Masz tatuaż? Masz przechlapane

Tatuaże wracają na salony, co niektórym może dawać powód do radości, a innych może przerażać demoralizacja społeczeństwa. Jednak ostatnio pojawił się problem, którego nie mają Maorysi, ani nie mieli ludzie renesansu – jakie są prawa autorskie do wzoru tatuażu?

Tatuaże coraz częściej pojawiają się na salonach i na zachodzie Europy nikogo już nie dziwi wytatuowany makler, czy prezes wielkiej firmy. W Polsce nadal jednak jest to temat, który nieco trąci skandalem. Wciąż jest kojarzony ze światkiem przestępczym, a to dobrze nie wróży w pracy. Sami ten temat już poruszaliśmy.

Teraz jednak pojawił się jeszcze jeden problem. Portal PrawaTworcow.pl pochylił się nad kwestią praw autorskich do prezentowanych wzorów tatuaży. Redaktorzy wyszli z całkiem słusznego założenia, że wzór wykonany przez tatuatora ma charakter twórczy i podlega takiej samej ochronie, jak obraz, czy tekst pisany. A skórę można traktować jako płótno, czy papier.

Reklama

Tym samym jeśli tatuaż nam się nie podoba, albo zerwaliśmy z dziewczyną, której imię było wytatuowane na ramieniu, musimy poprosić o zgodę na jego zmienienie, czy usunięcie osobę, która nam go robiła. Pół biedy jeśli ona żyje. Gorzej, jeśli zmarła, a prawa do dzieł przechodzą na spadkobierców. Co wówczas?

Kolejnym problemem, który został poruszony, jest publiczne prezentowanie dzieł. Według prawa wytatuowana osoba jest niczym chodzący słup ogłoszeniowy oblepiony plakatami. W teorii powinien mieć na to zgodę osoby wykonującej tatuaż. Jak jest w praktyce?

Mike Tyson zabezpieczył się przed tym podpisując umowę ze swoim tatuatorem umowę, dzięki której może swobodnie pokazywać się z ozdobioną twarzą bez obawy o pozew. Przed czym nie ustrzegł się David Beckham, który został pozwany przez Luisa Mollo. Tatuatorowi przeszkadzało to, że jego dzieła pojawiły się w reklamie bielizny, w której uczestniczył Becks. Na szczęście dla gwiazdy futbolu skończyło się na ugodzie.

Co jednak, gdy przychodzimy do tatuatora z własnym projektem, a on jedynie przenosi go na nasze ciało? Czy to też jest jego dzieło? Nie. On jedynie jest rzemieślnikiem wykonującym nasze zlecenie.

Obecnie polskie prawo nie jest dostosowane do tego typu sytuacji i może okazać się, że pojawią się absurdalne pozwy dotyczące tatuaży. Może brzmi to irracjonalnie, ale nie jest niemożliwe.

Czy polscy prawodawcy uporają się z tym? Wątpimy. Z całym zamieszaniem wokół praw autorskich do tatuaży skojarzyły się nam słowa Kazika z piosenki "Idol". Mamy nadzieję, że nie usłyszycie ich na sali rozpraw:

"Właściwie to myślę, że tak karać Was należy,
bo gust i estetykę niszczycie u młodzieży!
No... może nie kara śmierci, ale chociaż dożywocie.
I decyzję sądu należałoby wieszać na każdym płocie."

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: tatuaż | prawo | ciekawostki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy