Babi Jar. "Pamiętam tylko ciepłą krew mojej mamy"

Babi Jar to niewielkie bagienne uroczysko w północno-wschodniej części Kijowa. Zapisało się w historii jako miejsce jednej z najbrutalniejszych zbrodni popełnionych podczas II wojny światowej.

7 lipca 1941 roku rozpoczęła się - zwana w rosyjskiej historiografii Kijowską Strategiczną Operacją Obronną - operacja obronna przedmościa kijowskiego. Po bardzo wyraźnych postępach, z początku operacji "Barbarossa" Grupa Armii "Środek", została zatrzymana w środkowym sektorze frontu. Przed Kijowem powstało duże "wybrzuszenie" frontu, w którym znajdowało się pięć radzieckich armii (5., 37., 26., 21. i 38.) składające się z 43 dywizji.

Oberkommando des Heeres postanowiło zlikwidować radzieckie zgrupowanie Frontu Południowo-Zachodniego. 12 września 1. Grupa Pancerna generała Ewalda von Kleista sforsowała pod Czerkasami i Kremeńczukiem Dniepr, okrążając Kijów. Dzień później połączyła się z 2. Grupą Pancerną gen. Heinza Guderiana, zamykając okrążenie Kijowa. Miasto padło 19 września. Oddziały radzieckie uwięzione w kotle poddały się 26 września. Armia Czerwona straciła 616 304 zabitych, wziętych do niewoli i zaginionych.

Reklama

Wybuchy

Zanim jednak czerwonogwardziści wycofali się z Kijowa, na rozkaz Nikity Chruszczowa zdemontowano lub zniszczono ponad 200 fabryk, a także zaminowano wiele budynków w mieście. Gdy tylko Niemcy weszli do miasta, zaczęły wybuchać miny pułapki.

Wybuchy trwały kilka dni. Pożary nimi wywołane - ponad tydzień. Pożary ogarnęły 20 tysięcy metrów kwadratowych miasta. Około 50 tysięcy ludzi straciło dach nad głową, a całe śródmieście zamieniło się w kupę gruzu. Radziecka propaganda oskarżyła Niemców o celowe niszczenie miasta.

Kiedy zaczęli masowo w wybuchach ginąć niemieccy żołnierze, nowa administracja zaczęła szukać winnych. Zwłaszcza po 24 września, kiedy na Chreszczatyku wybuchł budynek zajmowany przez przedstawicieli Ministerstwa Rzeszy ds. Okupowanych Ziem Wschodnich. Wkrótce winnych znaleziono.

Babi Jar

Niedaleko Babiego Jaru mieścił się Szpital Psychiatryczny im. Iwana Pawłowa. To z niego pochodziły pierwsze ofiary rozstrzelane na bagiennym uroczysku. 27 września rozstrzelano tam 752 pacjentów, których zakopano w jednym z nieoznaczonych dołów.

Dwa dni później rozpoczęła się jedna z największych masakr na ludności cywilnej. Niemcy, wykorzystując sytuację w mieście, oskarżyli Żydów o wywoływanie pożarów i podkładanie materiałów wybuchowych.

W dniach 27 - 28 września 1941 roku władze okupacyjne zarządziły, aby cała ludność pochodzenia żydowskiego przybyła 29 września o godzinie 8 rano do wyznaczonego punktu zbornego, przynosząc ze sobą dokumenty i kosztowności. Jak powiedziano kijowskim rabinom: "Po dezynfekcji wszystkich Żydów i ich dzieci, jako elita narodu, zostaną przeniesieni do bezpiecznego miejsca (...)". Na mieście pojawiły się plakaty informujące o przygotowywanym spisie Żydów i przygotowaniach do przesiedlenia. Większość osób, które stawiły się w punktach zbornych, były to kobiety, dzieci i starcy. Mężczyźni bowiem już w czerwcu i lipcu zostali powołani do wojska.

Zbrodnia

W instytucie Jad Waszem znajdują się zeznania niemieckiego żołnierza, nazwiskiem Fritz Höfer, który opisał zbrodnię:

"Pewnego dnia dostałem rozkaz, aby pojechać swoją ciężarówką za miasto. Ze mną, jako przewodnik był Ukrainiec. Było około godziny 10. Po drodze mijaliśmy Żydów idących kolumną w tę samą stronę z bagażami w ręku. Tam były całe rodziny. Im dalej odjeżdżaliśmy od miasta, tym większe mijaliśmy kolumny. Na wielkiej, odkrytej polanie leżały sterty ubrań - to po nie przyjechałem.

Stanąłem z boku a znajdujący się na polanie Ukraińcy zaczęli ładować ciężarówkę. Z tego miejsca widziałem przybyłych Żydów: mężczyzn, kobiety i dzieci. Byli także Ukraińcy (a także Polacy, Rosjanie, Białorusini - przyp. SZ). Wszystkich wysyłano do miejsca, gdzie mieli po kolei składać swoje rzeczy, płaszcze, obuwie, odzież wierzchnią, a nawet bieliznę. W innym miejscu Żydzi oddawali swoje kosztowności.

Wszystko to działo się bardzo szybko: Jeśli ktoś się zatrzymał Ukraińcy poganiali go kopnięciami i ciosami pięści. Myślę, że nie minęła nawet minuta od chwili, gdy człowiek ściągnął płaszcz, nim stał zupełnie nagi. Nie było różnicy czy był to mężczyzna, kobieta, czy dziecko. Przychodzący Żydzi mieli wiele okazji, aby zawrócić na widok nagich osób. Do dziś jestem zaskoczony, że tak się nie stało.

Rozebranych Żydów wysłano do wąwozu o długości 150 metrów, szerokości 30 metrów i głębokości około 15 metrów. Do wąwozu prowadziły 2 lub 3 wąskie przejścia, przez które wchodzili Żydzi. Kiedy podchodzili do krawędzi policjanci (Schutzpolizei, podległej bezpośrednio Heinrichowi Himmlerowi - przyp. SZ) chwytali ich i kładli na ciałach rozstrzelanych już wcześniej Żydów. Działo się to bardzo szybko. Zwłoki leżały w równych rzędach. Tak szybko, że kiedy tylko Żyd się położył, podchodził policjant z pistoletem i strzelał leżącemu w tył głowy. Żydzi schodzący do wąwozu byli tak przerażeni, że stawali się bezwolni. Zdarzało się nawet, że sami układali się w szeregu i czekali na strzał.

Obserwowałem to niedługo. Bałem się podejść do dołu. Kiedy podszedłem, zobaczyłem coś na co nie mogłem patrzeć zbyt długo. W dole zobaczyłem trupy leżące w trzech rzędach. Każdy po 60 metrów długości. Ile było warstw leżących jedna na drugiej nie mogłem widzieć. Widziałem drżące w konwulsjach, przesiąknięte krwią ciała. Nie mieściło mi się to w głowie. Odszedłem. (...)

Kiedy ofiary schodziły do wąwozu, w ostatniej chwili zobaczyłem straszliwą scenę. Usłyszałem krzyk przerażenia. Jednak ‘układający’ natychmiast złapali krzyczących, położyli pomiędzy trupami. Chwilę później Żydzi zostali zastrzeleni.(...)"

Egzekucje trwały aż do 3 października. Wedle niemieckich raportów zabito wówczas 33 771 Żydów i osób innych narodowości, nie wliczając w tę liczbę dzieci do lat trzech. Na tym egzekucje się nie skończyły do kolejnych mordów doszło 8 i 11 października. 10 stycznie 1942 roku w Babim Jarze rozstrzelano około 100 marynarzy Dnieprzańskiej Flotylli Wojennej. Później pięć cygańskich taborów. Następnie na miejscu kaźni utworzono obóz koncentracyjny.

W 1943 roku wobec zbliżania się Armii Czerwonej do Kijowa Niemcy rozkazali więźniom wykopać zwłoki pomordowanych i palić je na metalowych rusztach. Szacuje się, że w latach 1941 - 43 w Babim Jarze zginęło 70 - 120 tysięcy osób.

Pamięć

Od 1990 roku organizacje żydowskie odznaczają medalem "Sprawiedliwego z Babiego Jaru" osoby, które ratowały Żydów mieszkających w Kijowie. Medal ten dotychczas otrzymało ponad 400 osób.

29 września 2016 roku podczas dwudniowych uroczystości w Kijowie Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko zwrócił uwagę na konieczność utworzenia Centrum Pamięci poświęconego ofiarom Holokaustu na Ukrainie - miejsca, w którym zostaną również upamiętnione wszystkie osoby zgładzone w Babim Jarze.

- Utworzenie Centrum Pamięci o Holokauście w Babim Jarze ma ogromne znaczenie dla całej ludzkości. To centrum musi być częścią podejmowanego dziś, wspólnego wysiłku, dzięki któremu najcenniejsze wartości będą mogły zatriumfować w trakcie poszukiwań prawdy historycznej - podkreślił prezydent Poroszenko.

- Składamy hołd ofiarom Holokaustu, wszystkim Żydom zamordowanym w miastach i wsiach byłego Związku Radzieckiego podczas II wojny światowej. Pamiętając o obywatelach Ukrainy i innych krajów, którzy stracili życie na tej ziemi musimy zachować również pamięć o tych, których rozstrzelano, wrzucono do rowów, zakopano i spalono w Babim Jarze - powiedział Natan Szarański, przewodniczący rady wykonawczej ośrodka Jewish Agency for Israel (JAFI).

Honorowymi gośćmi uroczystości byli ocaleni z masakry. Jeden z nich powiedział w rozmowie:

- Niewiele pamiętam. Miałem tylko 3 lata. Jedyne, co pamiętam to ciepłą krew mojej mamy... - w jego oczach pojawiły się łzy. Zapytałem go jak się nazywa:

- To nie jest ważne. Nie jestem bohaterem, tylko dlatego, że przeżyłem. Bohaterowie leżą tam. Ich pamięć powinniśmy czcić.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: historia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama