Śmigłowiec wylądował awaryjnie na polanie. Zrobił to bez włączonego silnika

Do nietypowej sytuacji doszło pod Mińskiem Mazowieckim, gdzie awaryjnie wylądował śmigłowiec i odbyło się to bez uruchomionego silnika. Pilot wykorzystał proces autorotacji, a uderzenie zostało zamortyzowane płozami. Trzy osoby trafiły do szpitala, ale ich życiu nic nie zagraża.

Wspomniana sytuacja miała miejsce przy ulicy Leśnej, w miejscowości Mienia, która znajduje się w powiecie mińskim. Cywilny śmigłowiec lądował awaryjnie na polanie, gdzie przybyły zawiadomione o incydencie służby. Na pokładzie maszyny znajdowały się trzy osoby, które trafiły do szpitala — informuje tvnwarszawa.pl.

Awaryjne lądowanie śmigłowca z wyłączonym silnikiem

Śmigłowiec lądujący awaryjnie pod Mińskiem Mazowieckim miał wyłączony silnik. Feralną maszyną okazał się Bell 505, który wzniósł się w powietrze z miejscowości Duchnów w powiecie otwockim. Jego celem były okolice Białej Podlaskiej, ale tam nie doleciał. Maszyny marki Bell znajdują się również na wyposażeniu polskiej policji.

Reklama

Wezwane służby ustaliły na miejscu awaryjnego lądowania, że proces odbył się na zasadzie autorotacji. Polega on na automatycznym obracaniu się wirnika w wyniku napływającego od dołu powietrza. To powoduje opadanie z mniejszą prędkością dla danego ciężaru. Powodem usterki było zgaśnięcie silnika.

Mimo to śmigłowiec uderzył o leśną polanę z dużą siłą. Świadczą o tym powyginane płozy helikoptera, które w dużym stopniu zamortyzowały opadnięcie na powierzchnię. Sprawą zajmuje się Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych, której członkowie dotarli na miejsce awarii wraz z policyjnymi technikami.

Trzy osoby trafiły do szpitala

Na szczęście awaryjne lądowanie śmigłowca Bell 505 zakończyło się bez ofiar. Na miejsce wypadku przybyły służby, w tym helikopter z oddziałem ratowniczym. Na polanie znaleziono trzy osoby, które uskarżały się m.in. na bóle kręgosłupa i szyi. Cała trójka trafiła do szpitala.

Jeden ze śmigłowców zabrał z miejsca lądowania pilota, a inna maszyna przetransportowała do szpitala przy ul. Szaserów w Warszawie dwójkę pasażerów. Poszkodowani są w dobrym stanie i ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.

Śmigłowiec należał do prywatnego właściciela. Udział w akcji brały m.in. cztery brygady strażaków, którzy zabezpieczyli miejsce lądowania. Lekarz wraz z ratownikiem medycznym dostali się na polanę z helikoptera, skąd opuszczono ich na linach.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: helikopter | śmigłowiec | awaryjne lądowanie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy