Tajemnicze gargulce z Portoryko

Pod koniec sierpnia 2010 r. serwisy kryptozoologiczne opublikowały raport Lucy Guzman na temat ataków dziwnego stworzenia na południowo- zachodnim obszarze Portoryko.

Opisywany przez świadków tajemniczy drapieżnik nękający ostatnio Portorykańczyków ma być legendarnym gargulcem. Dotychczas przekazy o gargulcach znane były głównie z Europy, tak jak i wizerunki tych istot, które wyciosane w kamieniu umieszczano w średniowieczu jako ornamenty na kościołach.

Gargulce atakują nocą

Wg informacji zebranych przez Guzman, duża skrzydlata istota przypominająca nietoperza zaatakowała w rejonie Guanica wiele zwierząt, a nawet człowieka. Południowoamerykańska kryptozoolożka zwraca uwagę na duże podobieństwo nowego na tym obszarze drapieżcy do słynnego chupacabrasa, wywodzącego się właśnie z Portoryko.

Ataki gargulców z Guanica przypominają te przypisywane chupacabrasom, ponieważ dochodzi do nich pod osłoną nocy, a ofiary pozbawiane są krwi. Wg części badaczy zajścia z Guanica, to sprawki właśnie chupacabrasów, inni jednak uważają, że chodzi o całkiem inne złowrogie stworzenia. To gargulce, które mają legowisko w Barrio Ensenada, gdzie wśród ruin i tuneli Guanica Sugar Mill odkryto już wiele szkieletów ofiar gargulca.

Reklama

Ofiara ranna w brzuch i plecy

Podobno gargulce widywane są w rejonie Guanica od wielu lat, jednak świadkowie nie składali dotąd formalnych skarg na policji obawiając się, zostaną uznani za psychicznie chorych. Jak podaje Lucy Guzman, tylko jeden policjant zdecydował się oficjalnie z nią na temat gargulców porozmawiać i udzielił zgody na ujawnienie jego nazwiska.

Najbardziej dramatyczne zajście z udziałem gargulca dotyczyło ataku na człowieka, do czego podobno doszło w połowie lat 90. XX-go wieku. Poszkodowany, opisany w raporcie policyjnym, jako Valdo z Zalewu Guanica, został ranny w brzuch i plecy.

Bicie potężnych skrzydeł

Wg raportu, rany wyglądały, jakby spowodowały je pazury dużego zwierzęcia. Sama ofiara ataku zeznała, że jakieś wielkie skrzydlate zwierzę zaskoczyło ją na podwórku, gdy nocą wyszła z domu.

- Nie wiem, czy ten drapieżnik, to akurat gargulec - stwierdza Miguel Negron, policjant z Guanica. - Wiem jednak, że to stworzenie istnieje. W czerwcu tego roku, podczas nocnego patrolu, który prowadziłem z drugim funkcjonariuszem, przejeżdżaliśmy w pobliżu opuszczonej fabryki w Guanica Sugar Mill. Wówczas usłyszeliśmy bicie potężnych skrzydeł i coś dużego przeleciało nad zabudowaniami.

Wielkie nietoperze?

Mieszkańcy okolic Guanica nie są pewni, z jakim stworzeniem mają do czynienia. Niektórzy opisują gargulce jako wielkie nietoperze albo ptaki. Podkreślają jednak, że obecność takiej istoty zdradza nieprzyjemna woń zgnilizny i siarkowodoru. Ludzie ci są za to pewni, że tajemniczy drapieżnik żywi się domowymi zwierzętami - psami, kotami i końmi. Wysysa z nich krew i pozostawia wyschnięte truchła.

Domniemane gargulce wychodzą na łowy w nocy lub we wczesnych godzinach porannych i tym właśnie Lucy Guzman tłumaczy brak jakichkolwiek fotografii lub filmów dokumentujących realne istnienie nieznanego nauce drapieżnika. Jedynymi dowodami, że gargulce nękają portorykańską Guanicę są relacje świadków i pozbawione krwi zwłoki ofiar tajemniczych drapieżników.

Tadeusz Oszubski

MWMedia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy