Rośnie największy koszykarz świata. Czy również najlepszy?

Robert Bobroczky już teraz gra na niezwykle wysokim poziomie /YouTube
Reklama

Pamiętacie Yao Minga - jednego z najwyższych koszykarzy w historii NBA? Co prawda w 2011 roku zakończył karierę, ale niewykluczone, że już rośnie jego następca. Rośnie - to odpowiednie słowo. Nastolatek, któremu media przepowiadają wielką karierę mierzy bowiem 2 metry i 30 centymetrów!

Nazywa się Robert Bobroczky, pochodzi z Rumunii, ale mieszka i trenuje w Genevie w stanie Ohio. To tam mieści się międzynarodowa akademia dla zawodników z całego świata, która szkoli talenty takie, jak Robert.

Talent to jedna rzecz, druga to predyspozycje, jakie posiada ten chłopak. W wieku 16 lat mierzy 2.30 m i nic dziwnego, że wielu widzi w nim przyszłego koszykarza. Zresztą on sam również bardzo garnie się do tego sportu.

Robert jest tak wysoki, że wydaje się zupełnie nierzeczywisty. Już w wieku dwunastu lat mierzył 2 metry i 13 centymetrów. Lekarze przewidują, że przy tym tempie wzrostu wkrótce dołączy do grona osiemnastu osób na świecie o wzroście ponad 240 centymetrów.

Niestety, rozwój młodego organizmu nie następuje harmonijnie. Problemem młodego sportowca jest jego waga. To jedynie 86 kilogramów, co sprawia że Robert wygląda na poważnie niedożywionego. Dodajmy, że Yao Ming w czasach, gdy biegał po parkietach NBA ważył o ponad 50 kilogramów więcej!

Trenerzy podkreślają, że jeśli Bobroczky chce myśleć o osiągnięciu poziomu NBA, musi przede wszystkim popracować nad tężyzną fizyczną. Wzrost to bowiem nie wszystko. W profesjonalnej koszykówce liczy się również technika oraz przede wszystkim: szybkość i siła.

Świat po raz pierwszy usłyszał o Bobroczkym dwa lata temu, gdy na YouTube ukazało się wideo ze skrótami meczów z jego udziałem. To wtedy na chłopca uwagę zwrócił Bobby Bossman, dyrektor instytutu SPIRE.

Reklama

"Zabrzmi to dziwnie, ale wszystko zaczęło się na Facebooku. Zaczęliśmy rozmawiać, poznaliśmy Roberta i jego rodzinę. Zaufał nam, przyleciał do Ameryki i spodobało mu się. Od trzech miesięcy chodzi do naszej szkoły i mieszka na kampusie" - opowiada Bossman.

Ojciec Roberta, Zsiga to również chłop na schwał. W młodości grał w koszykówkę w reprezentacji Rumunii. Po przeprowadzce syna do Ohio, również zdecydował się na przenosiny, aby służyć mu radą i wsparciem.

Póki co, młody Bobroczky zadebiutował w swojej szkolnej drużynie w przegranym 51-87 meczu z First Love Christian Academy of Washington. Na parkiecie spędził jednak zaledwie kilka minut. Jego trener chce powoli wprowadzać go do drużyny i oswajać z amerykańską koszykówką.

"Robert ma świetny rzut z dystansu, nieźle rzuca za trzy punkty. Ma ogromny zasięg ramion i dobrze podaje. Imponuje inteligencją ciała i z pewnością ma potenciał, aby być pewnego dnia zawodowym koszykarzem, choć nie osiągnął jeszcze małej cząstki swego potencjału. Jednak to, co oddziela go od reszty, to etyka pracy. Ten dzieciak po prostu pragnie wiele osiągnąć" - zachwala Bobby Bossman.


Przy okazji kładzie też jednak nieco lodu na rozpalone głowy, podkreślając że Bobroczky musi położyć nacisk na ćwiczenia siłowe i nabranie masy mięśniowej. Chłopak jest na specjalnej diecie, codziennie je trzy wysokobiałkowe posiłki, a dietetyk dba, aby dostarczał organizmowi wystarczającą liczbę kalorii.

Już teraz 16-latek jest drugim najwyższym koszykarzem świata. Prawdopodobnie za rok będzie numerem jeden w kategorii wzrostu. Ale, czy kiedyś będzie również najlepszy? Do tego jeszcze długa droga, ale trzymamy kciuki za debiut w NBA i spełnienie marzeń! To może być początek pięknej sportowej przygody.

***Zobacz materiały o podobnej tematyce***

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy