Striptizerka pracy w pośredniaku nie znajdzie

Brytyjskie państwowe agencje zatrudnienia nie będą już mogły przyjmować ofert pracy od klubów tzw. dorosłych rozrywek i werbować dla nich pracowników, którzy - jak to zgrabnie określili urzędnicy - zajmują się "bezpośrednim pobudzaniem seksualnym".

Jak wyjaśnił Chris Grayling, minister stanu ds. zatrudnienia, chodzi o zakaz zamieszczania w rządowych agencjach zatrudnienia ogłoszeń o pracę związaną z "bezpośrednim pobudzaniem seksualnym". To np. praca striptizerek czy tancerek w klubach - dodają brytyjskie media. Zakaz nie obejmuje takich rodzajów prac jak np. sprzątanie nocnego klubu, sprzedaż bielizny lub gadżetów w sex shopie.

Nie chcą wywierać presji

- Podjęliśmy natychmiastowe działania w celu niedopuszczenia do tego, by o wolnych miejscach pracy określonego rodzaju można było ogłaszać za pośrednictwem ośrodków Jobcentre Plus (rządowych agencji zatrudnienia - powiedział Grayling. Zaznaczył, że rząd nie może narażać znajdujących się w trudnej sytuacji życiowej ludzi na presję, w której rozważają podjęcie pracy w seks-biznesie.

Zakaz wchodzi w życie natychmiastowo, mimo że musi jeszcze zostać formalnie zalegalizowany.

Powrót do przeszłości

Decyzja Graylinga oznacza przywrócenie stanu prawnego sprzed 2003 roku. Wówczas rząd uchylił zakaz ogłoszeń o pracę w tzw. dorosłym biznesie po tym, gdy producent erotycznej bielizny i gadżetów Ann Summers zaskarżył do sądu zakaz poszukiwania personelu do swoich sklepów i wygrał batalię prawną.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy