Tysiąc piorunów dziennie! Catatumbo - przerażające dzieło matki natury

Jeśli boisz się burzy i błyskawic lepiej módl się, żeby nigdy tu nie trafić. Ujście rzeki Catatumbo do jeziora Maracaibo w Wenezueli to bowiem miejsce dosłownie bombardowane wyładowaniami atmosferycznymi nawet tysiąc razy dziennie!

Latarnia Catatumbo (Maracaibo) - tak nazywany jest ten jedyny w świecie atmosferyczny fenomen. Częstotliwość wyładowań atmosferycznych jest tutaj porażająca - dosłownie i w przenośni. Oficjalne dane informują, że trwają one po 10 godzin dziennie przez 160 dni w roku!

Miejscowi zdążyli już się przyzwyczaić, że od maja do września błyskawice towarzyszą im niemal przez cały czas. Niektórzy mówią nawet, że nocą jest tutaj tak jasno, że leżąc pod gołym niebem, możemy spokojnie czytać książkę, a żeby móc spokojnie spać, należy przede wszystkim porządnie zasłonić okna.

To właśnie rozjaśniającym noc błyskom miejsce to zawdzięcza swoją nazwę. Niesamowite zjawiska widoczne są bowiem w promieniu nawet 300 kilometrów, można zatem powiedzieć, że mamy do czynienia z najbardziej spektakularną, naturalną latarnią na świecie, choć nie jest to latarnia morska.

"Wieczna burza", jak nazywają to zjawisko niektórzy, dawniej była czymś zupełnie niezrozumiałym. Krążyło na ten temat wiele legend. Wśród nich ta o tysiącach świetlików formujących błyskawice i oddających w ten osobliwy sposób hołd swojemu stwórcy.

Dziś oczywiście nikt już w takie bajki nie wierzy, mimo to naukowcy wciąż nie mają jednej, spójnej teorii na wytłumaczenie nietypowych zjawisk z Wenezueli.

Jedna z nich mówi o tym, że gorący metan unoszący się z bagien w pobliżu rzeki Catatumbo miesza się z zimnym i suchym powietrzem z gór, tworząc idealne warunki burzowe.

Inna teoria sugeruje, że winny jest kerogen, zwany także niedojrzałą ropą. Substancja ta ma wydostawać się do atmosfery, co zdaniem niektórych naukowców przyczynia się do powstawania permanentnych burz.

Nie bez znaczenia dla "latarni" jest także pogoda i wilgotność powietrza. W 2010 roku, gdy huragan El Nino spowodował gwałtowne susze w dużych obszarach kraju, burze nad jeziorem Maracaibo ustały.

Mimo, że fenomen z Wenezueli nie jest jeszcze do końca wyjaśniony, to nikt z tego powodu nie rozdziera szat, bo taka atrakcja turystyczna to prawdziwa kopalnia złota. Jednak wcale nie jest łatwo dostać się do południowej części jeziora, to wielu turystów przyjeżdża tu tylko po to, aby na własne oczy zobaczyć to przepiękne, choć groźne dzieło matki natury.

INTERIA.PL
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy