwilę nie znajduję żadnych jego wad i śmiało mogę polecać go znajomym.

Paweł Gawłowski

Ocena zawartości kartonu: Kiedy wyjąłem z pudełka odkurzacz byłem bardzo zaskoczony. W niewielkim pudełku zmieścił się odkurzacz i jego akcesoria, który już z dala od kartonu wydawać by się mogło powinien być zapakowany w dużej wielkości paczkę. W środku wszystko poukładane "z głową" dawało już od pierwszej chwili do myślenia, że ktoś kto w Philipsie panuje nad pierwszym wrażeniem wie co robi - profesjonalny team!

Pierwsze wrażenie: Po wyjęciu odkurzacza moje pierwsze wrażenie powędrowało w stronę zawodowstwa. Pomyślałem, że jeśli miałby istnieć idealny odkurzacz dla faceta wyglądałby dokładnie tak. Solidne elementy, profesjonalny design bez żadnych udziwnień, kwiatków, w prawdziwie męskim kolorze czerni. W środku minimalna ilość dokumentów i instrukcji czyli tak jak lubię. Zawsze droczę się z kobietami że one są od teoretyzowania, my faceci od działania. Philips myśli podobnie co też przełożyło się na instrukcje obrazkowe gdzie wystarczy tylko rzut okiem by mieć kompletną wiedzę na temat urządzenia i jego działania.

Zanim przejdziemy do działania: Samo złożenie odkurzacza trwa kilka sekund. Na początku skupię się na kablu zasilającym, który gwarantuje w moim 60 metrowym mieszkaniu nieprzerwaną pracę. Koniec z wyskakującą z kontaktu wtyczką i wieczną irytacją że oto trzeba znów podejść włączyć lub chodzić i szukać wolnego gniazdka - to zdecydowana zaleta.

Kolejnym plusem jest teleskopowa rura. Bardzo ważny element kiedy jesteś facetem i mierzysz prawie dwa metry. Odkurzanie bez niej jest wtedy koszmarem i prędzej niż porządku nabawisz się bólu pleców. Tutaj pełen komfort, sam dopasowujesz odpowiednią wysokość do swoich potrzeb.

Spośród różnych elementów dołączonych do zestawu moją uwagę przykuł dziwny element i jeszcze śmieszniejszym kształcie. Na pierwszy rzut oka nie wiedziałem co z nim zrobić ale dzięki pomocy instrukcji (oczywiście obrazkowej) odkryłem jego cudowne zalety. Jest to coś na kształt uchwytu mocowanego do odkurzacza, który ma za zadanie wozić pozostałe elementy wymienne czyli końcówki "do zadań specjalnych" Świetne rozwiązanie, które jak myślę spodoba się także kobietom a nam mężczyznom ograniczy ilość kłamstw jakie padają w odpowiedzi na pytanie "Odkurzałeś za kanapą??" Teraz można i za kanapą i na kanapie a nawet pod. Wystarczy tylko sekunda na zmianę końcówki, którą mamy pod ręką.

Końcówka TriActiveMax to szczotka wielozadaniowa. Jednym guzikiem wysuwasz dodatkowe szczotki,  kiedy odkurzasz powierzchnie gładkie kiedy indziej chowasz je by przyssać szczotkę całą siłą by odkurzać dywany i wykładziny. Bez wysiłku więc można zabrać się do pracy. Szczotkę charakteryzuje też duża skrętność. To także zaleta, kiedy okurzasz powierzchnie trudniejsze np. pod stołem.

5 litrowy worek - odkurzacz bezrowkowy czy workowy można by się zastanawiać długo. Ja jednak zdecydowanie wolę nie bawić się w mycie tylko jednym  ruchem ręki wyrzucić pełen worek i założyć drugi. Wydaje mi się to też bardziej higieniczne bo ogranicza nasz kontakt z zarazkami do minimum. 5 litrów pojemności to na tyle dużo by nazwać worek ekologicznym i nie wymieniać go zbyt często.

HEPA 13 to coś dobrego dla alergików, dzięki niemu mamy pewność że wszędzie jest naprawdę czysto a klasa energetyczna A zadowoli wszystkich fanów eko!

Działanie: Prosto, jeszcze prościej zdawałoby się powiedzieć. Obsługa jest banalna. Zaledwie klika guzików, pokrętło. Zdecydowanie ułatwia to odkurzanie, nie ma niepotrzebnych zaawansowanych funkcji bo i poco. Odkurzacz ma spełniać jedną zasadniczą rolę - ma być czysto i z Philips FC9197/91 możemy być pewni że będzie. Odkurzacz dotrze po prostu wszędzie. W najmniejsze zakamarki dotrą wymienne końcówki, a szczotka TriActivMax pozwoli nam na komfort odkurzania nawet ścian.

Dla mnie rewolucją jest końcówka do czyszczenia mebli i np. klawiatury. Delikatne szczoteczki czyszczą precyzyjnie i jedzenie orzeszków w łóżku podczas meczu odbywa się bezkonfliktowo. Wystarczy chwila by pozbyć się bałaganu i cieszyć czystością! Duże wrażenie zrobił też na mnie porządnie wyglądający filtr. W starym odkurzaczu miałem kawałek czegoś co przypominało wykładzinę. Tu wygląda to naprawdę porządnie. Jedyną wadą jest to że trzeba go wymieniać co jakiś czas. I tu przydałby się przypominasz, choćby świetlny, że filtr trzeba wymienić. A jak odkurzacz radził sobie w moim domu pozwolę zaprezentować sobie na zdjęciach.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy