Tryb bestii - oto najtrudniejszy trening na świecie

Wejść na siłownię i przerzucać żelazo potrafi właściwie każdy. Ale spróbujcie powtórzyć to, co na treningach robi Michael Travernier! Założymy się, że nie będzie łatwo, bo Brytyjczyk jest absolutnym mistrzem współczesnej kalisteniki. "Gdy ćwiczę, wchodzę w tryb bestii" - mówi czterdziestolatek, którego śmiało określić można mianem sensacji internetu.

Jego treningi wielu określa mianem najcięższych. Ale to tylko część prawdy. Druga to taka, że dla zwykłego śmiertelnika ćwiczenia Michaela są właściwie nie do powtórzenia. Nawet ci, którzy machają wielkimi hantlami, miewają ogromne problemy z wykonaniem tego, co Brytyjczyk uznaje za lekką rozgrzewkę.

40-letni Tavernier rzadko kiedy używa hantli, czy sztang. Po co komplikować sobie życie, skoro natura wyposażyła go (tak jak każdego z nas) w najprostszy z treningowych ciężarów - ciężar własnego ciała. Dzięki jednej z najstarszych form rozwoju fizycznego - kalistenice wyrzeźbił swoje ciało lepiej, niż zrobiłby to Fidiasz...

Treningi Brytyjczyka nie są jednak rodem ze średniowiecza. Michael sam opracował autorski zestaw ćwiczeń. Niektóre z nich oszukują grawitację, niektóre inspirowane są kultowymi filmami z młodości naszego bohatera takimi jak "Wejście Smoka".

Dziś Tavernier sam kręci własne filmy, które cieszą się ogromną popularnością na YouTube. Łącznie obejrzało je już ponad 30 milionów osób z całego świata. Sekret sukcesu tkwi głównie w tym, że w jego branży niewielu jest w stanie uzyskać ten stopień wytrenowania. 40-latek treningowi podporządkowuje bowiem całe swoje życie, a na siłowni melduje się 365 dni w roku. Jest tu nawet w swoje urodziny i święta.

Reklama

"Zacząłem ćwiczyć w wieku 14-15 lat i od tej pory ta przygoda trwa właściwie bez przerwy. Na początku byłem zafascynowany podnoszeniem ciężarów, ale od kilku lat preferuję wyłącznie trening z wykorzystywaniem masy ciała. Wszystkie moje ćwiczenia to kalistenika, ja dodałem tylko kilka swoich własnych smaczków" - mówi Michael Travernier.

Co ciekawe, według wytycznych brytyjskiego ministerstwa zdrowia Michael uznawany jest za człowieka z nadwagą. Jego współczynnik BMI wynosi bowiem 27. Wystarczy jednak spojrzeć na ciało 40-latka, by stwierdzić że akurat ten parametr w jego przypadku nie ma absolutnie żadnej racji bytu.

Na co dzień spokojny, kulturalny i opanowany, przyznaje że gdy rozpoczyna trening zmienia się nie do poznania. Wchodzi w "tryb bestii" i ćwiczy do momentu, gdy całkiem opadnie z sił.

A zanim opadnie z sił, Michael może przeprowadzić całkiem porządny trening. W 90 sekund jest bowiem w stanie zrobić 100 pompek, a w pół minuty 20 pełnych podciągnięć na drążku. Nie mówiąc już o jego popisowym numerze zwanym "human flag" (ludzka flaga). To dzięki tym wyczynom zyskał sobie wiele przydomków. Stali bywalcy siłowni nazywają go "Superman", "Spider-man", "Hercules" albo po prostu kiwają głową w niemym wyrazie uznania, patrząc jak "bestia" w amoku wykonuje kolejne serie.

Na znacznie większe uznanie zasługuje jednak to, co Michael robi poza salą treningową. Tam od 10 lat wciela się w etatowego opiekuna swojego ojca.

"Tata cierpi na demencję trzeciego stopnia. Najgorszą z możliwych. To bardzo wymagające zajęcie, a psychicznie i emocjonalnie potrafi zrównać człowieka z ziemią" - wyznaje i po raz kolejny podkreśla, jak wiele znaczy dla niego codzienny trening.

"Siłownia to mój psycholog i wychowawca. Odskocznia i lekarstwo, sprawia że jestem silny mentalnie i fizycznie, a przy tym szczęśliwy" - wylicza.

Zapowiada jednocześnie, że nigdy nie zamierza osiąść na laurach, a w swoich treningach wciąż ustawia sobie poprzeczkę jak najwyżej.

"Kolejny poziom, na którym chcę się znaleźć to doprowadzenie do perfekcji ruchów, które wykonuję teraz i wykonywanie moich ćwiczeń przy użyciu wyłącznie jednej ręki" - zdradza.

"To zapewni mi wiele szacunku, bo ludzie którzy wiedzą, jak trudne są te ćwiczenia, docenią że wykonuję je jednorącz. To właśnie nazywam trybem bestii. Bestii, którą ma w sobie Michael Tavernier. Ona ujawnia się zawsze, gdy przekraczam próg siłowni" - uśmiecha się zawadiacko.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy