Atak żywych trupów

W 1915 roku Niemcy zaatakowali gazami bojowymi rosyjską twierdzę Osowiec. Kiedy sądzili, że wszyscy obrońcy nie żyją, okropnie poparzeni Rosjanie przeprowadzili kontratak, który przeszedł do historii jako "atak trupów".

Wojna krymska, pomiędzy Imperium Rosyjskim a Imperium Osmańskim wspartym przez wojska Wielkiej Brytanii, Francji i Sardynii, udowodniła słabość armii carskiej. Rosjanie nie byli w stanie stawić czoła sprawnie dowodzonym i dobrze wyposażonym armiom sprzymierzonym.

Po tej wielkiej klęsce generał Mikołaj M. Obruczew poczynił ocenę działań wojennych w pracy "Uwagi o obronie Rosji", w której zawarł nie tylko podsumowanie błędów popełnionych w kampanii na Krymie, ale także opracował plan obrony Imperium na linii Niemen-Biebrza-Narew-Bug-Wisła. Zgodnie z ówczesną myślą wojenną zaplanowano budowę systemu umocnień, który zabezpieczyłby granicę między Imperium Rosyjskim a Prusami.

Reklama

29 maja 1873 roku roku car Aleksander II wydał rozkaz rozpoczęcia budowy twierdzy w pobliżu wsi Osowiec, która miałaby równocześnie bronić linii kolejowej łączącej Białystok z Królewcem. Projekt przygotował inż. woj. płk. L. Hildebrandt, który zaproponował twierdzę pierścieniową o średnicy około 7 km, składającą się z 9 fortów. Koszt budowy oszacowano na ok. 10 milionów rubli w złocie.

Wysokie koszty budowy szybko spowolniły prace nad twierdzą. Zwłaszcza że w tym czasie prowadzono kolejną wojnę z Turcją. Dopiero po jej zakończeniu, w lipcu 1879 roku, car Aleksander II wydał rozkaz, aby jak najszybciej wznowić prace nad rozbudową umocnień na zachodniej granicy.

Budowę zakończono w roku 1887, jednak później była kilka razy modernizowana - w 1891 roku wybudowano jeszcze jeden obiekt ok. 4 km od fortu numer 3. Natomiast po wojnie rosyjsko-japońskiej rozbudowano umocnienia polowe.

Wielka Wojna

W chwili wybuchu I wojny światowej garnizonem kierował generał-porucznik Karol August Szulman. Zastąpił go na tym stanowisku w styczniu 1915 roku generała Mikołaj Brzozowski, który dowodził twierdzą aż do jej opuszczenia w sierpniu 1915 roku.

Garnizon składał się z jednego pułku piechoty, dwóch batalionów artylerii, kompanii saperów i jednostek wsparcia. Oddziały forteczne uzbrojono w prawie 200 dział kalibrów od 57 do 203 mm. Piechota posiadała karabiny Mosina wz. 1891, duńskie karabiny maszynowe Madsen wz. 1903, ciężkie karabiny maszynowe Maxim wz. 1902 i 1910, jak również działka systemu Gatlinga. Kiedy pod koniec września 1914 roku pod jej forty podeszły bataliony pruskiej Landwehry, twierdza była bardzo dobrze przygotowana do obrony.

Pierwszy szturm

20 września 1914 roku pod twierdzę przybyły pierwsze oddziały niemieckiej 8. armii, w sumie 40 batalionów piechoty, które próbowały zdobyć ją z marszu. Nie udało im się to, więc dzień później przybyły posiłki, które pozwoliły na zacieśnienie linii i rozpoczęcie systematycznego ostrzału twierdzy.


Jednocześnie niemieckie dowództwo w Królewcu przekazało oblegającym oddziałom Landwehry ok. 60 ciężkich dział kalibru do 203 mm. Ostrzał zaczął się 26 września. Dwa dni później piechota rozpoczęła szturm, który został krwawo stłumiony przez dobrze zamaskowaną rosyjską artylerię. Następnego dnia Rosjanie przeprowadzili kontratak ze skrzydła, który zmusił Niemców do zaprzestania ognia i wycofania artylerii.

Pierwszy niemiecki atak pokazał, że zewnętrzna linia obrony, przeprowadzona przez obszar bagienny ok. 2 km od schronów dla karabinów maszynowych, jest zbyt blisko twierdzy. Pozwalało to Niemcom na prowadzenie ognia na wprost z dział piechoty w kierunku bunkrów. Dowództwo postanowiło przesunąć linię obrony na 8-10 km od twierdzy. Niestety, do wznowienia działań wojennych w tym rejonie udało się jedynie przygotować nieliczne i płytkie umocnienia polowe.

Drugi szturm

3 lutego 1915 roku wojska niemieckie podjęły drugą próbę szturmu na twierdzę. Rozpoczęła ją długa wymiana artyleryjska i krwawe starcia na pierwszej linii rosyjskich okopów. Niektórzy obrońcy spędzili w płytkich norach pod ogniem ciężkich moździerzy 5 dni. Pod naporem przeważających sił, w nocy 9 lutego Rosjanie wycofali się na drugą linię umocnień polowych, która była lepiej przygotowana do obrony.

W ciągu kolejnych dwóch dni, mimo zaciętej obrony, Niemcom udało się zdobyć nieco terenu. Pozwoliło im to na podciągnięcie ciężkich moździerzy oblężniczych kalibru 420 mm (42 cm L/12 Kurze Marine Kanone M.14). W ciągu tygodnia na teren twierdzy spadło 200-250 tysięcy ciężkich granatów moździerzowych. Ponadto twierdza była ostrzeliwana z dział artylerii ciężkiej i bombardowana z powietrza.

Po niespełna dwóch tygodniach ostrzału Niemcy wezwali obrońców do poddania się w ciągu 48 godzin. Propozycja została odrzucona mimo wielu poważnych uszkodzeń fortów i pożarów, jakie wybuchły na terenie twierdzy. Rosjanie twardo się trzymali w Osowie. Niemożność przełamania rosyjskiej obrony zmusiła Niemców do przejścia do działań pozycyjnych.


Trzeci szturm

Na początku lipca 1915 roku wojska niemieckie pod dowództwem feldmarszałka von Hindenburga rozpoczęły wielką ofensywę. W jej ramach mieli zdobyć twierdzę Osowiec. Do tej operacji wydzielono 14 batalionów piechoty, batalion saperów, 24 do 20 ciężkich dział oblężniczych, 30 baterii artylerii pułku gazowego.

Na drugiej linii obrony czekały na Niemców oddziały 226. Ziemlańskiego pułku piechoty. Przeciwko nim 6 sierpnia 1915 roku o godzinie 4 rano niemieckie oddziały chemiczne wypuściły mieszankę gazów bojowych - chloru z bromem. Chmura gazu, po pokonaniu około 10 km, osiągnęła szerokość 8 km i wysokość 10-15 m. Obrońcy nie mieli praktycznie żadnych szans na przeżycie, ponieważ służby kwatermistrzowskie nie wyposażyły załogi w maski przeciwgazowe.

Atak żywych trupów

Wydawało się, że po takim ataku nikt z obrońców nie przeżył. Kiedy wiatr zaczął rozwiewać opary gazu, do szturmu ruszył 18. pułk 70. Brygady, która wchodziła w skład 11. Dywizji Landwehry.

Kiedy Niemcy byli w połowie drogi, do budynków fortecznych przeciwko nim wybiegli Rosjanie z bagnetami. Były to pozostałości 8. i 13. kompanii 226. Ziemlańskiego pułku piechoty - w sumie około 60 żołnierzy. Jak napisał Artiom Denisow: "Kiedy Niemcy zbliżali się do rosyjskich okopów, napotkali kontratak prowadzony na bagnety z okrzykiem na ustach. Choć było to raczej ochrypłe huuurrra ocalałych obrońców - pozostałości po 8. i 13. Kompanii. Może trochę więcej jak 100 osób. Ledwie stali, jednak nadal walczyli. To, co zobaczyli Niemcy, było straszne. Żołnierze mieli na twarzy szmaty, którymi obwiązali oparzenia chemiczne, pluli krwią, a czasem wypluwali na koszule kawałki swoich płuc".

Niemcy natrafiwszy na atak przeprowadzony przez ledwie żywych Rosjan rozpierzchli się, po czym rozpoczęli bezładny odwrót. Niecała setka rosyjskich żołnierzy w ostatnim, desperackim ataku zmusiła do odwrotu 7 batalionów Landwehry, czyli około 7 tysięcy żołnierzy!

Twierdza nie została zdobyta przez Niemców. Dopiero 23 sierpnia 1915 roku, ze względu na sytuację na froncie, Sztab Generalny wydał obrońcom rozkaz wycofania się i wtedy wkroczyli do niej Niemcy.

Źródła:

Bogusław Perzyk; "Twierdza Osowiec 1882 - 1915"; Militaria, Warszawa 2004
Artiom Denisow; "Atak umarłych"; Moskwa 2011

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: historia | cerkiew
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy