Rak prostaty. Jak go rozpoznać?

Rak gruczołu krokowego rozwija się powoli i może długo nie powodować żadnych nieprzyjemnych dolegliwości – to wzbudza fałszywe poczucie bezpieczeństwa i spokoju. Tymczasem tylko w Polsce właśnie z powodu tego nowotworu codziennie umiera 10 mężczyzn. Mogłoby być inaczej, bo dziś jest on już całkowicie wyleczalny. O czym więc warto wiedzieć, by dać sobie szansę na zwycięstwo w walce z chorobą?

1. Lekarze diagnozują około 10 tys. przypadków raka prostaty rocznie

Rak prostaty (nazywanej też gruczołem krokowym lub sterczem) to obecnie jeden z najczęściej występujących u mężczyzn nowotworów - ustępuje miejsca tylko nowotworom płuc. Co roku lekarze wykrywają go u około 10 tysięcy Polaków. Specjaliści zwracają jednak uwagę na to, że chorych może być więcej.

- Wielu panów traktuje choroby prostaty jak temat tabu i wstydzi się o nich rozmawiać nawet z lekarzem. Przełamanie tej "blokady" to pierwszy krok do zadbania o zdrowie - podkreśla dr n. med. Marek Filipek, urolog.

Reklama

2. Ta choroba rozwija się powoli i bez objawów

Unikaniu tematu raka stercza sprzyja fakt, że rozwija się on powoli. Zmiany w obrębie gruczołu krokowego, dostępne w badaniu per rectum, mogą być wyczuwalne dopiero kilka lat po pojawieniu się w komórkach pierwszych zmian nowotworowych.

Dodatkowo, w początkowej fazie rozwoju nowotworu zwykle nie ma objawów lub pojawiają się łagodne dolegliwości związane z oddawaniem moczu, przez co niektórzy próbują "zagryźć zęby" i przeczekać. W ten sposób na własne życzenie odbierają sobie szanse na skuteczne leczenie.

Na które symptomy trzeba więc zwracać szczególną uwagę?

- Gruczoł krokowy znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie pęcherza moczowego i przebiega przez niego odcinek cewki moczowej, dlatego sygnałami alarmowymi są przede wszystkim trudności w oddawaniu moczu w postaci słabego lub przerywanego strumienia moczu czy potrzeba częstego jego oddawania, zwłaszcza w nocy. Nierzadko tym objawom towarzyszy ból i pieczenie oraz tak zwane parcia naglące, czyli nagła potrzeba udania się do toalety - tłumaczy dr n. med. Marek Filipek.

Te dolegliwości mogą świadczyć o tym, że choroba jest już w zaawansowanym stadium, dlatego w takiej sytuacji lepiej nie zwlekać z wizytą u urologa.

3. Głównym czynnikiem ryzyka są geny

Pojawienie się i rozwój raka prostaty jest związane przede wszystkim z obciążeniami genetycznymi.

- Prawdopodobieństwo jego wystąpienia jest tym większe, im więcej blisko spokrewnionych mężczyzn z rodziny zostało dotkniętych tym nowotworem. Jeśli był to jeden krewny, ryzyko zachorowania jest dwukrotnie wyższe. Jeżeli natomiast z rakiem gruczołu krokowego zmagało się kilku krewnych pierwszego stopnia w różnych pokoleniach, to wzrasta ono nawet dziesięciokrotnie - mówi dr n. med. Marek Filipek.

Lekarze podkreślają ponadto, że u panów obciążonych genetycznie tego typu nowotworem pojawia się on nawet przed 55. rokiem życia. Dlatego mężczyźni, u których w rodzinie występowała ta choroba, powinni być wyjątkowo czujni.

4. Nowotwór prostaty można szybko i łatwo wykryć

Diagnozowanie raka stercza nie jest skomplikowaną procedurą, a w dodatku najczęściej pozwala rozpoznać chorobę już w jej wczesnym stadium. Pierwszym krokiem jest pomiar stężenia swoistego antygenu sterczowego (PSA) w surowicy krwi, co można zrobić podczas rutynowego badania krwi.

Po 50. roku życia każdy mężczyzna powinien porozmawiać ze swoim lekarzem na temat tego testu i wspólnie z nim podjąć decyzję o jego wykonaniu. Podwyższony poziom PSA nie musi jeszcze oznaczać raka gruczołu krokowego. W tej sytuacji konieczna jest dalsza diagnostyka, bo taki wynik może sygnalizować inną dolegliwość, na przykład łagodny rozrost lub zapalenie stercza.

- Pacjentów, u których podejrzewamy nowotwór prostaty, kierujemy na biopsję, a pobrany podczas niej z gruczołu krokowego wycinek tkanki badany jest następnie pod mikroskopem. W ten sposób możemy nie tylko wykryć raka, ale też ocenić, z jakim stopniem zróżnicowania nowotworu mamy do czynienia - tłumaczy urolog.

5. Nawet zaawansowanego raka prostaty da się wyleczyć

Dzięki rozwojowi medycyny i technologii dziś zdiagnozowanie nowotworu stercza to nie wyrok, a szanse na jego wyleczenie są tym większe, im wcześniej zostanie wykryty. Lekarze mają do dyspozycji różne metody leczenia, w tym także zabiegi, dzięki którym chore tkanki można niszczyć bez użycia skalpela czy promieniowania jonizującego.

- Jedną z najnowocześniejszych i najmniej inwazyjnych metod jest procedura HIFU, w ramach której wykorzystujemy fale ultradźwiękowe - mówi dr n. med. Marek Filipek ze Szpitala Medicover.

- Taki zabieg nie wymaga poddania się skomplikowanej operacji chirurgicznej, nie wiąże się też z długą rekonwalescencją. Trwa on zwykle dwie-trzy godziny, a szpital opuszcza się już nawet następnego dnia po zabiegu.

- To ważne w szczególności dla tych mężczyzn, którzy obawiają się konieczności wyłączenia z życia rodzinnego czy zawodowego. Wyniki odległe, pięcio- i siedmioletnie, pokazują ponadto nie tylko wysoki odsetek wyleczeń po zastosowaniu procedury HIFU, ale też bardzo niski poziom powikłań takich jak na przykład zaburzenia potencji czy nietrzymanie moczu. Szacuje się że u 95% pacjentów nie występują żadne poważniejsze "efekty uboczne", co przekłada się na możliwość zachowania dotychczasowej jakości życia - dodaje.

Inny przykład to nowoczesna technologia Nanoknife, która do niszczenia ognisk komórek nowotworowych wykorzystuje zmienne pole elektryczne.

Specjaliści zwracają uwagę na to, że w przypadku nowotworu prostaty bardzo ważne jest to, by zarówno w podejmowaniu decyzji o sposobie leczenia, jak i późniejszej opiece nad pacjentem udział brał interdyscyplinarny zespół lekarzy. - Warto, by w tym procesie uczestniczył nie tylko urolog, onkolog i radioterapeuta, ale też psychoonkolog i dietetyk. To pozwala zadbać o różne aspekty zdrowia mężczyzny w tym trudnym dla niego czasie i daje szansę na szybszy powrót do pełnej sprawności i aktywności - podkreśla dr n. med. Marek Filipek.

INTERIA.PL/materiały prasowe
Dowiedz się więcej na temat: rak prostaty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy