Port w Czarnobylu. Radioaktywna strefa zamknięta

Porzucony w Czarnobylu statek rzeczny /Thomas Windisch/Exclusivepix Media /East News
Reklama

W dorzeczu Prypeci na przełomie XIX i XX wieku port w Czarnobylu był jednym z ważniejszych. Dziś zawalony jest wrakami statków i niewiele osób może do niego wejść.

Na początku XX wieku w Czarnobylu rozbudowano niewielki port rzeczny oraz postawiono warsztaty portowe specjalizujące się w naprawach berlinek i parowców pływających na tzw. Morzu Pińskim. W kolejnych latach warsztaty zostały rozbudowane do rozmiarów niewielkiej stoczni, z własnymi basenami portowymi.

W 1919 roku port stał się bazą radzieckiego Prypeckiego Oddziału Statków Rzecznych, pod dowództwem Leonida Ossowskiego, a potem Oddziału Prypeckiego Dnieprzańskiej Flotylli Wojennej. W kwietniu 1920 roku port był świadkiem największej bitwy Marynarki Wojennej RP podczas wojny z bolszewikami.

Reklama

Walki pod Lelowem i Czarnobylem trwały bez przerwy około 12 godzin, od wieczora 26 kwietnia do poranka 27 kwietnia. Były to najbardziej zacięte starcia na wodach Prypeci, jakie dotychczas stoczono. Równocześnie pierwszą bitwą, w której walczyły przeciwko sobie okręty uzbrojone obu flotyll.

Marynarze Flotylli Pińskiej wyparli flotyllę sowiecką na Dniepr, mimo posiadania dużo mniejszych sił i ograniczonych możliwości. W dodatku nie dość, że zatopiono jeden statek, a trzy kolejne uszkodzono, to w czarnobylskim porcie zdobyto 6 statków, 6 pogłębiarek, 8 łodzi motorowych i warsztaty polowe. W Czarnobylu powstała polska baza remontowa.

WIĘCEJ O BITWIE POD CZARNOBYLEM

W ZSRR

Po wojnie stocznia znalazła się na terytorium ZSRR. Już w 1921 roku warsztaty remontowe zatrudniały ponad 200 pracowników. W okresie międzywojennym był to największy zakład przemysłowy w regionie. Na początku 1932 roku warsztaty przekształcono w stocznie remontową jako zaplecze remontowe dla parowców Dnieprzańskiego Przedsiębiorstwa Żeglugowego i w tej postaci, po zawirowaniach kolejnej wojny, stocznia doczekała się katastrofy w czarnobylskiej elektrowni.

Po katastrofie, podobnie jak inne zakłady, stocznia została zlikwidowana. Po akcji ratunkowej i ewakuacyjnej, część jednostek biorących w niej udział, jako silnie napromieniowane, została zatopiona w porcie i pozostaje tam do dziś.

Jeszcze kilka lat temu nikt nie mógł wejść na teren dawnego portu. Obecnie można się do niego dostać za specjalnym zezwoleniem.

***Zobacz materiały o podobnej tematyce***

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy