Allan Pinkerton - zrobił kalekę z prezydenta USA

Gdyby nie Allan Pinkerton, to dzisiaj nie znalibyśmy pojęcia "tajne operacje". Poznajcie historię człowieka, który uratował życie prezydentowi USA i założył najlepszą agencję detektywistyczną świata.

Allan Pinkerton (1819-1894) zasłynął jako twórca pierwszej w pełni profesjonalnej agencji detektywistycznej. Pochodził ze Szkocji, był z zawodu bednarzem, a przede wszystkim człowiekiem ambitnym i inteligentnym.

W USA zjawił się w 1842 roku i rozpoczął pracę w organach ścigania w Chicago, od razu objawiając niepospolite umiejętności śledcze.

Po kilku latach wraz z adwokatem Edwardem Ruckerem założył Północno-Zachodnią Agencję Policyjną (North-Western Police Agency), która potem stała się znana jako Agencja Pinkertona.

Reklama

Reklamowała się logo przedstawiającym szeroko otwarte oko z napisem My nigdy nie śpimy (We never sleep).

W USA w połowie XIX wieku następował burzliwy rozwój kolei. Wraz z powstawaniem nowych połączeń mnożyły się bandy grabiące pociągi. Pinkerton zwietrzył w tym interes i jego ludzie wyspecjalizowali się w ochronie szlaków kolejowych. Gdy w 1861 roku wybuchła wojna secesyjna, władze federalne doszły do wniosku, że należy wykorzystać tak doświadczonych wywiadowców w akcjach przeciwko konfederatom. 

Detektyw przystąpił do działania. Wybrał sześciu współpracowników i polecił, aby przeniknęli w szeregi zwolenników Południa. W zbieraniu informacji szczególnie skutecznym okazał się niejaki Harry Davies. To właśnie on odkrył plany zamachu na życie nowo wybranego prezydenta, Abrahama Lincolna.

Wybór Lincolna na najwyższy urząd w USA stał się kamieniem obrazy dla obywateli zbuntowanych stanów. Mieszkający w Baltimore włoski fryzjer, Cypriano Fernandina wraz z przyjaciółmi, stronnikami Konfederacji, powziął plan usunięcia prezydenta. Spiskowcy postanowili napaść na pociąg, którym ten będzie zmierzał do Waszyngtonu.

Plan był taki, że gdy skład zatrzyma się w ich mieście, jedna część uczestników sprzysiężenia wywoła uliczną burdę i odciągnie uwagę policji od Lincolna. Wtedy pozostali wedrą się do pociągu i zastrzelą najważniejszego z pasażerów.

Pinkerton postanowił temu zapobiec. Z trudem przekonał Lincolna - który nie chciał uwierzyć, że ktoś chce go ot tak zabić - aby wyjechał wcześniej specjalnie podstawionym składem. Detektyw cały czas jednak się obawiał, że konfederaccy szpiedzy dowiedzą się o nowym terminie odjazdu, dlatego nakazał przerwanie wszelkich połączeń telegraficznych.

Ponadto od Filadelfii, gdzie prezydent przesiadł się do nocnego pociągu, do Waszyngtonu rozstawił wzdłuż torów agentów udających robotników kolejowych. Mieli powiadamiać sygnałami świetlnymi, czy skład bezpiecznie minął dozorowany przez nich odcinek. Pomyślano też o odpowiednim kamuflażu dla Lincolna - udawał inwalidę podróżującego w towarzystwie siostry, oczywiście agentki Pinkertona.

Podróż przebiegła bez zakłóceń, zdezorientowani spiskowcy nie podjęli żadnej akcji i wkrótce ich organizacja poszła w rozsypkę. Ten sukces wzmocnił renomę detektywa jako speca od tajnej roboty. Gdy rozpoczęły się działania wojenne między Północą a Południem, Pinkertona zaangażowano do akcji wywiadu wojskowego. Jego ludzie mieli za zadanie rozpoznać siły i zamiary armii konfederackiej.

Tajni agenci często przebierali się za inne osoby lub udawali zwolenników Południa, aby uzyskać informacje o planach wroga. Nawet sam szef uczestniczył w kilku "wypadach" na terytorium rebelianckie.

Kariera Pinkertona w wywiadzie wojskowym trwała niespełna 2 lata. Okazało się, że ten znakomity detektyw i mistrz policyjnej roboty nie ma pojęcia o sprawach wojskowych. Nie potrafił ocenić siły i liczebności armii konfederackiej, stale zawyżał jej potencjał, co w efekcie doprowadziło do wstrzymania ważnej ofensywy wojsk Unii na Richmond (stan Wirginia), stolicę zbuntowanych stanów. Po tej spektakularnej porażce został zwolniony, nie chciano mu nawet zapłacić za wykonaną pracę.

Pinkerton, zrażony takim traktowaniem, skupił się na rozwoju swojej agencji detektywistycznej, nie dbając więcej o rządowe zlecenia. Ostatecznie prezydent USA nie wyszedł na tym najlepiej. Kiedy 14 kwietnia 1865 roku został postrzelony w Teatrze Forda w Waszyngtonie przez zajadłego zwolennika Południa, aktora Johna Wilkesa Bootha, agentów detektywa przy nim nie było.

Trafiony w głowę Lincoln zmarł po 10 godzinach. Pinkerton przeżył go prawie o 20 lat, a jego agencja działa do tej pory, jako oddział firmy Securitas AB.

Andrzej Goworski

Śledztwo
Dowiedz się więcej na temat: zamachy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy